W dalszym pochodzie dnia 21 sierpnia 1863 r. Kajetan Cieszkowski „Ćwiek” i Władysław Eminowicz stanęli w Kowali. Wnet do powstańców, zbliżył się rosyjski dowódca Tichockij, idący za nimi z Iłży, więc po godzinie 6.00, ściągnąwszy pikiety, ruszono dalej. Lecz zaledwie oddziały zeszły z pozycji, pojawili się dragoni i tuż za nimi piechota. Rosjanie zaraz podpalili wieś opuszczoną przez powstańców. Eminowicz zaś, posunąwszy się pod zasłoną dzielnego kapitana Makarskiego do bliskiej kolonii, zdołał przywrócić porządek w oddziałach i przygotować się do ataku. Ustawił oddziały w tym porządku, że Makarski z „Ćwiekami” zasłaniał środek oparty o kolonię, prawe skrzydło prowadził Rudawski, lewe zaś Cieszkowski.
Atak udał się zupełnie. Rozwinięte w ten sposób oddziały, równocześnie ze wszystkich stron uderzyły na nieprzyjaciela na wszystkich punktach. Makarski pierwszy wpadł na powrót do wsi i bagnetem wypędził z niej Rosjan. Łuna palących się domostw przyświecała walczącym. Wyparci ze wsi, uchodzili Rosjanie, ścigani ku Radomiowi, Następnie powstańcy ruszyli do Krogulczy, zostawiając tam swoich rannych i zabitych. Pierwszych w liczbie 28 (z tego 20 z oddziału Jana Rudowskiego), drugich w liczbie 15.
Z rannych oficerów i kosynierów, którymi byli Seweryn Jurkowski i Ksawery Marcinkowski, ostatni niebawem zmarł. Rosjanie swoich zabitych po większej części spalili, a 17 wozów z rannymi zawieźli do Radomia. Ogółem stracili do 100 ludzi, a tak znaczna strata pochodzi stąd, że oświetleni byli łuną pożaru, podczas gdy powstańcy byli w cieniu. Rosjanie pod Kowalą było pięć kompanii piechoty i dwa szwadrony dragonów, prócz kozaków. Z Kowali do Krogulczy, przechodząc szosą, jeszcze tej nocy wysłał Eminowicz podjazd, który zaalarmował skutecznie Radom, staczając krótką utarczkę przy cmentarzu, gdzie mieli Rosjanie stracić 11 ludzi.