Glanów – 15 VIII 1863 – (woj. krakowskie)

Przeczytanie tego artykułu zajmie 3 min.
Autor: Stanisław Zieliński

Podczas gdy bracia Edward i Gustaw Habichowie, ruszywszy ku Imbramowicom, na całej linii byli atakowani przez nieprzyjaciela i walczyli, Aleksander Krukowiecki, odcięty od głównego oddziału seciną kozaków i szwadronem dragonów, przedarł się przebojem przez szeregi jazdy nieprzyjacielskiej do ogrodu glanowskiego, otoczonego grubym i mocnym płotem, dającym więc ochronę przed szarżami rosyjskiej kawalerii.

Tu jednak zastał już rosyjską kompanię piechoty, rozrzuconą w tyraliery. Gdy ta rzuciła się na plutonik Krukowieckiego, a świeże kompanie z Olkusza nadciągały, ten celnym ogniem odparłszy ją, wpadł do dworu. Mimo początkowego oporu dzierżawcy, Leona Rutkowskiego, postanowił bronić się. Zajął z 20 powstańcami, którzy przy nim zostali, wszystkie drzwi i okna dworu. O odparciu nieprzyjaciela bagnetem nie można było marzyć, gdyż prócz wspomnianej kompanii ukazały się w dali inne szeregi rosyjskie. Skoro tylko powstańcy zajęli dwór, rozpoczął się ogień plutonowy, od którego poległ waleczny Kaczorowski, były uczeń medycyny, jedynak. Równocześnie prawie zapłonęły zabudowania gospodarskie, o 100 kroków odległe od dworu.

Niebawem udało się Rosjanom zapalić dom, a wtedy wezwali kobiety do opuszczenia fortecy, zapewniając im wolne przejście, wywiązując się z przyrzeczenia w sposób honorowy rosyjski, to jest przyjmując bezbronne kobiety, niosące dzieci na rękach, salwą karabinową. Zawrzała krew w garstce obrońców i kilka trupów rosyjskich było odpowiedzią Krukowieckiego. Rutkowski, który dotąd, widząc całe mienie swe zrujnowane, boczył się na powstańców, naraz porwał za broń i od tej chwili kilkunastu Rosjan legło lub ranionych leżało od celnych strzałów szlachcica.

Skwar był piekielny, dom gorzał, pułapy trzeszczały. Dziewięciu powstańców, nie mogąc wytrzymać, wyskoczyło oknami. Oprócz jednego czy dwóch, którzy cudem ocaleli, wszyscy zginęli. Przy Krukowieckim pozostało dziesięciu: Leon Rutkowski - dzierżawca Glanowa, Adam Jaworski - porucznik, Ludomir Friedrich - podporucznik, Leon Staszewski - podoficer, Józef Górski, Karol Fierganek, Ferdynand Johnę, Józef Dudasiński, Kajetan Borowiecki i Martini.  Jedenasty leżał już martwy - Kaczorowski.

Rosjanie, ukryci za palącymi się domostwami i w zbożu, słali setki kul do dzielnych obrońców, raz po raz wzywając do poddania się, tymczasem oblężeni rzadkimi lecz celnymi strzałami słali jednego za drugim w kierunku Rosjan. Co tylko który z nieprzyjaciół wychylił się, już ukazywał się w oknie to Krukowiecki, to Rutkowski lub Staszewski, równie jak dowódca strzelec doskonały, i padał Rosjanin zabity lub ranny.

Nie mogąc doczekać się spalenia się oblężonych, chyłkiem Rosjanie poczęli się podsuwać pod ścianę, która otworów nie posiadała. Powłaziwszy na dach, rozniecali silniejszy ogień. Na nic ten manewr się nie nadał, dach płonął wciąż w równym tempie. W piekle tym już wytrzymać nie mogła garstka, i o godzinie 16.00 po południu poczęto prosić Komorowskiego, by pójść na bagnety. Jeszcze czas — odparł — godzina czwarta, cztery godziny jeszcze dom opierać się będzie ogniowi, zatem o godzinie ósmej, o ile do tego czasu nieprzyjaciel nie odstąpi, pójdziemy na bagnety, na śmierć pewną.

Wyłożył zegarek, wskazujący godzinę 16.00, i zabrał się do dalszego polowania. Załogę zredukował Krukowiecki niebawem do dwóch, to jest siebie i Staszewskiego, spostrzegłszy mniejszą celność strzałów reszty obrońców. Pozostali nabijali broń i dostarczali wody usychającym z pragnienia strzelcom. W czasie tego pojedynku dwóch ludzi z kompanią Rosjan, na miedzy, o 15 kroków od Rosjan, stał chłopek. Ani jedna kula obrońców nie tknęła go, a on ze skrzyżowanymi rękoma w zachwycie wpatrywał się we fortecę, skąd zionęły śmiercionośne kule, ścieląc coraz potężniejsze kupki trupów, których nie sposób było zabrać. Bo każda taka próba powiększała taką kupkę o trupa zuchwalca, który ją chciał zmniejszyć.

Jednak położenie powstańców stawało się coraz straszniejsze. Z jednej strony trzeszczenie ognia, spadanie krokwi jednej po drugiej, z drugiej strony ciągły ogień plutonowy nieprzyjaciela i dzikie ich wycie zadowolenia, że powstańców spalą. Próżne nadzieje. Wreszcie Rosjanie, widząc 64 trupów swoich, a skutku swej strzelaniny ani pożaru żadnego, odstąpili. Nie pomogło nawoływanie oficerów i podoficerów i płazowanie. Żołnierze odmówili posłuszeństwa, dość im było tej rzezi. A mogli przecież, z daleko mniejszymi stratami zwyciężyć garstkę powstańców, biorąc dwór szturmem.

Cofnięcie się Rosjan było pozorne. Przypłacił to życiem Rutkowski, który wysunął się do ogrodu, aby zaczerpnąć świeżego powietrza i wypocząć. Salwą karabinową przywitany, zmarł tejże nocy. Ostatecznie jednak, po czterogodzinnym daremnym obleganiu, ustąpili Rosjanie rzeczywiście. Dzielna dziesiątka, uprowadzając ze sobą rannego ciężko Martiniego, wymknęła się późnym wieczorem i dobiła szczęśliwie do Krakowa.

Podziel się w social media!

Metryka bitwy

Data: 15 VIII 1863
Lokalizacja: Glanów
Województwo: krakowskie
Terytorium: Królestwo Polskie
Wynik: Zwycięstwo powstańców

Strony konfliktu

Powstańcy Styczniowi

Dowódcy:

  • Aleksander Krukowiecki

 

Zaangażowane siły:

  • Oddział powstańczy (20 powstańców)
Imperium Rosyjskie

Dowódcy:

  • Brak danych

 

Zaangażowane siły:

  • Kompanie piechoty

Mapa bitew