„Niebywałą sensację wywołało w Wiedniu samobójstwo pułkownika austryackiego sztabu jeneralnego, Alfreda Redla (...) Jak się pokazało, był to jeden z najniebezpieczniejszych szpiegów, o jakich kiedykolwiek słyszano (...) Widząc eleganckiego oficera, przed którym otwierała się świetna karyera, niktby nie był i nawet przypuścił, że to Judasz, gotowy za srebrniki sprzedać swego najlepszego przyjaciela” – pisały krakowskie „Nowości ilustrowane”. Pułkownik Redl był najważniejszym szpiegiem rosyjskim na początku XX w. i jednym z najskuteczniejszych agentów w historii. Urodził się we Lwowie, w niemieckiej rodzinie przybyłej do miasta dwa lata wcześniej. Jako 15 latek wstąpił do szkoły kadetów, a później wybrał karierę wojskową. Szybko awansował, trafił też do Sztabu Generalnego. Tam skierowano go do kontrwywiadu. W 1912 r. dostał awans na pułkownika i został mianowany Szefem Sztabu w Pradze. W swojej pracy wprowadził wiele innowacji m.in. zbieranie odcisków palców z papierosów, czy potajemne fotografowanie. W ten sposób sam też wpadł w pułapkę. Rosjanie, którzy obserwowali go od dawna, odkryli, że jest osobą homoseksualną. Redl został sfotografowany w czasie intymnych spotkań z innym mężczyzną. Redl – poddany szantażowi – dał się złamać, tym bardziej, że Rosjanie dobrze mu płacili za zdradę. Podwójną rolę grał doskonale, tym bardziej, że od nowych mocodawców wymagał poświęcania agentów. Regularnie więc mógł pochwalić się sukcesami wywiadowczymi przez austriackim dowództwem. Jego renoma była tak wielka, że Ministerstwo Wojny poleciło mu nawet przygotowanie podręcznika dla łowcy szpiegów. Jednocześnie Redl dostarczył Rosjanom niezwykle ważne dokumenty w tym plany inwazji na Serbię, mobilizacji, czy też twierdzy Przemyśl, trzeciej pod względem wielkości w Europie. Wpadł przez dwie grube koperty i etui od scyzoryka. Te pierwsze wzbudziły podejrzenie służb – po otwarciu ich okazało się, ze zawierają duże sumy pieniędzy i dopisek Opernball-13 – jego pseudonim. Redl koperty odebrał, ale agentom uciekł. Zmieniając taksówki dojechał do swojego hotelu. Agenci nie zgubili tropu. Redl zapewne by się uratował, gdyby nie zgubione etui od scyzoryka. Policjanci poprosili, by portier pytał gości o zgubę. Redl odebrał zgubę i został aresztowany. „Musi umrzeć tej nocy” – miał rzucić minister wojny. Agenci zostawili więc w pokoju pistolet, a Redl zastrzelił się. Ocenia się, że w związku z jego działaniami na frontach I wojny mogło zginąć dodatkowo ok. pół miliona austriackich żołnierzy.