Zdobycie Iłży 1864

Podziel się w social media!

Tekst na licencji CC-BY.
Tekst na licencji CC-BY.
Przeczytanie tego artykułu zajmie 4 min.
Autor: Tomasz Danilecki

W dniu 17 stycznia 1864 roku 3. Stopnicki Pułk Piechoty dowodzony przez płk. Karola Kalitę de Brenzenheima ps. „Rębajło” wziął udział w zwycięskiej bitwie z wojskami rosyjskimi, zdobywając garnizon w miasteczku Iłża w Sandomierskiem.

Bitwa była częścią większej operacji zaplanowanej przez dowódcę II Korpusu Polskiej Siły Zbrojnej gen. Józefa Haukego-Bosaka, której zasadniczym celem było zdobycie Opatowa. Generał chciał osiągnąć w ten sposób uzyskać efekt propagandowy, wynikający ze zdobycia istotnego garnizonu, przejąć znaczne kwoty pieniędzy, pochodzących z podatków, a także zdobyć broń dla planowanego na wiosnę pospolitego ruszenia. Trzeci pułk miał bezpośrednio zaatakować Opatów bądź jeden z sąsiednich garnizonów, względnie sprowokować rosyjskich żołnierzy do opuszczenia jednego z tych garnizonów i ułatwić w ten sposób innym jednostkom powstańczym jego zajęcie.

„Rebajło” miał doskonałe doświadczenie bojowe dzięki wieloletniej służbie w armii austriackiej. Podległy mu pułk liczył ok. sześciuset ludzi i był jednostką nieźle wyposażoną i wyszkoloną. Obawiając się znacznych strat podczas bezpośredniego ataku na Opatów, pułkownik postanowił wybrać jedną z możliwości, jakie dawał mu rozkaz dowódcy, i zaatakować rosyjskie oddziały w polu. Chcąc sprowokować nieprzyjaciela do ataku na większe siły dowodzonego przez siebie pułku, rozkazał ostentacyjny przemarsz swoich jednostek przez kilka miejscowości. Rosjanie nie zauważyli jednak ruchów polskich wojsk i do starcia nie doszło.

Kosynierzy rozstrzygają bitwę

Kiedy Kalita otrzymał informację wywiadowczą o planowanym 17 stycznia wymarszu jednostek rosyjskich z garnizonu w Iłży (ok. 50 km na północ od Opatowa), postanowił wyjść im naprzeciw i podjąć walkę. Celem rosyjskiej ekspedycji było zlokalizowanie i zniszczenie oddziałów powstańczych. Wkrótce naprzeciwko trzech kompanii piechoty stopnickiego pułku (1., 2. i 3.), liczących ok. 270 powstańców stanęło ponad 350 żołnierzy 25. Smoleńskiego Pułku Piechoty pod dowództwem płk. Michaiła Piotrowicza Suchonina, naczelnika wojennego powiatu opatowskiego. W Iłży pozostała 1. rota 26. Mohylewskiego Pułku Piechoty (dwustu żołnierzy) pod dowództwem sztabskapitana Muchy I, która miała udzielić ewentualnej pomocy oddziałom dowodzonym przez płk. Suchonina, a także kilkudziesięciu żołnierzy, których rolą było zabezpieczenie pieniędzy z podatków, przechowywanych w magistracie. Dowódcą garnizonu był mjr Suchanow. Dwie powstańcze kompanie (5. i 6., łącznie ok. dwustu żołnierzy) dowodzone przez kpt. Stanisława Postawkę miały zwinąć obozowisko powstańcze w okolicy Brodów i dołączyć do pozostałych oddziałów. W rezerwie płk „Rębajło” miał jeszcze jedną kompanię piechoty i kosynierów.

Około godz. 10 powstańcy zajęli pozycje we wsiach Bory i Lubienie, oddalonych o 14 km na południe od Iłży; obie były położone na skraju gęstego lasu. Pół godziny później pojawili się pierwsi żołnierze rosyjscy – kozacy stanowiący forpocztę oddziałów płk. Suchonina. Ponieważ najprawdopodobniej zauważyli obecność powstańców w Borach, wycofali się nieco i niepostrzeżenie przegrupowali. Niebawem prawe skrzydło powstańców zostało zaskoczone rosyjskim atakiem. Ponieważ Rosjanie przeważali liczebnie, a na wcześniej zaplanowane pozycje nie dotarły jeszcze dwie kompanie kpt. Postawki, sytuacja powstańców stała się trudna. Na szczęście ludzie Postawki wkrótce przybyli na pole bitwy i zostali rzuceni jako wsparcie na prawym skrzydle. Jednocześnie „Rębajło” nie zawahał się użyć w walce dwóch kompanii rezerwowych.

O dalszych losach bitwy przesądziło jednak rzucenie do walki kompanii kosynierów. Ich kontratak zaskoczył płk. Suchonina, a perspektywa walki wręcz skłoniła go do wydania rozkazu odwrotu. Rosjanie planowali schronić się w pobliskim lesie i tam przegrupować, jednocześnie wysłali do Iłży oddział kozaków, aby sprowadzili posiłki. Wycofujące się roty rosyjskie planowały zająć dogodne pozycje w okolicy wsi Myszki, skąd mogły osłaniać drogę Opatów–Iłża, którą mogło przybyć wsparcie. Wkrótce zostały jednak zaatakowane z prawego skrzydła przez 3. kompanię dowodzoną przez kpt. Bezdziechę i zaczęły w panice cofać się do lasu. Walka została przerwana. Tymczasem z Iłży została wysłana 9. rota liniowa Mohylewskiego Pułku Piechoty dowodzona przez sztabskapitana Muchę I. Poprzedzała ją kozacka szpica.

„Rębajło” w uderzeniu

Po uporządkowaniu oddziałów płk Kalita wydał rozkaz pościgu za Rosjanami, cofającymi się przez las w stronę Iłży. Idąca na pomoc rota sztabskapitana Muchy I minęła się z nimi, toteż kiedy rosyjskie odwody dotarły do Borów, nie było tam już nikogo, a jedynie ślady walki. Mając do wyboru przedzieranie przez las w zapadającym zmroku w ślad za uciekającymi żołnierzami i ścigającymi ich powstańcami, rosyjski dowódca zadecydował o powrocie do Iłży drogą.

Pułkownikowi Suchoninowi udało się nawiązać kontakt z mjr. Suchanowem i zażądać od niego dodatkowej pomocy. Suchanow obsadził wzgórza przed miastem oddziałem liczącym 45 żołnierzy, którzy mieli powstrzymywać Polaków ogniem karabinowym i osłaniać cofających się żołnierzy Suchonina. Zgodnie z jego planem, ci ostatni mieli skręcić w lewo tuż przed Iłżą i zająć pozycje we wsi Seredzice, a następnie, po dotarciu w pobliże roty sztabskapitana Muchy I, uderzyć z dwóch stron na powstańców.

Ścigające Rosjan oddziały powstańcze zatrzymały się na skraju lasu, tuż pod Iłżą, by uporządkować szeregi. Pułkownik Kalita, lustrując teren przez lunetę, mimo zapadającego zmroku (było już po godz. 16) dostrzegł Rosjan, którzy zajęli pozycje bojowe w Seredzicach. Postanowił ich zaatakować – wysłał tam dwie kompanie dowodzone przez kpt. Stanisława Jagielskiego i jedną kompanię ubezpieczającą. Reszta sił polskich ubezpieczała ewentualny atak od strony Iłży.

Widząc atakujących powstańców, mjr Suchanow, zamiast organizować wsparcie oddziałom w Seredzicach, wycofał się z większością swoich żołnierzy do Iłży i zabarykadował się z nimi w budynku magistratu, by chronić pieniądze. Z kolei żołnierze płk. Suchonina, pozbawieni wsparcia, zmęczeni walką i ucieczką przez las, widząc nieodległe (oddalone zaledwie o 2 km) zabudowania Iłży, opuścili swoje stanowiska i w panice rzucili się w stronę miasta. Liczyli na to, że chroniąc się w zabudowaniach, uratują życie; wielu nie zatrzymało się w Iłży, lecz uciekało dalej, w stronę Radomia. Większość Rosjan stawiła jednak silny opór, kryjąc się w domach. Pułkownik Kalita, choć z zasady był przeciwnikiem atakowania miast, tym razem zdecydował się na bezpośredni szturm. Do Iłży wysłał m.in. kosynierów, którzy likwidowali rosyjskie punkty oporu dom po domu. Rosjanie bronili się zażarcie. Pułkownik Suchonin został śmiertelnie ranny, dowódca 3. roty ppor. Aleksiej Aleksiejew zaś stracił rękę.

Odwrót

Miasto zostało opanowane przez powstańców, jednak nie udało im się zdobyć dobrze ufortyfikowanego budynku magistratu, w którym zabarykadował się mjr. Suchanow z pieniędzmi. Około 20.30 atak na Iłżę został zakończony i Polacy w uporządkowanym szyku, nieniepokojeni przez Rosjan, opuścili miasto. Zasadnicze cele wyznaczone w rozkazie gen. Haukego-Bosaka zostały osiągnięte: garnizon został zdobyty, przeciwnik pokonany, pozyskano też dużą ilość broni. Nie udało się jedynie przejąć pieniędzy, jednak „Rębajło” uznał, że atak na magistrat wiązałby się ze zbyt dużymi stratami w ludziach. Wycofujące się kompanie dowodzone przez kpt. Postawkę napotkały na spóźnioną rotę sztabskapitana Muchy I, jednak po pierwszej salwie ze strony Polaków Rosjanie, zdając sobie sprawę z przegranej bitwy, nie podjęli walki.

Zwycięstwo 3. pułku odbiło się głośnym echem. Na tym etapie powstania było ono zdarzeniem niecodziennym, za sukces uważano wówczas wycofanie się powstańców bez większych strat. Pod Iłżą natomiast, według raportu płk. Kality, Rosjanie stracili 170 zabitych i rannych, siedmiu rannych oficerów, w tym dwóch dowódców: płk. Suchonina (śmiertelnie) i mjr. Suchanowa. Według Rosjan ich straty były wielokrotnie niższe (zabity dowódca, podoficer i pięciu żołnierzy oraz jedenastu rannych). Straty polskie wyniosły najprawdopodobniej 34 żołnierzy (dziewięciu zabitych, siedemnastu rannych i ośmiu zaginionych), choć sam płk Kalita w oficjalnym raporcie podawał liczbę 24 żołnierzy (w tym oficer). Powstańcy zdobyli 100 karabinów i ok. 3500 rubli.