Kolejna dymisja w Rządzie Narodowym. Stanisław Krzemiński składa urząd dyrektora wydziału prasy

Podziel się w social media!

Tekst na licencji CC-BY.
Tekst na licencji CC-BY.
Przeczytanie tego artykułu zajmie < 1 minutę
Autor: Łukasz Starowieyski
8 XII 1863

Ledwie dwa dni minęły od wymuszonego wyjazdu z Warszawy naczelnika wydziału zagranicznego, gdy do dymisji podał się kolejny ważny członek rządu – Stanisław Krzemiński. Józef Janowski, sekretarz powstańczych władz, w swoich pamiętnikach kwituje to jednym zdaniem, kreśli jednak ogólny obraz sytuacji. „W miarę wzrastającej ciągle presji policyjnej, szpiegowskiej, praca stawała się coraz trudniejszą i coraz niebezpieczniejszą. Zbieranie się na liczniejsze posiedzenia stawało się prawie niemożliwem. W miesiącu też grudniu ustały zasadniczo gremjalne posiedzenia dyrektorów wydziałów ze swymi referentami, a styczność utrzymywali przez sekretarzy wydziałów”. Krzemiński był ważną postacią konspiracji jeszcze przed wybuchem zrywu. W pierwszych dniach powstania uczestniczył w delegacji wiozącej do Ludwika Mierosławskiego nominację na dyktatora. Szefem wydziału prasy był w praktyce już od czerwca, a Romuald Traugutt potwierdził tę nominację. Sam dyktator zachodził do Krzemińskiego „co kilka dni, co tydzień, później rzadziej”. Krzemiński był pod ogromnym wrażeniem Traugutta. „Bywał u mnie w październiku i listopadzie (1863 r.) Traugutt i wrażenie z niego, z jego uświęcenia i poświęcenia zostało mi do dziś dnia, jakby dar z niebios. Człowiek niezmiernie czysty, ideolog niedościgły, święta postać w tym ciężkim zawodzie ideologji, której wysługiwaliśmy się wszyscy, a on przed innymi i nieraz za innych” – pisał w jednym ze swoich ostatnich listów do Janowskiego w 1912 roku. W innym miejscu tak opisywał dyktatora: „w rozmach z Trauguttem buchała od niego gorąca, rozrzewniająca mistyka, w której Bóg, Polska, wiara w duszach ludzkich, konieczność zmartwychwstania politycznego i przeznaczenie świata wraz z tajemnicą odkupienia na krzyżu, wszystko spływało w jedno wielkie słońce. Nie uwierzysz jak to twarz nieładna, ospowata (słabo), nie uderzająca wcale rysami, piękniała w ogniu tej mistyki, która była religią nie tylko Polaka, ale i człowieka” – pisał. Funkcję szefa wydziału prasy przejął po Krzemińskim Władysław Bogusławski.

 

Zobacz także

6 XII 1864

To była brawurowa ucieczka. „Otóż pewnego dnia jedna ze służących przyniosła w koszyku pod talerzami ubranie kobiece, w które się…

6 XII 1864

Swego czasu popularny, dziś niemal zapomniany, był na pewno Ludwik Potocki świadkiem bogatej w wydarzenia epoki. Część ze swoich wspomnień…

6 XII 1864

Dla wielu polskich byłych powstańców miało to być „nowe otwarcie”, dla władz austriackich pozbycie się „kłopotu”. W pierwszych miesiącach 1864…