Michał Zieliński z Bronisławskim i Władysław Orłowski niewiele mieli czasu na spoczynek w Skoszewach, gdyż niebawem ukazała się awangarda rosyjska, złożona ze 100 kozaków kubańskich i 40 kozaków dońskich oddziału Zankisowa. Powstańcy wyruszyli ze Skoszew, lecz tuż za wsią uderzyli na nich kozacy. Gdy po chwili i piechota nadeszła i ogniem tyralierskim poczęła prażyć jazdę polską, ta zmuszona była uciekać do Dobieszkowa, tracąc trzech zabitych i rannych rannych, których przez Rosjan obdartych z odzienia, później znaleziono i uniesiono.
Pod młynem w Dubieszkowie Michał Zieliński zatrzymał się, aby stawić opór, lecz jazda zmieszana poczęła cofać się w nieładzie do Strykowa. Szesnastu legło pod Dubieszkowem, przeważnie dobitych, w tym trzech było z poderżniętymi kindżałem gardłami, 11 rannych nie zdołali Rosjanie dobić. W Strykowie dopiero udało się Zielińskiemu i Orłowskiemu wstrzymać część jazdy. Flankierzy rozpoczęli ogień przeciw jeździe rosyjskiej, po czym powoli oddział począł się cofać do lasku, niedaleko od Woli Błędowej, skąd ruszył ku Sobocie, Rosjanie zaś do Byszew, gdzie nad ranem przybyło jeszcze pięć kompani piechoty i 400 jazdy.
Straty obustronne były znaczne. Prócz wymienionych poległ porucznik dr Lucjan Szmid - adiutant Zielińskiego. Ranny był Karol Kosiński. Część oddziału poszła w rozsypkę. Niemniej dotkliwe ponieśli straty Rosjanie, mając między innymi rannego sułtana Mahometa Gireja, ale odbili powstańcom pojmanych pod Żdżarami porucznika Lysandra, felczera i dr Łatynsera. Lekarz ten własnymi piersiami zastawiał rannych powstańców i opatrywał podczas boju.