W lasach bystropolskich spotkał się ksiądz Antoni Mackiewicz z kozakami gwardii i piechotą. Było to nocą. Powstańcy ukryci w zasadzce razili nieprzyjaciela, sprawiając popłoch w jego szeregach. Pozbawieni koni, uchodzili kozacy, a piechota szukała schronienia w karczmie. Jedynym środkiem zabrania jeńców bez strzału było podpalenie karczmy. Ale ksiądz naczelnik nie zezwolił na niszczenie dobytku Żyda arendarza, sprzyjającego powstaniu i ustąpił.