„Osiągnąłem to, co chciałem: akt posłuszeństwa” – pisał namiestnik Fiodor Berg do cara w dniu, gdy na ulicach pojawiły się kolorowe suknie. Kobiety zaczęły nosić się na czarno już w 1861 roku na znak narodowej żałoby – w związku z 30. rocznicą upadku Powstania Listopadowego. W Królestwie Polskim, a szczególnie w Warszawie, był to zwyczaj powszechny, oznaka biernego oporu przeciw władzy zaborcy. Berg, różnymi sposobami walczący z wszelkimi objawami nieposłuszeństwa wobec władz, postanowił wydać walkę także temu zwyczajowi. „Zagęszczono również atmosferę terroru. W tej atmosferze właśnie mógł Trepow (szef policji) wydać zakaz noszenia żałoby, tym razem poparty grzywnami. Żałoba narodowa obowiązywała od marca 1861 r., skoro zaś ogół mężczyzn zawsze ubierał się ciemno, żałoba dotyczyła kobiet. Na Litwie Murawjow dawniej już wykorzenił żałobę, która nie byłą tam nigdy powszechną. W Warszawie jednak chodziły w czerni wszystkie kobiety” – pisał prof. Stefan Kieniewicz w monografii powstania. Nakazując nowe prawo, Berg nie mógł się pewnie spodziewać tak szybkiego sukcesu. W sukurs przyszedł mu jednak Rząd Narodowy i dyktator powstania Romuald Traugutt. „Traugutt uznał, że nie jest w stanie osłonić przed brutalnością policji i wojska tych wszystkich kobiet, które by trwały w żałobie wbrew zakazowi władz zaborczych” – dodawał Kieniewicz. Ledwie trzy dni później ukazała się więc odezwa: „Nie należy nawet upatrywać w tym szkody dla świętej sprawy naszej. Nie potrzebujemy protestować kolorem sukni, kiedy krwią protestujemy przeciw najazdowi”. Berg był zachwycony. „Bodaj, że uda mi się zmienić toaletę ponad 100 tys. wariatek w tym mieście oraz miliona złośliwych idiotek w tym kraju” – pisał do cara. Czarne suknie nie zniknęły z ulic od razu. Wielokrotnie karano grzywną, zdarzało się nawet, że zamykano w areszcie. Rosyjscy agenci potrafili też rozrywać na ulicach krynoliny. W kolejnych miesiącach władze rozpoczęły także walkę z innymi kolorami. Zakazano nosić szarego czy brązowego. Odnotowano też przypadek, że kobieta zapłaciła 200 rubli kary za założenie koloru zielonego – bo to barwa nadziei.