Młody i pełen poświęcenia uczeń Szkoły Głównej Warszawskiej, Feliks Rzempołuski z Płońskiego, własnymi siłami zbierał oddziałek, a połączywszy się z organizującym się również na nowo kapitanem Tomaszem Kolbem, stanął koło Rydzewa. W lasach otaczających Rydzewo zamierzał Kolbe, który objął dowództwo nad połączoną garstką 72 ochotników, powiększyć szczupły zastęp powstańców. Zaledwie jednak rozłożył się obozem, gdy, naprowadzeni przez kolonistę niemieckiego z Ojżenia, Rosjanie zbliżyli się do oddziału. Był to dowódca Mikołaj Wałujew z 600 piechoty i saperów oraz 250 jazdy, tropiący Kolbego. Z trzech stron równocześnie uderzyli Rosjanie na garstkę straceńców — czwartą bowiem stronę pola bitwy stanowiły bagna. Wobec położenia bez wyjścia Kolbe wraz z wszystkimi oficerami rzucił się w tyraliery, by zasłonić odwrót reszty oddziału, który też przebijając się przez jedną z kolumn Wałujewa, bagnami zdołał ujść ku Radzanowu nieścigany przez Rosjan.
Tyralierzy natomiast dopuściwszy nieprzyjaciela na 150 kroków, dali ognia. Kilkunastu Rosjan padło i napierająca kolumna zrazu zachwiała się, lecz wnet uderzyła całą siłą na osiemnastu towarzyszy Kolbego. Garstka odstrzeliwując się, cofała się powoli przez dwie i pół godziny, zaprzątając sobą masy nieprzyjaciela, aż żadnego prawie wszyscy polegli (ocalał tylko ciężko ranny Józef Prus Trębicki). Oprócz Rzempołuskiego i Kolbego, okrytego 30 ranami, zginęli Grothus, piętnastoletni Ignacy Kuczborski, Tomasz Żarnowski - szewc ze Suchocina, Hanke i dwaj bracia Getzowie z Warszawy, dwóch księży kapucynów i siedmiu innych. Pogrzeb bohaterów odbył się z całą okazałością na jakie okoliczności pozwalały. Straty Rosjan były znaczniejsze.