Trzy bitwy pod Horkami, 17–25 maja 1863

17 maja Kiersnowski otrzymał informację o miejscu stacjonowania powstańczego oddziału. Załadował piechotę na furmanki i szybko ruszył we wskazanym kierunku. Powstańcy dowiedzieli się jednak o zbliżaniu się Rosjan i postanowili przygotować na nich zasadzkę przy przeprawie przez bagno.

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 4 min.
Autor: Tomasz Danilecki

W maju 1863 roku niedaleko wsi Horki doszło do trzech starć między oddziałem dowodzonym przez Romualda Traugutta, a wojskami rosyjskimi, szukającymi sposobu na rozbicie powstańców.

Wiosną 1863 roku w południowych powiatach dawnego województwa grodzieńskiego trwały zacięte walki. Naczelnikiem wojennym województwa był wówczas płk Onufry Duchiński. Największym problemem powstańców na południu regionu były wiosenne roztopy, utrudniające przemieszczanie się oddziałów przez poleskie bagna, oraz niedostateczne zaopatrzenie, które musiała dostarczyć niezamożna miejscowa ludność. Niewielka gęstość zaludnienia z jednej strony ułatwiała działania partyzanckie, z drugiej zaś ograniczała możliwości aprowizacyjne.

Na przełomie kwietnia i maja w okolicach Antopola w powiecie kobryńskim zebrało się ok. 160 powstańców: okolicznej szlachty, urzędników i niewielkiej liczby włościan rządowych. Dołączyło do nich 32 urzędników z miasteczka Kobryń. Dowództwo nad oddziałem objął były podpułkownik saperów armii rosyjskiej Romuald Traugutt, późniejszy przywódca Powstania Styczniowego. Był absolwentem oficerskiej szkoły saperów w Żelechowie, a doświadczenie bojowe zdobył, uczestnicząc m.in. w obronie Sewastopola podczas wojny krymskiej. Niespełna rok przed wybuchem insurekcji Traugutt wystąpił z armii rosyjskiej i osiadł w nieodległych od Kobrynia dobrach rodzinnych Ostrów.

Początkowo Traugutt nie angażował się w żadne działania powstańcze, zgodził się jednak zostać dowódcą oddziału partyzanckiego na prośbę okolicznej szlachty i rozpoczął intensywne szkolenie wojskowe ochotników. Jego partia składała się z piechoty i kilkudziesięciu konnych, którymi dowodził inny doświadczony oficer – Feliks Jagmin. Partyzanci byli wyposażeni w broń białą i myśliwską. Założyli obóz na błotach poleskich, między wsiami Horki, Bałandycze, Odryżyn i Borki, na granicy województw grodzieńskiego, poleskiego i nowogródzkiego, ok. 90 km na południowy wschód od Kobrynia.

Wkrótce informacja o utworzeniu powstańczej partii dotarła do generał-majora Artura Eggera, zastępcy gen. Zachara Maniukina, dowódcy 2. Dywizji Piechoty. Aby zlokalizować i zlikwidować oddział Traugutta, 9 maja Egger wysłał stacjonującą w Prużanie rotę piechoty i dwudziestu kozaków pod dowództwem kpt. Prokofiewa. Ten po drodze natknął się na ślady powstańców i zaalarmował garnizon w Kobryniu. Dwa dni później w okolice Horek dotarła jeszcze jedna rota piechoty i czterdziestu kozaków pod komendą kpt. Kiersnowskiego. Rosjanie ruszyli w teren, przeczesując lasy i wsie w poszukiwaniu powstańców; m.in. w Borkach aresztowali dziedzica Kaliksta Andrzejkowicza, w Mokrzach zaś zamordowali Aleksandra Andrzejkowicza ze Szłapań.

Bój na bagnach

17 maja Kiersnowski otrzymał informację o miejscu stacjonowania powstańczego oddziału. Załadował piechotę na furmanki i szybko ruszył we wskazanym kierunku. Powstańcy dowiedzieli się jednak o zbliżaniu się Rosjan i postanowili przygotować na nich zasadzkę przy przeprawie przez bagno. Wykorzystując dwie ostrogi znajdujące się po obu stronach grobli prowadzącej przez błota w okolicach Kanału Królewskiego, osiemdziesięciu insurgentów ukryło się wśród porastających ostrogi zarośli i drzew, w odległości zaledwie 60 kroków od grobli. Kolejnych osiemdziesięciu strzelców czekało w lesie przy wjeździe na groblę.

Rosyjscy piechurzy, poprzedzani przez piętnastu kozaków, pokonywali bagno na furmankach. Kiedy ostatnia furmanka rozpoczęła przeprawę, powstańcy zaczęli strzelać z obu stron z grubej amunicji myśliwskiej. Jednocześnie kompania polskich strzelców uniemożliwiła Rosjanom powrót na brzeg. Do walki wkroczył wówczas dodatkowo pluton kosynierów. Rosyjscy żołnierze uciekli w panice, pozostawiając na miejscu siedemdziesięciu zabitych. Z zasadzki zdołało się uratować 63 Rosjan. Zginął kpt. Kiersnowski (według późniejszego raportu Eggera miał on miał popełnić samobójstwo dopiero następnego dnia po bitwie), oficerowie dowodzący piechotą i kozakami odnieśli rany. Powstańcy stracili jednego strzelca, rannego rykoszetem w głowę. Raport rosyjski, wbrew oczywistej klęsce, szacował straty powstańcze na 28 osób, własne zaś na dwóch zabitych.

Kiedy wiadomość o bitwie doszła do garnizonu w Kobryniu, wysłano stamtąd natychmiast dwie roty piechoty z 3. batalionu strzelców celnych (wyborowych) pod dowództwem płk. Ehrnberga z zadaniem zniszczenia oddziału Traugutta. Powstańcza partia się przemieściła, choć nadal była pobliżu Horek – tym razem obozowisko zostało założone na wyspie pośród bagien. Mimo to została szybko zlokalizowana przez nieprzyjaciela, prawdopodobnie już 20 maja wieczorem. Następnego dnia ok. 8.00 nastąpił atak. Rosjanie ostrzeliwali powstańców, którzy znajdowali się po drugiej stronie leśnej polany, zza drzew, nie odważyli się jednak zbliżyć do ich obozu na odległość strzału z broni myśliwskiej. Po dwugodzinnej wymianie ognia, kiedy sytuacja powstańców się pogorszyła, na rozkaz Traugutta czternastu ochotników zaatakowało prawe skrzydło przeciwnika. Zaskoczeni Rosjanie cofnęli się, dzięki czemu Polacy zdołali się od nich oderwać i wycofać w uporządkowany sposób.

Podczas tego starcia zginęło 4 Polaków, 6 zostało rannych (według raportu rosyjskiego 5 zabitych i 21 rannych). Po stronie rosyjskiej było 12 zabitych.

Ostateczne starcie

Uporządkowany odwrót powstańców i poniesione straty rozsierdziły Rosjan, którzy, chcąc ostatecznie zniszczyć oddział Traugutta, wysłali około tysiąca żołnierzy z garnizonów w Kobryniu, Kowlu i Pińsku. Powstańczy dowódca nadal operował na horeckich bagnach. Jego ludzie założyli obóz na otoczonej błotem i gęstymi zaroślami wyspie, do której prowadziła jedynie wąska grobla, ale i tym razem zostali zlokalizowani przez Rosjan. Było to możliwe wskutek wrogiej wobec powstańców postawy miejscowych chłopów. Przeciwko Trauguttowi wyruszył osobiście gen. Egger, prowadząc trzy roty 7. Rewelskiego Pułku Piechoty i kilkudziesięciu kozaków, po czym połączył się z oddziałem płk. Ehrnberga.

25 maja ok. 15.00 powstańcy zostali zaatakowani po raz trzeci. W ciągu kilkugodzinnego boju Rosjanie trzykrotnie próbowali zająć ich obóz i trzykrotnie zostali odparci. Dopiero czwarta ich próba, z walką wręcz, okazała się skuteczna. Powstańcy zdołali ewakuować część taborów, nie udało się jednak zabrać rannych. Pięciu z nich mieli dobić rosyjscy żołnierze. Zginął też m.in. opiekujący się nimi lekarz, dr Pawłowski. Polskie straty wyniosły łącznie 13 poległych, do niewoli dostało się 7 insurgentów. Z partyzanckiego obozu Rosjanie wywieźli 20 wozów z prowiantem i amunicją oraz zabrali 50 koni. Według oficjalnego raportu rosyjskiego poległo i ciężko rannych zostało 26 Polaków, straty własne to 9 zabitych i 36 rannych.

Rozproszeni po bitwie powstańcy mieli – zgodnie z rozkazem dowódcy – ponownie zebrać się w Lesie Bielińskim. W wyznaczonym miejscu stawiło się jednak tylko 43 ludzi. Większość pozostałych wyłapali miejscowi chłopi i przekazali ich Rosjanom. Schwytani rozgłaszali plotkę o śmierci Traugutta, w którą Rosjanie uwierzyli. W rzeczywistości wraz z niedobitkami swojego oddziału pułkownik dołączył do partii Jana Edwarda Wańkowicza ps. Leliwa. 13 lipca jego oddział został jednak rozbity pod Kołodnem, a sam Traugutt, znużony śmiertelnie i chory, złożył dowództwo i ukrył się w powiecie kobryńskim u Elizy Orzeszkowej. Do momentu rozwiązania jego oddział stoczył łącznie siedem potyczek.

Późnym latem 1863 roku płk Traugutt został wezwany do Warszawy i awansowany do stopnia generała. W październiku powołano go na dowódcę powstania. Natomiast gen. Artur Egger za walkę z polskimi „buntownikami” został odznaczony Orderem św. Stanisława I stopnia z mieczami, a w 1864 roku otrzymał awans na dowódcę 8. Dywizji Piechoty.

Trzykrotny bój kobryńskiego „pospolitego ruszenia” z przeważającymi liczebnie, regularnymi oddziałami wojska rosyjskiego, dowiódł wysokich kwalifikacji polskiego dowódcy, umiejętnego wykorzystania przez niego warunków terenowych, a także dobrego wyszkolenia i determinacji podległych mu żołnierzy.