Po nieszczęśliwej bitwie pod Korytnicą Marcin Borelowski ("Lelwel") wszedł do Żelechowa, gdzie pozostał na noc. Borelowski prócz swego oddziału miał jeszcze rozbitków Walentego Lewandowskiego, zebranych przez księdza Stanisława Brzózkę, tudzież ułanów z dobrze uzbrojoną piechotą po majorze Zygmuncie Koskowskim.
Następnego dnia Borelowski, a za nim Zieliński opuścili miasto, w którym pozostał tylko oddział konnej żandarmerii, około 50 ludzi pod dowództwem Zdzisława Łaskiego. Tegoż dnia jeszcze przybyli do Żelechowa Rosjanie w sile dwóch kompani piechoty i 48 kozaków. Oddziałek Łaskiego śmiało rzucił się na kozaków i dwa razy szarżując dwukrotnie odpędził, ustępując dopiero przed piechotą, która ukryta w życie, poczęła go obsypywać gradem kul.
W tej szarży, z której Łaski nie poniósł żadnych strat, odznaczyli się szczególnym męstwem Michał Krakowski ("Krukowski") - pocztylion z Warszawy i Antoni Oziemek. Odpędziwszy kozaków, Łaski podążył za Borelowskim, aby się z nim połączyć.