Unia horodelska 1861

W 1924 roku nieopodal wsi Horodło stanął kopiec z sześciometrowym żelaznym krzyżem, w miejscu tego, który uczestnicy zjazdu horodelskiego usypali, nosząc ziemię czapkami. Kopiec upamiętnia obie unie: z 1413 i 1861 roku.

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 3 min.
Autor: Jolanta Sikorska-Kulesza

Jesienią 1413 roku do leżącego na granicy Litwy i Korony Horodła w asyście polskich i litewskich rodów przybyli król Władysław Jagiełło i wielki książę litewski Witold. Na horodelskim zamku podpisano dwa dokumenty. Składają się one na to, co nazywa się unią horodelską.

W czasie, gdy niebezpieczeństwo ze strony Krzyżaków zostało zażegnane, a ze strony Moskwy jeszcze nie nadeszło, wspomniani władcy zdecydowali podtrzymać i zacieśnić dobrowolny, zapoczątkowany w Krewie układ Korony i Litwy. Na mocy zatwierdzonych w Horodle postanowień na Litwie wprowadzono polskie urzędy na szczeblu administracji lokalnej, zapoczątkowując tym samym recepcję polskich instytucji na ziemiach wielkiego księstwa. 47 rodów szlachty polskiej wystawiło drugi dokument, w którym przyjęły do wspólnoty herbowej tyleż rodów litewskich katolików (tzw. adopcja herbowa): „Z rzeczywistej miłości i braterskiego zjednoczenia [...], aby odtąd i na wieczne czasy mieli oni moc używania, korzystania z nich i posiadania, tak jakby je od swoich przodków porządkiem urodzenia otrzymali”.

W 1432 roku Jagiełło rozszerzył przywileje w Wielkim Księstwie Litewskim także na szlachtę wyznania prawosławnego. Na fundamencie horodelskiego „braterstwa i powinowactwa” elity Litwy i Rusi wraz z przywilejami stopniowo przyjmowały polski język i kulturę. W ten sposób tworzył się wieloetniczny i wielowyznaniowy szlachecki naród polityczny Rzeczypospolitej.

W okresie manifestacji patriotycznych poprzedzających Powstanie Styczniowe Stefan Laurysiewicz, unicki ksiądz, Rusin, oraz Apollo Korzeniowski (ojciec Konrada, później znanego jako Joseph Conrad, i szwagier Stefana Bobrowskiego, naczelnika Warszawy w powstaniu), ziemianin z Podola, a zarazem działacz ruchu narodowego w Warszawie, postanowili zorganizować obchody 448. rocznicy unii horodelskiej. 10 października 1861 roku do leżącego na granicy Królestwa Polskiego i Rosji Horodła ciągnęły tysiące ludzi ze wszystkich ziem dawnej Rzeczypospolitej, aby zamanifestować wierność jej dziedzictwu. Zostali zatrzymani u granic miasteczka przez wojsko rosyjskie. Przybysze z Rusi stanęli w nadgranicznym Uściługu, Rosjanie zamknęli bowiem wszystkie przeprawy na Bugu. Manifestacja się jednak odbyła. Kierujący akcją gen. Chruszczow zgodził się na mszę, która została odprawiona „w polu, wśród chorągwi i herbów polskich, i schylonego na ziemię jej rycerstwa, które duchową wiodło walkę z silnym nieprzyjacielem, który niemal obecny w dali stał nieruchomy i przyozdabiał nawet ten uroczysty obraz” (Heleniusz).

Przed kilkutysięcznym audytorium lubelski adwokat Kazimierz Gregorowicz odczytał akt odnowienia i rozszerzenia unii: „Oświadczamy, że unię łączącą Litwę z Polską ponawiamy, a unię Polski i Litwy z Rusią zawieramy na zasadach zupełnego równouprawnienia wszelakich narodowości i wyzwań: łącząc się do wspólnej pracy celem wydźwignięcia ojczyzny naszej z dzisiejszego upadku aż do zupełnej niepodległości”.

Symbolem programu politycznego organizatorów zjazdu była decyzja o umieszczeniu na tarczy godła Polski zwieńczonej koroną Jagiellonów, herbu Rusi – Michała Archanioła obok polskiego Orła i litewskiej Pogoni. W powstaniu styczniowym odzwierciedlał on zasięg terytorialny podziemnego państwa.

Manifestacja horodelska była jedną z największych, a zarazem ostatnią manifestacją publiczną przed wprowadzeniem stanu wojennego. Obchody miały wiele celów, rozmaicie je też odczytywano. Inicjatorom chodziło o włączenie do ruchu narodowego mieszkańców Rusi, odnowienie i pokazanie braterstwa narodów, które wcześniej przyniosło potęgę państwu polsko-litewskiemu. Umieszczenie Rusi jako równoprawnego elementu trójczłonowej wspólnoty adresowane było tyleż do szlachty ruskiej, w większości odczuwającej jedność z Polską, co do Rosji, roszczącej pretensje do tych ziem. Był to też sygnał dostrzeżenia ruchu ukraińskiego. Akt horodelski z 1861 roku adresowany był również do polskich i spolonizowanych elit, które nadal czuły się jednym narodem politycznym.

W 1924 roku nieopodal wsi Horodło stanął kopiec z sześciometrowym żelaznym krzyżem, w miejscu tego, który uczestnicy zjazdu horodelskiego usypali, nosząc ziemię czapkami. Kopiec upamiętnia obie unie: z 1413 i 1861 roku. Sen uczestników zjazdu horodelskiego o Polsce przedrozbiorowej się nie spełnił. Dzieje II Rzeczypospolitej i II wojna światowa uświadomiły, jak daleko było do porozumienia niegdyś równych z równymi i wolnych z wolnymi. Dziś mała wieś Horodło leży na krańcu Unii Europejskiej, tuż przy granicy Polski z Ukrainą.