„W tej krytycznej chwili Padlewski dopadł do kosynierów, schwycił ich sztandar i osobiście poprowadził do ataku. Żwawo ruszyli naprzód – pisał o szarży kosynierów Walery Przyborowski, powstaniec i historyk, w Dziejach 1863 r. – Sam Padlewski w tym ataku [...] narażał się na największe niebezpieczeństwo. Widoczny on był bardzo dla nieprzyjaciela, gdyż ubierał się zawsze w kożuszek biały barankowy, suknem jasnem podszyty, w białą konfederatkę z takiem że piórem i na białym jeździł koniu. Całe to białe ubranie miał podziurawione od kul, sztandar był poszarpany, nawet drzewce strzaskane”. Zygmunt Padlewski, naczelnik wojenny województwa płockiego i jeden z najważniejszych organizatorów powstania, objął dowództwo oddziału kilka dni wcześniej, przejmując komendę od Władysława Cichorskiego „Zameczka”. Zamierzał rozbudować oddział do 1500 żołnierzy, a później podzielić go na dwa, połowę oddając właśnie pod komendę „Zameczka”. Nie zdążył. Gdy carskie dowództwo dowiedziało się o miejscu stacjonowania powstańców, wysłało silne kolumny z Pułtuska i Łomży. Padlewski zajął pozycję kilometr od Myszyńca. Dopiero podczas walki dowiedział się o drugim rosyjskim oddziale i musiał podjąć walkę na dwa fronty. Według większości relacji jego szarża na czele kosynierów załamała się zaledwie o 20 kroków od linii wroga. Zdaniem Stanisława Zielińskiego (Bitwy i potyczki 1863–1864) bitwa trwała około sześciu godzin. Po nieudanym ataku powstańcy zaczęli się wycofywać, nie byli jednak ścigani przez Rosjan. Przez kolejne dni wojska carskie nadal szły w ślad za oddziałem Padlewskiego. Doszło też do kilku starć. 22 marca dowódca postanowił rozwiązać oddział. W kwietniu próbował wrócić do walki, próbując zorganizować nową partię, ale wpadł w zasadzkę i został aresztowany. Władze carskie ofiarowały mu uwolnienie w zamian za potępienie powstania. Padlewski jednak odmówił i sąd skazał go na karę śmierci. Został rozstrzelany 15 maja.