Dowódca oddziału Rudolf Różański, dowiedziawszy się dnia 21 kwietnia 1863 r. o wyjściu na niego wojsk rosyjskich z Siedlec i Radzynia, wsadził swoich ludzi na 105 furmanek i udał się do Łukowa, a następnie w lasy łukowskie, w miejsce leśne zwane Topór. Tam dnia 23 kwietnia wyprowadziwszy ludzi na musztrę, o godz. 10.00 rano dowiedział się, że 60 kozaków z oddziału pułkownika Fofanowa przybyło do Gręzówki, o milę od obozu oddalonej i pozsiadawszy z koni, oddało się pijaństwu i rabowaniu wsi.
Pospiesznym marszem więc wyruszył natychmiast celem zaatakowania nieprzyjaciela, lecz na brzegu lasu spotkał trzy silne oddziały piechoty, trzech kompanii kostromskiego pułku i ułanów, które wyszły z Siedlec, Radzynia i Garwolina, wraz z wyżej wspomnianymi 60 kozakami, z zamiarem otoczenia obozu powstańczego. Po pierwszej salwie strzelców i szarży kawalerii, którą trudno było dowódcy wstrzymać, piechota rosyjska cofnęła się, lecz następnie z powiększonymi silami, razem z kozakami, uderzyła na Różańskiego, który ulegając przeważającym siłom, zmuszony był cofnąć się, trzy razy formując się pod ogniem nieprzyjacielskim, ścigany od godziny 13.00 do 18.00 na przestrzeni 2 mil.
Przez czas całego odwrotu strzelcy i kosynierzy mężnie odpierali Rosjan. Dopiero ciemność nocy i gąszcz lasu położyły tamę morderczej walce. Po stronie powstańców poległo 20 osób, rannych było siedmiu, do niewoli dostało się dwóch. Jednego z rannych, wracający na drugi dzień żołnierze rosyjscy z domu księdza wywlekli i zabrali. 13 zabitych Rosjan znaleźli włościanie, pochowali zaś sami siedmiu i tyluż wzięli ze sobą rannych. Strat w broni, ani żadnej rzeczy obozowej powstańcy nie ponieśli, przeciwnie zdobyli jednego konia kozackiego.
Polegli pod Grężówką między innymi: Jan Pomorski - oficer tylnej straży strzelców, który będąc rannym i widząc dopadające go żołdactwo, wystrzałem z pistoletu życie sobie odebrał. Konstanty Janiszewski - 16-letni młodzieniec, Władysław Turkiewicz, Okniński i Przygodzki. Dalej odznaczyli się: Bronisław Werner podoficer I sekcji strzelców od tygodnia dopiero będący w powstaniu, który sam jeden, odcięty chwilowo od reszty, odpierał strzałami atakujących go kozaków i kilku zabił, względnie zranił. Został później awansowany na podporucznika. Władysław Guczkowski - adiutant, Franciszek Świątkowski - rotmistrz szwadronu, Władysław Walc i Piotr Synkalski, którzy na czele szwadronu dotarli pod rażącym ogniem do samych szeregów rosyjskiej piechoty. Do niewoli dostał się między innymi Konstanty Micewicz, którego Rosjanie wzięli za dowódcę. Różański za niewłaściwe prowadzenie boju otrzymał od Rządu Narodowego dymisję.