„Sekretarzem Rządu, czyli, jakby go właściwie nazwać należało, sekretarzem stanu pozostał Józef Kalasanty Janowski, budowniczy z fachu. Przytem był to człowiek obdarzony ogromną pamięcią, bardzo pracowity i niewątpliwie jedyny na swym urzędzie. Demokrata z odcieniem czerwonem, spełniaj jednak swe trudne i mozolne obowiązki sumiennie i dobrze” – pisał Walery Przyborowski powstaniec i kronikarz zrywu.
Był człowiekiem z cienia, ale bez niego trudno było sobie wyobrazić powstańczy rząd. „Stały sekretarz wszystkich rządów, choć on już cztery razy się zmieniał i różne przybierał barwy i kierunki, ale inaczej być nie mogło, bo w ręku sekretarza zbiegały się wszystkie nici administracyi powstania i bez Janowskiego żaden Rząd obyć się nie mógł” – dodawał Przyborowski. W listopadzie Janowski musiał być jednak bardzo rozgoryczony, zwłaszcza stosunkiem białych elit do powstania, skoro do Czartoryskiego, agenta dyplomatycznego Rządu Narodowego, wysłał taki list: „Zima się zbliżą, a powstanie, które w lecie, jeżeli nie zwyciężyć, wzmóc się było powinno, coraz bardziej słabieje i prawie już opada. Zamiast wojny prawdziwie narodowej jest tylko cząstkowa ubijatyka. A wy, panowie, coście się narodowi na przewodników narzucili, zamiast starać się masy ludu poruszyć i w sprawie powstania koniecznie zainteresować, odwołujecie się do uczuć głuchej na prawa dyplomacji” – wyrzucał. Janowski pisał ledwie kilka tygodni po tym, jak w mowie tronowej cesarz Napoleon zaproponował zwołanie europejskiego kongresu, mającego podjąć m.in. sprawę polską. Janowski, umiarkowany Czerwony, w piśmie ostro krytykował postępowanie Białych: „Przyjaciele Twoi, Książę, jednym słowem biali, złorzeczyli samej myśli zbrojnego powstania, a gdy powstanie wybuchło, paraliżowali je, jak mogli. Potem chcieli je owładnąć, zwątlić i zwichnąć”. Zupełnie inaczej sytuację międzynarodową i mowę Napoleona odebrał dyktator powstania. „Traugutt był tą mową wysoce podniesiony – pisał z kolei we wspomnieniach Janowski. – Uważał to wystąpienie cesarza Napoleona za przedświt zwrotu ku podniosłej polityce prawdy i sprawiedliwości, z której i Polska skorzystać musi. Nie wpłynęło to jednak zupełnie na jego wewnętrzną politykę Rządu Narodowego, podtrzymywania powstania wszelkiemi możliwemi środkami”. Do zjazdu władców, który w zamyśle cesarza miał mieć podobny charakter jak kongres wiedeński z 1815 roku, nigdy nie doszło.