Zygmunt Chmieleński, w którego zastępstwie dowodził znów zebranym oddziałem major Markowski, powróciwszy z Krakowa, dokąd się udał w początkach października 1863 r. na kurację, objął na nowo komendę. Stojąc w pobliżu Okszy, a mając około 650 ludzi, postanowił zaatakować Rosjan, którzy w sześć kompanii piechoty z artylerią, kozakami i dragonami stali w Rogienicach. Gdy jednak nieprzyjaciel, dowodzony przez majora Bentkowskiego, przeniósł się do Okszy, mniej nadającej się do napadu, Chmieleński postanowienia zaczepienia go nie zmienił i zaatakował go.
Wywabieni z Okszy dragoni, przywitani ogniem rotowym powstańczej piechoty, dowodzonej przez Walerego Nowickiego, zmieszani uciekli za zabudowania wioski, straciwszy kilkunastu ludzi. Za nimi rzucił Chmieleński do ataku na bagnety piechotę, która w kwadransie już była w zabudowaniach folwarcznych. Zwycięstwo już było pewne i kilkuset Rosjanom zabarykadowanym w folwarku wraz z Bentkowskim groziło wzięcie do niewoli. Niestety, śmierć Nowickiego i zranienie Faustyna Grylińskiego spowodowało zamęt w szeregach powstańczych i tak przez dziewięć godzin z męstwem i odwagą prowadzona walka skończyła się ucieczką.