Wspólna sprawa. Próby porozumienia z rosyjskimi rewolucjonistami

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 5 min.
Autor: Anna Pyżewska

Wydarzenia poprzedzające wybuch Powstania Styczniowego jasno pokazały, że samotna walka Polaków o niepodległość jest skazana na niepowodzenie. A ponieważ nic nie łączy tak jak wspólny wróg, szukanie sprzymierzeńców w Rosji wydawało się naturalnym działaniem.

 

Po klęsce w wojnie krymskiej (1856) państwo carów zaczęto nazywać w Europie kolosem na glinianych nogach, a w samej Rosji zaktywizowały się środowiska, których celem było obalenie caratu. Nie umknęło to uwadze polskich konspiratorów. Uznali oni, że lepiej będzie połączyć siły i warto walczyć ramię w ramię z Moskalami.

Pierwsze próby tworzenia polsko-rosyjskiej opozycji wobec caratu miały miejsce w środowisku wojskowych. W 1857 roku z inicjatywy Zygmunta Sierakowskiego, wówczas słuchacza Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu, utworzono konspiracyjne koło, zajmujące się początkowo działalnością samokształceniową. Na tym gruncie powstało Koło Oficerów Polskich. Organizacja skupiała oficerów – słuchaczy wspomnianej Akademii Sztabu Generalnego i innych petersburskich wyższych szkół wojskowych, głównie Michajłowskiej Akademii Artylerii i Nikołajewskiej Akademii Inżynieryjnej. W kole znalazła się także garstka urzędników. Szacuje się, że do momentu wybuchu Powstania Styczniowego w organizacji działało łącznie 170 osób, z czego dwie trzecie to byli Polacy. Pochodzili głównie z zachodnich guberni państwa rosyjskiego i wywodzili się z zubożałej szlachty. Do koła wstępowali także Rosjanie. Warunek był jeden: poparcie dla sprawy polskiej.

Petersburska organizacja bez wątpienia była kuźnią dowódczych kadr przyszłego powstania. W kole działali m.in. Jarosław Dąbrowski (w 1859 roku stanął jego na czele, zastępując Sierakowskiego, który w tym roku ukończył Akademię Sztabu Generalnego), Zygmunt Padlewski, Michał Kruk-Heydenreich, Józef Hauke-Bosak, Ludwik Zwierzdowski, Zygmunt Chmieleński, Stefan Bobrowski.

 

Konspirujący Petersburg

Koło Oficerów Polskich nie było jedynym tajnym sprzysiężeniem wojskowym nad Newą. Szacuje się, że mniej więcej w tym samym czasie w działalność konspiracyjną zaangażowało się ok. 400 oficerów stołecznego garnizonu (co ciekawe, tylko połowa z nich deklarowała religię katolicką, z czego można wnioskować, że nie byli Rosjanami). Organizacje tego typu powstawały także w szkołach wojskowych. Ich skład był mieszany – w jednych przeważali Polacy, w innych Rosjanie. Różniły się liczebnością i zachowywały odrębność, lecz koordynowały działania. Bardzo możliwe, że były one sfederowane i miały wspólne kierownictwo.

Wszystkie te organizacje kontaktowały się ze sobą i prowadziły równoległe działania. Polegały one na samokształceniu, dyskusjach, wspólnej lekturze nielegalnych wydawnictw (takich jak „Kołokoł”) oraz ich rozpowszechnianiu, przygotowywaniu demonstracji antyrządowych i prowadzeniu działań propagandowych (np. druk oraz kolportaż ulotek). Wspierały działalność szkółek niedzielnych, w których starano się przemycać antyrządowe hasła, czy opozycyjny ruch studencki (inspirowanie publicznych wystąpień protestacyjnych, organizowanie ceremonii żałobnych dla skazanych rewolucjonistów). Organizowane przez Koło Oficerów Polskich cotygodniowe półlegalne zgromadzenia (zwane eufemistycznie wieczorami literackimi) przebiegały spontanicznie, mimo prób wprowadzenia dyscypliny przez wybór przewodniczącego. Spotykano się zazwyczaj w prywatnych kwaterach (np. w mieszkaniu Dąbrowskiego przy ul. Oficerskiej), niekiedy w miejscach publicznych, np. cukierniach. Po roku 1861 roku wielu działaczy tych kółek zasiliło szeregi Czerwonych, organizacji „Ziemla i Wola” albo Komitetu Oficerów 1. Armii, stacjonującej w Królestwie Polskim i guberniach zachodnich.

 

Wśród oficerów rosyjskich

Pod koniec 1860 roku petersburskie Koło Oficerów postanowiło nawiązać kontakty z antycarskimi środowiskami w armii rosyjskiej stacjonującej w Królestwie Polskim i guberniach zachodnich. Z całą pewnością oddelegowani niej liczni rosyjscy oficerowie mieli kontakt z Kołem Polskich Oficerów już w czasie nauki w petersburskich szkołach wojskowych. W efekcie w 1861 roku utworzono Komitet Oficerów 1. Armii w Polsce, którego współzałożycielem był Ukrainiec Andrij Potebnia (wcześniej studiował w Petersburgu, gdzie zaprzyjaźnił się m.in. z Zygmuntem Sierakowskim). Potebnia walczył później w Powstaniu Styczniowym w oddziale Mariana Langiewicza, zginął 5 marca 1863 roku w bitwie pod Skałą

Tajna organizacja skupiająca oficerów rosyjskich szybko rozwijała swoją działalność; była wspierana m.in. przez Jarosława Dąbrowskiego, który po ukończeniu Akademii Sztabu Generalnego został przydzielony do jednostki stacjonującej w Warszawie. Dąbrowski pojawił się tam z gotowym już regulaminem dla dowódców przyszłych oddziałów.

Po wybuchu Powstania Styczniowego wspomniane organizacje wzmogły nielegalną akcję propagandową, przedstawiającą polskie racje zbrojnego wystąpienia przeciwko Rosji. Wielu ich członków uchylało się od udziału w walce przeciwko Polakom, wielu oficerów rzuciło służbę i przeszło na stronę powstańców. Pozostali wspierali powstanie, zapewniając mu dostawy broni, amunicji i map. Zdławienie insurekcji oznaczało również kres istnienia tych licznych organizacji.

 

„Za niepodległość Polski!”

Gorącym zwolennikiem współpracy polsko-rosyjskiej był Aleksandr Hercen – dysydent, emigrant, liberał. W połowie XIX wieku założył w Londynie Wolną Drukarnię Rosyjską i zaczął wydawać czasopismo „Kołokoł” („Dzwon”). Na jego łamach wielokrotnie publikował artykuły wspierające Polaków. Przykładowo po wydarzeniach w Warszawie 8 kwietnia 1861 roku (ostrzelanie przez Rosjan tłumu uczestniczącego w patriotycznej manifestacji) pisał: „Za całkowitą, bezwarunkową niepodległość Polski! Za jej wyzwolenie od Rosji i od Niemiec! Za braterskie zjednoczenie Rosjan z Polakami!”. Nawiązał też współpracę z polską emigracją, m.in. z londyńskim Towarzystwem Demokratycznym Polskim. Hercen był bodaj największym krytykiem caratu, a razem z Michaiłem Bakuninem, działaczem rewolucyjnym i teoretykiem anarchizmu, największym wśród Rosjan orędownikiem sprawy polskiej. Hercen poparł później Powstanie Styczniowe, czym naraził się zarówno rosyjskim liberałom, jak i konserwatystom.

Dążenie do osiągnięcia głównego celu – obalenia caratu – doprowadziło do podpisania porozumienia między polskimi konspiratorami a wspomnianą „Ziemla i Wola”. Ta rosyjska tajna organizacja powstała w pierwszej połowie 1861 roku, a na jej czele stanął Nikołaj Czernyszewski – filozof, publicysta i pisarz. Porozumienie podpisano 5 grudnia 1862 roku, czyli nieco ponad miesiąc przed wybuchem Powstania Styczniowego. W tym celu do Petersburga udał się Zygmunt Padlewski, jeden z przywódców Czerwonych. Listy rekomendacyjne otrzymał od najbardziej znanych rosyjskich emigrantów politycznych, Hercena i Bakunina. Stronę rosyjską reprezentowali Nikołaj Utin i Aleksander Sliepcow. Był to pierwszy tego rodzaju dokument od czasu dekabrystów.

Jeden z punktów porozumienia stanowił: „KCN uznaje, że Rosja nie jest dość przygotowana, by poprzeć powstaniem rewolucję polską, gdyby ta miała wybuchnąć w stosunkowo bliskim czasie. Ale liczy na skuteczną dywersję ze strony sojuszników rosyjskich dla przeszkodzenia rządowi carskiemu w przesyłce świeżych wojsk do Polski”. Niestety, policja bardzo szybko wpadła na trop rewolucjonistów, przechwytując zarówno dokumenty organizacji, jak i listy oficerów rosyjskich związanych z ruchem spiskowym.

 

To, co dzieli

Polsko-rosyjskie współdziałanie było jednak dość trudne. „Wychodziliśmy z różnych stanowisk – i drogi nasze przecinały się tylko w punkcie wspólnej nienawiści do samowładztwa petersburskiego” – pisał Aleksandr Hercen w Rzeczach minionych i rozmyślaniach o polskich i rosyjskich spiskowcach, zdecydowanych wspólnie podjąć walkę z caratem. Bo mimo wspólnego nadrzędnego celu, polskich i rosyjskich konspiratorów dzieliło wiele. Hercen uważał za błędną ideę odbudowy państwa polskiego w granicach przedrozbiorowych – tymczasem głównym postulatem politycznym kół, w których dominowali Polacy, było odbudowanie niezawisłej państwowości polskiej w granicach z 1772 roku przy poszanowaniu podmiotowości Litwinów, Białorusinów i Ukraińców. Polacy uważali to za kwestię podstawową, niepodlegającą dyskusji, podczas gdy Hercen opowiadał się za prawem ludów do samostanowienia. Mimo że był polonofilem, krytykował zamykanie się polskiej szlachty w swoim gronie, jej oderwanie od ludu oraz konserwatyzm polskiego ruchu narodowowyzwoleńczego. Miał za złe Polakom, iż w rzeczywistości wcale nie są ciekawi Rosji, że uważają ją za żandarma Europy i traktują Rosjan z wyższością. Jego zdaniem wynikało to stąd, że marzenie o odzyskaniu niepodległości przesłaniało Polakom wszystkie inne sprawy.

Polacy w pewnym stopniu nie pozostawali dłużni Hercenowi. Kusiła ich współpraca polsko-rosyjska, lecz o pełnym zaufaniu nie było mowy – Rosjanie wciąż byli wrogami. Władysław Mickiewicz zanotował nawet w swoim dzienniku: „W salonie Hercena musiałem czynić wysiłek, by nie zapomnieć, że jestem wśród sprzymierzeńców”. Sam Hercen ujmował to tak: „Jeśli nawet [Polacy] mają dość mocy, by tłumić w sobie nienawiść do nas, związek z nami wydaje im się mezaliansem”. Dla obu stron było jasne, że współpraca jest potrzebna z powodów taktycznych, a po wspólnej walce i osiągnięciu zamierzonych celów każda z nich pójdzie w innym kierunku.

Klęska Powstania Styczniowego zakończyła aktywną współpracę polsko-rosyjską.

 

 

Na zdjęciu Andrij Potebnia, fot. Polona.pl