Po całonocnym marszu zatrzymał się Zygmunt Chmieleński około południa w Nieznanowicach w celu zgotowania obiadu, gdy w niespełna godzinę pokazał się znowu nieprzyjaciel. Zmęczony oddział począł się cofać, lecz napierany przez Rosjan, zatrzymał się w Czarncy i stoczył żwawą utarczkę.
Cofającej się piechocie rozkazał Chmieleński udać się w inną stronę, a sam z jazdą ruszył ku Seceminowi. Lecz w drodze spotkał kozactwo i dragonów, przed którymi po lekkim starciu począł ustępować. Cofając się w niespełna 80 koni, kawaleria powstańcza otoczona przeszło 200 Rosjanami, zachwiała się, zmęczona trzydniowymi marszami. Jazda powstańcza uchodziła, ścigana na przestrzeni półtorej mili przez Secemin, co chwila zatrzymując się i odpierając ścigających.
W ucieczce tej zginął między innymi 16-letni syn obywatela z Rudy, Saski. Chmieleński stracił kilku ludzi, lecz manewrem tym uratował całą piechotę. W trzydniowych walkach oddział Chmieleńskiego, który przed potyczką pod Ciernem liczył około 300 ochotników, zmalał przeważnie przez rozsypkę do 50 jazdy i 160 piechoty.