12 dni po egzekucji 5 członków Rządu Narodowego przed Cytadelą znów stanęły szubienice. Tym razem powieszeni mieli być trzej uczestnicy zamachu na Namiestnika Królestwa Polskiego z września poprzedniego roku – Dominik Krasuski, który uczestniczył w ataku, zleceniodawca - były komendant Straży Narodowej Paweł Landowski oraz Antoni Schmidt, który produkował materiały wybuchowe, a przed zamachem przechowywał granaty użyte do ataku. Wyrok został wydany 13 sierpnia. Skazanych na miejsce kaźni przywieziono o godz.10. „Odczytano im wyrok; włożyli na nich koszule śmiertelne, wprowadzili na stopnie szafotu. Najprzód zawisł na szubienicy Krasuski; gdy kat zbliżył się do Landowskiego i Schmidta, Anuczyn głosem donośnym zawołał, że namiestnik ich ułaskawia. Obaj skazani w chwili, gdy wkładano na nich koszule śmiertelne (…) byli trupio bladzi, gdy atoli usłyszeli słowa Anuczyna, krwawe rumieńce oblały im twarze. W uczuciu radości rzucili się najprzód sobie w ramiona, potem skoczyli ku głosicielowi szczęśliwej nowiny, dziękując mu szczerze” – pisał powstaniec i historyk zrywu Walery Przyborowski w „Ostatnich chwilach powstania styczniowego”. Namiestnik Fiodor Berg miał zmniejszyć karę Landowskiemu na skutek interwencji samej cesarzowej. Ubłagała ją o to matka, padając do jej stóp. Berg postanowił też darować życie Schmidtowi. „Przebaczając Landowskiemu, wypadało przebaczyć i Schmidtowi, chłopcu równie młodemu i mniej winnemu od pierwszego” – pisał Przyborowski. Dodatkowym argumentem była zapewne współpraca obu skazańców z śledczymi. Dzięki temu udało się dokonać „nader ważnych odkryć co do zamysłów występnych i planów zbrodniarzy” – zapisano w aktach procesu. Obu ułaskawionym zamieniono karę na wieloletnie ciężkie roboty na Syberii. Landowski po kilku latach uciekł, przedostał się do Paryża, gdzie skończył studia medyczne. Schmidt wrócił do kraju na początku lat osiemdziesiątych. „W kościele u Św. Katarzyny. Był tam Antoni Schmidt, wzięty na Syberię w roku 63. Powrócił w tych dniach. Miał być powieszony w powstanie, stał już na szubienicy i stryczek miał na szyi, wyrabiał bowiem trucizny, zatrute sztylety itd. Jest aptekarzem. Powrócił patriotą tysiąc razy gorętszym, niż pojechał. Jeżeli Europa jest gimnazjum dla takich ludzi – to Sybir Uniwersytetem” - notował w 1883 r. spokrewniony z Schidtem pisarz Stefan Żeromski. W latach 90-tych Schmidt przeniósł się do Krążka, w powiecie olkuskim, gdzie do końca życia prowadził aptekę. Zmarł w wieku 80 lat.