„Członkowie rządu sympatyzują z walką Murzynów o wolność, to jednak nie przejawiają sympatii wobec Polski. Podbój Polski to największa zbrodnia czasów współczesnych. To dzieło kreatur, które uznały, że przemoc jest władcą, oraz że nie ma Boga, po czym podjęły się podboju i rozczłonkowania Polski, teraz Polskę utrzymują pod stopami tyranów, używając morderstw, konfiskat, wypędzeń, więzień, kajdan” – pisał 13 grudnia „Daily Empire”, przytaczając słowa irlandzkiego mówcy, występującego na Festiwalu Polskim w Nowym Jorku. Ostra krytyka była związana z wydaniem przez rząd Stanów Zjednoczonych bankietu na część floty rosyjskiej, przebywającej w Zatoce Nowojorskiej. W USA od dwóch lat trwała wojna secesyjna, zaś polskie powstanie było niewygodne zarówno dla przedstawicieli Północy, jak i Południa. Waszyngton, walczący z rebeliantami, uznał za niepożądane poparcie rebelii w innym kraju, dlatego odmówił wysłania do Petersburga noty w sprawie polskiej. „Rząd Stanów nie ma w zwyczaju interweniować w wewnętrzne sprawy innych mocarstw” – można było przeczytać w odpowiedzi szefa amerykańskiej dyplomacji. Sekretarz stanu przesłał odpis swojej noty również do Petersburga. „Skądinąd był przekonany – pisał prof. Stefan Kieniewicz, autor monografii powstania styczniowego – że w krwawej walce toczącej się nad Wisłą carat reprezentuje postęp i liberalizm, powstańcy zaś anarchię i reakcję”. Rosja wykorzystała postawę USA i wyprawiła swoją flotę wojenną do amerykańskich portów na całą zimę, by zabezpieczyć ją na wypadek konfliktu z Anglią.
Walczącym o odłączenie się od Stanów Zjednoczonych południowcom też nie było po drodze z polskimi powstańcami. Konfederaci starali się o uznanie ich rządu przez Francję i Anglię, walki w Królestwie Polskim odwróciły jednak uwagę europejskich mocarstw od spraw za oceanem. „Dopóki nie rozwiążą się polskie powikłania, nie mam nadziei, że cokolwiek zrobi się tu w naszych sprawach” – pisał jeden z konfederackich dyplomatów do prezydenta Południa Jeffersona Davisa. Polski zryw budził natomiast sympatię wśród wielu Amerykanów, przede wszystkim emigrantów z Europy. Świadczą o tym artykuły w gazetach związanych z obydwoma stronami konfliktu. Teksty o Powstaniu Styczniowym często pojawiały się nawet na pierwszych stronach. „Rosjanie są prawie, jeśli nie całkiem, tak wielkimi brutalami jak Jankesi” – pisała jedna z konfederackich gazet. Na Północy też kilkakrotnie pojawiały się apele o poparcie dla polskich insurgentów. W Nowym Jorku działał również Komitet Polski, zbierający fundusze na rzecz powstania.