Korespondencja Przeglądu Katolickiego. Rzym, dnia 5 października. Od dwóch miesięcy chciałem wam podać wiadomość o cudownych zjawiskach; które tu powszechną uwagę na siebie zwróciły. Nie zdało mi się jednak właściwem iść za pierwszem a silnem wrażeniem, pod którego wpływem zostawałem, postanowiłem czekać pełniejszego rozjaśnienia rzeczy; dziś więc skoro ta już jest dostatecznie rozpoznaną i stwierdzoną, w kilku słowach opowiem com widział: W miesiącu lipcu r. b. mieszkałem w górach, w miejscu odległem na wschód od Rzymu o 20 mil włoskich, niedaleko od miasteczka Vicovaro. Około 27 lipca, lotem błyskawicy rozbiegła się po okolicy wieść, o zaszłym we wzmiankowanem miasteczku cudzie, wnet zgromadzając tam tłumy pobożnych. I nie dziw, bo lud włoski ma szczególne a serdeczne nabożeństwo ku Matce Boskiej, a wieść właśnie mówiła, że w obrazie Najświętszej Panny dostrzega się poruszanie oczami. Ulegając zatem ogólnemu popędowi w okolicy a i poczęści może ciekawości, zamierzyliśmy odwiedzić cudowny obraz. W tym celu dnia 30 lipca o północy, by nam gorąco nie dokuczało, puściliśmy się w drogę. Towarzystwo nasze liczyło 12 osób. Zaraz po godzinie 5 stanęliśmy w Vicovaro i nie zatrzymując się nigdzie, prosto udali się do kościoła. Zastaliśmy tam kilkanaście osób z ludu wiejskiego modlących się przed obrazem Matki Boskiej, umieszczonym na niskim ołtarzu tymczasowo wystawionym po prawej stronie nawy kościoła od wyjścia, przy kratce oddzielającej ołtarz boczny od głównej nawy. [...] Wszedłszy do kościoła uklękliśmy tuż przed obrazem, dla pomodlenia się, mając nań oczy zwrócone. Kilka minut zaledwie upłynęło, ujrzeliśmy wyraźne poruszenie oczu z dołu w górę, tak że prawie cała źrenica schowała się pod górną powieką. Poruszenie nie odbywało się gwałtownie i prędko, ale powolnie, prawie niedostrzegalnie, jednakże pozycja oka a szczególniej źrenicy tak się zmieniała, iż niepodobna było nie widzieć. Po chwili znowu powoli oko wróciło do dawnego stanu. Takie poruszenia powtarzały się po kilka razy. [...] Wielkie w tem zapewne miłosierdzie Boga, bo chce utwierdzić i ożywić wiarę w duszach, która obecnie na pięknym półwyspie Apenińskim jest ciągle napastowaną przez zawziętych nieprzyjaciół Boga i religji jego świętej. Toteż w Vicovaro i okolicy widoczne działanie łaski Boskiej. Przedtem, jak słyszeliśmy od proboszcza, powszechnie tam panowały przekleństwa, złorzeczenia, bluźnierstwa: od chwili zaś zjawienia się cudu, a zwłaszcza uzdrowienia owego kaleki, wszyscy głośno wyrzekli się tych występków, które zupełnie prawie znikły. Szczęśliwy lud, który tak szybko umie słuchać miłościwego głosu Pana.