Gdy w roku 1801 mały Aloizy pierwszy raz otwierał oczy w Warszawie, nikt nie mógł przewidzieć, że po raz ostatni zamknie je w Nowej Zelandii. Należał przecież do bogatej wywodzącej się ze starej rodziny kniaziów litewskich. Był też kuzynem księcia Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego, późniejszego bliskiego współpracownika cara Aleksandra I i ministra skarbu Królestwa Polskiego. Po dwóch stronach barykady postawił ich wybuch powstania listopadowego. Franciszek Ksawery opowiedział się za carem, Alojzy Konstanty wstąpił do powstańczej armii. Po upadku zrywu jego posiadłości zostały skonfiskowane, a on sam udał się na emigrację. Działał w organizacjach patriotycznych. W 1836 r. poślubił w Londynie Laurę Duffus, wywodzącą się ze starego szkockiego rodu. Jej ojciec miał plantacje w Indiach Zachodnich, a brat był głową kościoła anglikańskiego w osadzie Liverpool w Australii. Po dwóch latach Alojzy wraz żoną postanowili wyemigrować właśnie do tego kraju. W Australii małżeństwo założyło szkołę prywatną dla dziewcząt. Początkowo wiodło im się bardzo dobrze, także dlatego Aloizy ściągnął na Antypody dwóch innych byłych powstańców hrabiów Lucjana i Ferdynanda Platerów. Po kilku latach szkoła upadła z powodu kryzysu kolonii, a Alojzy doznał załamania nerwowego. Później Druccy-Lubeccy kilka razy się przeprowadzali. By związać koniec z końcem Alojzy pracował w Melbourne jako cukiernik, a jego żona została nauczycielką. Po 25 latach małżeństwo wraz z dziećmi postanowiło przeprowadzić się do Nowej Zelandii. Zamieszkali w Dunedin, a swoją nową rezydencję nazwali Eden Bank House. Na bramie Aloizy umieścił słowo „Kłodno”, pochodzące od miejsca bitwy, w której odniósł zwycięstwo nad wojskami carskimi. W tej dużej rezydencji małżeństwo znów założyło szkołę dla dziewcząt. Drucki-Lubecki zmarł rok później w Port Chalmers w wieku 63 lat.