Mimo ciągłych niepowodzeń płk Teofil Łapiński nie składał broni, próbując dostarczyć przynajmniej część wiezionej broni i amunicji powstańcom na Litwie. Dowodzony przez niego parowiec „Ward Jackson”, który wyruszył z Anglii pod koniec marca, po buncie i ucieczce angielskiej załogi od dłuższego czasu przebywał w porcie w Malmö i nie mógł ruszyć w stronę litewskiego wybrzeża. Rosjanie, powiadomieni o przerzucie, patrolowali Bałtyk, a w pobliżu szwedzkiego portu szybko pojawił się carski okręt. „Jechał wolno i majestatycznie olbrzymi okręt (fregata o 24 armatach) którego flaga wojenna powiewała dumnie ze szczytu masztu. Oficerowie przyglądali się ciekawie naszemu statkowi. A co panowie? Mówię do moich oficerów, mielibyśmy się byli z pyszna, gdybyśmy przed czterdziestu ośmiu godzinami tego panicza spotkali” – pisał we wspomnieniach Łapiński. Dowódca planował więc upozorowanie powrotu do Anglii oraz przerzucenie broni i żołnierzy nocą na inny statek. Ten plan też legł w gruzach z powodu decyzji szwedzkiego gubernatora. Nakazał on przed opuszczeniem portu złożenie broni i amunicji w miejscowym magazynie. „To jest absolutnem niepodobieństwem, póki broń jest na pokładzie, bo każden okręt wojenny moskiewski, a wie pan, że przecież na was czatują, może was napaść, mając pewne prawne pozory [...]. Skoro Ward Jackson złoży tutaj broń, możesz pan już bezpiecznie użyć go do powrotu do Anglii” – cytuje gubernatora Łapiński. Zapewne nie chodziło jednak wyłącznie o bezpieczeństwo załogi, bo przed wydaniem pozwolenia na wypłynięcie gubernator nakazał bardzo dokładne przeszukanie jednostki. Nie powiódł się więc kolejny plan pułkownika, by chociaż część wyposażenia ukryć i przemycić. „Tak więc oprócz rewolwerów, 42 pałaszy i 24 karabinów, które oddział miał do musztry, nie posiadałem chwilowo żadnej broni do dyspozycji. Ale przysiągłem sobie, że muszę jechać na Litwę i nie odstąpić od raz powziętej decyzji” – pisał Łapiński. Udało mu się zdobyć broń dla żołnierzy i na statku „Emilia” dotrzeć do pruskich wybrzeży. Próba desantu zakończyła się jednak tragicznie – jedna z łodzi się wywróciła i zatonęło ponad 20 ochotników. Statek wrócił do Szwecji, gdzie niedoszli powstańcy zostali internowani i odesłani do Anglii.