W odpowiedzi na nocny napad w Hucie Krzeszowskiej wpadli Karol Krysiński i Walery Kozłowski niespodzianie nad ranem na część oddziału rosyjskiego, znajdującego się w Momotach. Kozacy i dragoni spali po chałupach i nie mieli czasu nawet się ubrać. Rzucając broń, uciekali w nieładzie, straciwszy kilku zabitych, podczas gdy oddział powstańczy wyszedł bez żadnych strat. Po tym szczęśliwym napadzie obaj dowódcy z małą eskortą udali się do zaboru austriackiego i zmuszając kozaków do ucieczki, oswobodzili zagrożoną jazdę powstańczą. W napadzie tym Polacy stracili pikiety złożone z czterech ludzi i Żyda karczmarza.