Po krwawych a zaciętych walkach pod Ciernem, Warzynem i Czarną, zebrawszy swój oddział, stanął Zygmunt Chmieleński w Drochlinie, aby zasłonić organizowanie się świeżego oddziału pod kierunkiem kapitana Esterhazego ("Ottona") - Węgra, byłego oficera austriackiego.
Lecz już 26 września 1863 r. (?) otrzymawszy wiadomość, że rosyjski dowódca Ksawery Czengiery wysłał nań pułkownika Szulmana w 200 piechoty, dwa szwadrony dragonów, secinę kozaków i trzy działa, oraz oddział rakietników, jak również, że wyruszyły na niego kolumny rosyjskie z Miechowa, Olkusza, Częstochowy i Piotrkowa, wezwał kapitana Esterhazego aby nie czekając dalszego wyrobienia się żołnierza, z tymi co miał, pospieszył ku niemu.
Równocześnie wezwał do współdziałania Władysława Sokołowskiego („Iskra”), stojącego w okolicach Jędrzejowa. Dnia 28 września w Drochlinie stanęły już połączone oddziały Chmieleńskiego i Sokołowskiego, tudzież 200 dobrze uzbrojonych, ale nie wyrobionych strzelców kapitana Esterhazego. Tutaj, wskutek wyroku sądu wojennego wykonawszy karę śmierci na Sokołowskim za nadużycia, podpułkownik Chmieleński dowództwo jego oddziału powierzył pułkownikowi Teofilowi Władyczańskiemu („Zaremba”), byłemu podpułkownikowi na Kaukazie, a dowiedziawszy się, że nieprzyjaciel już tylko o 10 wiorst oddalony był od obozu, z powodu niekorzystnej pozycji, wyruszył do Mełchowa, gdzie postanowił przyjąć bitwę.
Nazajutrz rano uszykował Chmieleński oddziały w ten sposób, że Władyczański na prawym skrzydle zajął lasek o 200 kroków od folwarku Mełchowa, Esterhazy na lewym skrzydle zajął wieś. Natomiast centrum stanowił oddział Chmieleńskiego, zajmujący dwór i zabudowania dworskie. Kawaleria powstańcza ustawiła się za lewym skrzydłem blisko lasu. Rosjanie rozpoczęli bój gęstym ogniem działowym, skierowanym na wieś, wykonując równocześnie manewr w celu zajęcia lasku naprzeciw lewego skrzydła powstańczego.
Widząc to poruszenie polecił Chmieleński natychmiast zajęcie tej miejscowości kapitanowi Esterhazemu, który posunąwszy się w tę stronę, rozpoczął morderczy bój z nieprzyjacielem. Tymczasem główne siły powstańcze posuwały się naprzód, a przypuszczone na 600 kroków, tak dzielnym ogniem zostały przywitane, że musiały się zatrzymać. Wtedy oddział Chmieleńskiego z bagnetem uderzył na chwiejące się szyki rosyjskie. Rozbił je i puścił się za uciekającymi w pogoń. Z uzbieraną po drodze rosyjską bronią wrócił na dawne stanowisko.
Widząc ogólny zamęt po stronie Rosjan, Chmieleński szybko powiódł, swój oddział ponownie na bagnety. Równocześnie, celem doszczętnego rozbicia Rosjan, nakazał kawalerii energiczną szarżę. Niestety jazda, która, prażona granatami i racami, cofnęła się. W chwili otrzymania rozkazu zajmowała stanowisko, z którego poleconej szarży wykonać nie mogła.
Tymczasem na lewym skrzydle, gdzie Esterhazy bronił zajętego przez siebie lasku, bój wrzał z całą zaciętością, dopóki śmierć dowódcy nie przerwała gorącej akcji. Pozostali kapitanowie - Borremis, Sokulicz i Szabo, widząc wzmagające się coraz silniejsze parcie Rosjan , rozdzieliwszy się na dwa oddziały, zaczęli powoli ustępować, kierując się na główną pozycję, gdzie ośmielony młody żołnierz po raz pierwszy może używał bagnetu. Jednak nieudanie się zamiaru wspomnianych kapitanów, z powodu braku zimnej krwi i niewyrobienia niemal wczoraj dopiero zaciągniętego żołnierza, niemniej konieczność usunięcia z placu boju śmiertelnie rannego pułkownika Władyczańskiego, co spowodować musiało zrozumiałe zamieszanie w szeregach walczących, czyniąc dalszy bój o widokach świetnie się zapowiadającego zwycięstwa niemożliwym, zmusiły Chmieleńskiego do wykonania odwrotu.
Przy regularnym odstrzeliwaniu się przez dwie strony, cofnięto się bez dalszych już strat przez Lgotę Błotną do Lgocianki, gdzie już Rosjanie, zaprzestawszy dalszego strzelania, poszli szukać odwetu w doszczętnym rabunku Bystrzonowic. Straty powstańców w tym boju wynosiły w zabitych i rannych 70 ludzi, w tym dwóch dowódców, zmarłych z ran: Esterhazego i Władyczańskiego.
Rosjanie ponieśli straty o wiele znaczniejsze. Według rosyjskich raportów urzędowych kilka wozów z tornistrami i pałaszami po swoich poległych do Kielc odstawili. Nadto utracili wiele karabinów na korzyść powstańców. Z Lgocianki idąc po kilku dniach marszu podpułkownik Chmieleński, stanąwszy w Rogunicach, po odbytym noclegu ruszył do Okszy, gdzie otrzymał wiadomość, że w odległości kilku wiorst postępuje za nim sześć kompani piechoty.
Postanowił więc przyjąć bitwę i zajął dogodną pozycję. Ale Rosjanie nie odważyli się na bój i oczekując posiłków, idących z różnych stron w sile 19 kompani piechoty i odpowiedniej ilości dział i kawalerii, poczęli się cofać w celu wprowadzenia Chmieleńskiego na nadciągające z Piotrkowa kolumny. Chmieleński jednak cofnął się na Marianów i Chorzewę do Laskowa. Będąc od kilku dni chorym złożył dowództwo, wydawszy przedtem rozporządzenia, które pozwoliły oddziałowi wydostać się z okrążenia sześciu kompanii nieprzyjacielskich. Rozdzielony na chwilę oddział, wysyłając jazdę pod dowództwem Neumana w Pińczowskie, połączył się za kilka dni pod dowództwem Chmieleńskiego. Pod Mełchowem siły powstańców wynosiły 800 ludzi.
____________________________________
Wiorsta - dawna rosyjska jednostka drogowych miar długości (zwykle drogi). Około 1,0668 km.
Rakietnicy - oddziały uzbrojone w przyrządy do miotania rac kongrewskich.