Wskutek rozkazu Kazimierza Mielęckiego, pułkownik Edmund Callier objął dowództwo nad połączonym oddziałem Włodka, Oborskiego i Stanisława Szumlańskiego. W miejsce rannych Włodka i Oborskiego dowodzili ich oddziałami: Włodka - major Gruszczyński, Oborskiego - major Gałecki. Callier przybywszy do obozu objął dowództwo nad całą piechotą, jazdę oddając Słupskiemu i zajął się reorganizacją ochotników. Na czele tego zastępu przeprawiwszy się dnia 28 maja 1863 r. przez Wartę, stanął Callier na krańcu lasu między wsiami Wakowy a Trześniowo. Stąd wysłał kawalerię pod dowództwem pułkownika Słupskiego na zwiady do Konina. Kawaleria, nie spotkawszy Rosjan, wróciła do obozu.
Nazajutrz Callier wyruszył do Chylina, a 30 maja o 7.00 godz. z rana do wsi Grochowy przez Rady i Grzymiszew. Przed wymarszem odkomenderował porucznika Okoniewskiego, dowodzącego II, szwadronem wraz z podporucznikiem Franciszkiem Dąbskim w stronę Paprotni, aby zniszczyli mosty na szosie niedaleko kolonii Genowefy położone (oddziałek ten już nie wrócił do Calliera). Przeszedłszy wieś Grochowy stanął na krawędzi lasu łączącego się z lasami zbierskimi, grudzieckimi, biskupskimi, a zaledwie rozłożył się obozem ukazały się w bliskości wsi Grochowy przednie straże rosyjskie. Pułkownik Słupski na czele dwóch plutonów jazdy wyruszył na prawe skrzydło dla zbadania nieprzyjacielskich zamiarów. Wtenczas właśnie kozacy i huzarzy rozpoczęli ogień flankowy, a piechota, która postępowała ściśniętą kolumną traktem do Grochowów, rozwinęła się w linię frontową pod zasłoną swej kawalerii. Callier rozciągnął linię tyralierów z II. kompanii strzelców poza brzegiem lasu.
Kawaleria rosyjska, rażona przez tyralierów polskich, cofnęła się na skrzydła, odsłaniając całą swą linię bojową. Korzystając z tego, Słupski posunął się naprzód i zajął pozycję pod wiatrakiem na wzgórzu. Kilkunastu ochotników zasłaniało przystęp do folwarku, a III. kompania strzelców i dwa oddziały kosynierów stały na straży przy furgonach. Po trzygodzinnym ogniu Callier poprowadził pierwszą kompanię kosynierów do ataku. Rosjanie widząc to, cofnęli się zapaliwszy kilka budynków w Grochówach i rozłożyli się obozem w lesie pod wsią Gadówek. Siły Rosjan w tej potyczce składały się z czterech kompanii piechoty, szwadronu huzarów i 100 kozaków. Callier, utrzymawszy plac boju i pogrzebawszy poległych, po krótkim wypoczynku udał się w dalszy pochód do Lipicy. Powstańcy stracili w tej walce 25 zabitych, wśród nich księdza Cieślaka - drugiego brata ciotecznego księdza Benwenuty Mańkowskiego.