Idąc z Grabowa Emeryk Syrewicz zatrzymał się na noc z 1/2 listopada w Kiernozi z jazdą gostyńską, dowodzoną przez Pawła Szenka i sochaczewską pod dowództwem rotmistrza Kazimierza Grossmana. Przeciw Emerykowi Syrewiczowi wyszła kolumna Rosjan licząca 4 kompani piechoty tomskiego pułku i 50 kozaków, wysłana przez dowództwem generała ks. Emila Sayn-Wittgensteina z Kutna.
Pierwszy jednak podsunął się wśród ciemnej nocy pod miasto oddział trzech kompani Kostromskiego z 60 kozakami, idący trop w trop za powstańcami. Syrewicz, zaalarmowany wystrzałem pikiety, uszykowawszy natychmiast oddział do boju, wysłał wachmistrza Kryzę z ośmioma jeźdźcami gostyńskimi na podjazd. Kryza trzykrotnie tylko nakazawszy salwę w ciemny punkt kolumny nieprzyjacielskiej — która przez półgodziny odpowiadała ogniem rotowym — wrócił do oddziału. Wówczas Syrewicz, nie znając liczby przeciwnika ruszył z całym oddziałem ku Studzienicy. Rosjanie zaś, wciąż rotowym ogniem strzelając, rzucili się na Kiernozię i — zdobyli szturmem opuszczone przez powstańców miasto.