Zebrany w Prusach Królewskich przez młodego Zygmunta Działowskiego oddział byłego kapitana wojsk rosyjskich, emigranta z 1831 r. Szermentowskiego (majora Henryka Łowińskiego), w nocy 22 kwietnia 1863 r. wkroczył w sile 87 ludzi w tym 16 jazdy do Królestwa Polskiego. Przy przeprawie w bród przez Drwęcę broń powstańców zamoczyła się i w przeważnej części stała się niezdolną do użycia. Mimo to nie tracąc odwagi, garstka powstańców żywo ruszyła na południe ku lasom skępskim, aby tam połączyć się z powstańcami miejscowymi i razem przejść pod komendę Padlewskiego, o którego aresztowaniu jeszcze nie wiedziano.
Około południa stanął Szermentowski przy folwarku Nietrzeba. Tutaj w południe 22 kwietnia nagle zaatakowali go Rosjanie. Z powodu zamoczenia większej części broni prawie bezbronni, z początku zamierzali powstańcy nie przyjmować walki w tym miejscu. Jednak na odwrot już było za późno, gdyż z dwóch stron piechota rosyjska w liczbie około 200, a od strony Łubianki kozacy rozpoczęli żywy ogień. Konnica powstańcza zajęła prawe skrzydło, a połączona z awangardą przedarła się, to prażąc celnie Rosjan z palnej broni, to pikami ułańskimi — zwłaszcza Działowski, na dzielnym koniu trzy razy z krucicy tureckiej zmierzywszy, żadnym razem nie chybił i przedarto się szczęśliwie przez szeregi rosyjskie. Piechota zaś zmęczona podwójnym krokiem, odpierając, ile było suchych ładunków, z broni palnej, wreszcie bagnetami, mimo zaciętej walki, ściśniona między stawem a jeziorkiem, przez most przy młynie przedarła się w las skąd przybyli Rosjanie.
Tu powtórnie atakował nieprzyjaciel, bezustannie puszczając ogień rotowy, lecz do lasu nie mieli odwagi wedrzeć się. Gdy wreszcie Rosjanie zdobyli się na odwagę, już powstańców nie zastali, gdyż ci wsunęli się w dogodne wąwozy, gdzie ich już Rosjanie nie zdołali wytropić. Tylną straż oddziałku odważnie prowadził I. G,, który mężnie osłaniając odwrót piechoty, okropnie porąbany, dostał się do niewoli. Prócz niego wpadli w ręce nieprzyjaciela ciężko ranny kucharz Modzelewski, Radziwiłł, Jan Bodziński i inni.
Prócz wymienionych odwagą i walecznością odznaczyli się ranni Teodor Karczewski i Nowo..., Walery Owsiński oraz polegli: nieustraszony Stanisław Bronisz, Górewicz, emigrant z Królestwa Polskiego, Pawłowicz - majster szewski z Golubia, Jan Romanowicz - uczeń prymy gimnazjum chełmińskiego, Aleksy Owsiński, Melin, Starorypiński tudzież emigrant z Wołynia Śląski, który wraz z Pawłem Suzinem szedł na spotkanie oddziału. Ogółem poległo dziewięciu. Szermentowski z Zygmuntem Działowskim i jazdą zdołał się ocalić.