Korzystając z zaprzestania ognia ze strony nieprzyjaciela, Józef Trąmpczyński wzmocnił uszkodzone podczas całodziennego bombardowania szańce. Pracowano całą noc, a tymczasem Riedeczkin, spuściwszy wodę i podsunąwszy się jak najbliżej pod wyspę, o świcie znowu rozpoczął ogień karabinowy i armatni. Była ta niedziela.
Powstańcy około południa, gdy w kościołach uroczyste odbywało się nabożeństwo, wśród huku dział, świstu kul i grzmotu pękających granatów, na wysepce swej zaśpiewali hymn: „Z dymem pożarów". Pomimo słabego i niedalekonośnego ognia powstańców, Rosjanie nie próbowali wzięcia szturmem wyspy. Poprzestali tylko na gwałtownym ostrzeliwaniu przez całą noc wyspy, zwłaszcza górzystego jej miejsca, gdzie się znajdowały zapasy żywności. Tym samym aby powstańcy, chcąc się tam dostać, musieli dopiero świeże kopać rowy. W dniu tym oblężeni mieli tylko jednego rannego.