Dnia 14 sierpnia 1863 r. oddział Wiktora Dobrosielskiego, naczelnika wojennego powiatu przasnyskiego, znajdując się we wsi Łazach pod Chorzelami, otrzymał wiadomość o nadciągających rosyjskich siłach liczących dwie kompanie piechoty z dwoma działami i 50 kozakami. Aby uniknąć spotkania w otwartym polu z przeważającymi silami nieprzyjacielskimi, oddział wmaszerował w puszczę i zajął pozycję pod wsią Dynak, gdzie pozostał do 16 sierpnia. Rosyjska kolumna przasnyska, połączywszy się w tym czasie z ostrołęcką, liczącą półtorej kompani piechoty i 50 jazdy, zajęły Brodowe Łąki.
Dnia 17 sierpnia o godzinie 7.00 rano dowiedział się Dobrosielski, że nieprzyjaciel idzie w stronę Cierpięt. Oddział znajdował się o milę od Brodowych Łąk. Dowódca postanowił urządzić zasadzkę. W tym celu zajął pozycję na drodze, idącej z Cierpięt do Drążdżewa, gdzie Rosjanie musieli przechodzić. Siły powstańcze wynosiły 163 strzelców, 150 kosynierów i 40 jazdy. Tymczasem Rosjanie rozdzielili się i kolumna ostrołęcka przez Budy-Przysieki szła na Drążdżew, oddział przasnyski zaś w inną stronę. W obawie aby go nie zaskoczono, oddział powstańców cofnął się.
Około godziny 14.00 wracając się na Dynak, powstańcy zostali zaatakowani. Natychmiast I pluton strzelców Lenartowicza dał ognia do Rosjan i rozsypał się w linię tyralierską. Niestety. Reszta sądząc, że to był ogień nieprzyjacielski, zaczęła się mieszać w gęstym lesie, a jazda zaczęła spiesznie uchodzić, mieszając kosynierów. Cofał się więc dowódca na mniej zakrytą pozycję, aby oddział doprowadzić do porządku i wstrzymać uciekających, którzy w nieładzie przeszli Cierpięta, za którymi 1000 kroków oddział sformował się na nowo.
Rosjanie zajęli Cierpięta i zaczęli otaczać oddział jazdą, która zachodziła z lewego boku. Ten atak odparła kawaleria. W tej chwili rozstawieni strzelcy Różyckiego rozpoczęli ponownie na linii tyralierskiej rzęsisty ogień, ale spłoszonych raz kosynierów nie można było uporządkować i do boju poprowadzić. Dowódca nakazał więc odwrót, który uskuteczniono pod osłoną strzelców Różyckiego. O godzinie 19.00 stanął oddział w Ziomku o pół mili od nieprzyjaciela, który zaniechał pogoni. Od Ziomka spiesznym marszem ruszono do Brodowych Łąk. Zmęczenie było ogromne, natomiast straty w boju małe: pięciu zabitych i kilku rannych, jednak wielu uciekinierów.