Rozbite oddziały Kamila (?) Leneizo i Władysława Cichorskiego ruszyły w powiat lipnowski, niesprzyjający powstaniu, ponieważ był przepełniony kolonistami niemieckimi i nie posiadający w danej chwili żadnego oddziału powstańczego. Wnet więc wróciły oddziały powstańcze w to samo miejsce, gdzie co dopiero doznały porażki, aby ponownie ponieść klęskę.
Trzy rosyjskie kolumny równocześnie wyruszyły przeciw oddziałowi powstańczemu, który został uszczuplony galumińską rozsypką. Rosjanie szli z Sierpca, Lipna i Mławy. Między Stokiem a Osówką, na lewym brzegu Działdówki przyszło do krwawej rozprawy. Siły rosyjskie, pod głównym dowództwem podpułkownika Dobrowolskiego miały wynosić do 1500 (?) ludzi.
Nieustraszony major Leneizo i kapitan Bronisław Gasztowtt poprowadzili garstkę swą na bój tak nierówny. Żołnierze bili się z odwagą choć z przeświadczeniem o niższości swoich sił. Nic ich zachwiać nie mogło, dopóki widzieli na czele dzielnego Leneizo, który przez kilkanaście dni dowództwa potrafił ich przywiązać do siebie i natchnąć ufnością prawie bez granic. Również waleczny Gasztowtt zawsze na przedzie zachęcał do boju głosem i czynem. Lecz niestety nieustraszony Gasztowtt, powaliwszy kilku Rosjan, sam padł śmiertelnie ugodzony (przewieziony do Ciborza pod Lidzbarkiem, zmarł tamże 19 listopada 1863 r), poległ także dzielny Leneizo i zamieszanie wdarło się w szeregi.
Dzięki jednakże poświęceniu się pozostałych oficerów, oddział po czterogodzinnej walce nie poszedł w rozsypkę lecz w porządku zdołał się przebić i cofnąć. Oprócz Gasztowtta, który był Żmudzinem z matki Francuzki, i dowódcy oddziału Leneizy, padli jeszcze oficerowie: Potkański z Rawskiego, Zawadzki z Lipnowskiego i pełen nadziei szeregowiec Bolewski - syn urzędnika a synowiec oficera tegoż nazwiska z 1831 r. Razem poległo 31 powstańców.
Dziewięciu ranionych cofnęło się wraz z resztą oddziały, między nimi był porucznik Kosso, który w tym boju trzech Rosjan własną ręką trupem położył. Do niewoli dostało się 26 powstańców. Między nimi był ciężko ranny Władysław Cielecki, którego stracono 14 listopada 1863 r. w Przasnyszu. Niedobitki części oddziałków uszły ku Skrwilnu, dokąd za nimi wyruszył pułkownik Dryzen.