Nikt zapewne nie posądzi liberałów niemieckich o sympatye dla Polski, bo nawet w epoce największego rozpostarcia się idei jedności niemieckiej za pomocą stowarzyszenia narodowego i gotajczyków, deputowani polscy w sejmie berlińskim nie znaleźli ani razu sprawiedliwości, lubo dopominali się jedynie o to, co nie tylko traktat wiedeński zastrzegł dla wszystkich dawnej Polski mieszkańców, ale nawet co król Fryderyk Wilhelm III przyrzekł w odezwie swej do Wielkopolan przy objęciu W. Księstwa Poznańskiego. Pamiętne są pod tym względem rozprawy sejmu berlińskiego, gdzie na jednem polu spotykali się z sobą Schweriny, Carlowitze i Puitkammery. Skądże atoli poszło, że od wybuchu powstania polskiego ilekroć sprawa polska pod jakąkolwiek formą przychodzi pod obrady sejmu tego, dawni przeciwnicy polszczyzny i polskości stawają po tej samej stronie co i obrońcy Polski, ile liberały niemieckie tak w Izbie jak po dziennikach wyrażają się z współczuciem o Polsce i Polakach? Otóż w kwestyi polskiej, obok sprawy narodowości mieści się także sprawa wolności. Ludy co nie popadły w nieszczęście postradania ojczyzny, nie mają dość jasnego pojęcia o dolegliwości jaką ucisk narodowości sprawia, najmniej zaś ma o tem pojęcie naród niemiecki, który od najdawniejszych czasów mimo politycznego rozpadnięcia się nie bywał zagrożony w narodowości swojej, lecz przeciwnie, rozszerzając zdobycze swojego oręża lub handlu, narodowość obcym ludom narzucał. Ale czują i pojmują Niemcy, co to jest niewola publiczna, a bardziej jeszcze, co jest ucisk rządów despotycznych, bo jednego i drugiego doświadczali. Dlatego tak sympatye obecne Niemiec dla sprawy polskiej nie mają źródła swego w narodowych dążeniach, lecz w wolności, w liberalizmie, a tym dobitniej pojmują w Prusiech walkę Polski z Moskwą, iż Moskwa jako wyobrazicielka despotyzmu, wywiera nacisk na Prusy i w przymierzu z rządem pruskim zostaje.