Zostawiwszy pobitą kolumnę Makarowskiego w Gruszkach ruszył pułkownik Konstanty Ramotowski ku Krasnemu i po całodniowym forsownym marszu stanął w Kozim Rynku, gdzie zamierzał odpocząć kilka dni, aby potem udać się w dalszy pochód w Łomżyńskie. Jednak Karlstedt, połączywszy się w Gruszkach z rozbitym Makarowskim, podążał trop w trop za Ramotowskim na czele sześciu kompanii piechoty i nieco jazdy i otoczył ze wszystkich stron fortecę powstańczą.
29 czerwca o godzinie 3.00 z rana, po wysłaniu rannych w bezpieczne miejsce usłyszeli powstańcy pierwsze strzały od strony Krasnego. W pół godziny później Rosjanie z całej siły uderzyli na sformowany do wyjścia i zajęcia odpowiedniej pozycji oddział. Natarcie tak było silne, że żołnierz zaledwie miał czas rozwinąć się w gęstym lesie, prażony rzęsistym ogniem. Mimo to strzelcy odważnie rzucili się naprzód i dzielnie nieprzyjacielowi odpowiadali, lecz miejscowość nie pozwalała w pełni się rozwinąć. Oddział w popłochu począł się cofać przez ogromne ostępy, pokryte drzewem i bagnami, poprzecinane parowami. Rozproszywszy się w różnych kierunkach dopiero następnego dnia zebrali się powstańcy w liczbie około 400 rozbitków koło swego dowódcy. Jazda tylko wyszła obronną ręką. W sile 48 koni przedarła się bowiem, prowadzona przez majora Wincentego Reklewskiego przez bagna wśród niewypowiedzianych trudów, ruszyła na zachód i przeprawiła się przez Narew w Łomżyńskie.
W tym niepomyślnym spotkaniu stracił oddział 14 zabitych, w tej liczbie Kazimierza Wasilewskiego, Władysława Staszewskiego i Bronisława Suszyckiego. Ranni w liczbie 17 dostali się w czasie transportu do niewoli. Waleczny Stanisław Orechwa, który w drodze życie zakończył, jak też ochotnik Wojtaszkiewicz, który żyjąc jak anachoreta, w każdej bitwie szedł z obrazem Matki Boskiej na kule nieprzyjacielskie, został zabrany i wieziony do Suwałk, zakończył życie w bliskości Studziennicznej. Innymi byli Sztukowski, Łapiński, Ejsmond, Wiszniewski i inni.
Anachoreta - człowiek świątobliwy, żyjący w odosobnieniu, praktykujący ascezę.