Walki we wrześniu przypominały czasem polowanie. Myśliwi to oddziały carskie, a zwierzyna – oddziały powstańcze. Wykorzystując okazję, potrafiły się mocno odgryźć. Tak było z partiami ppłk. Michała Zielińskiego i mjr. Orłowskiego. Połączyły się one 17 września w powiecie gostyńskim. „Na wiadomość o zbliżaniu się kolumny moskiewskiej z Kutna połączone oddziały ruszyły ku Osiekowi w powiecie sochaczewskim, skąd wobec nadciągania od strony Warszawy silnego oddziału nieprzyjacielskiego w liczbie czterech rot piechoty, 300 kozaków i 2 szwadronów huzarów, prócz których jeszcze i z Łowicza i ze Skierniewic wyruszyły przeciw nim dwie inne kolumny – udały się w powiat warszawski” – pisał Stanisław Zieliński w Bitwach i potyczkach 1863–1864. W pobliżu Żdżar powstańcy napotkali słabszą rosyjską kolumnę złożoną z ok. stu żołnierzy piechoty i czterdziestu kozaków. „Moskale zajęli cmentarz we wsi, Zieliński zaś, nakazawszy kosynierom i strzelcom zsiąść z wozów, jeździe gostyńskiej polecił zająć pobliski lasek dla odcięcia drogi nieprzyjacielowi”. Bitwę rozpoczęła szarża kosynierów na cmentarz. Wydawało się, że Rosjan nic nie może ocalić. Nie dopisała jednak jazda, która nie wypełniła rozkazów i nie zajęła pobliskiego lasu. Sytuację próbował ratować sam Zieliński, który stanął na czele swoich krakusów. Odcięcie odwrotu wobec silnego ognia nieprzyjaciela nie powiodło się. Pod Zielińskim został zabity koń. Wobec tego oraz z powodu braku amunicji dowódca wstrzymał atak i postanowił się wycofać. Pod Domaniewicami przekroczył Pilicę. W bitwie poległo czterech powstańców. Straty rosyjskie nie są znane, wiadomo jedynie, że zginęło dwóch oficerów. Rosyjskie kolumny nie zaniechały pogoni. A sytuacja powstańczych oddziałów stała się jeszcze trudniejsza. Nie mając amunicji, Zieliński musiał rozpuścić piechotę, a broń zakopał. Walki nie udało mu się jednak uniknąć. Kolejne dwie potyczki stoczył 25 września.