Powstańcza prasa — redaktorzy, druk, kolportaż

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 6 min.
Autor: Sylwia Szarejko

„W obecnej chwili, kiedy krew Polska się leje, kiedy Ojczyzna nasza bliznami swych Synów okupuje swe wyzwolenie z moskiewskiego jarzma, kiedy przed jednym celem zgasły wszelkie inne, byłoby zdradą i niedorzecznością wszelkie dzielenie Narodu na jakiebądź stronnictwa [...]” – zwracali się do czytelników redaktorzy pierwszego numeru „Prawdy” z 19 kwietnia 1863 roku.

Podziemne gazety powstańcze pojawiły się wraz z manifestacjami patriotycznymi, wydawano je do ostatniego dnia Powstania Styczniowego. Prasa informowała zarówno o sukcesach i porażkach na polach bitew, jak również donosiła o europejskich nastrojach wobec „sprawy polskiej”. Wychwalała narodowych bohaterów, budowała poczucie wspólnotowości i zachęcała czytelników do udziału w narodowym zrywie.

Od stycznia 1863 do kwietnia 1864 roku ukazało się ponad trzysta numerów o wielotysięcznych nakładach oraz efemeryd, co stanowiło, jak zauważają historycy, nieznany wcześniej w dziejach fenomen. Jak dodaje polski historyk dr Janusz Osica, była to także szansa na sparaliżowanie carskiej propagandy. Najwięcej, bo 212 numerów prasy poza cenzurą wydano w Królestwie Polskim, 42 w Galicji, 23 na Litwie, 16 na ziemiach ruskich i ponad 11 poza granicami Rzeczypospolitej.

Stopień oddziaływania tajnej prasy na społeczeństwo zależał od treści, nakładu i sposobu kolportażu. Warto jednak zauważyć, że głównym celem wszystkich wydawnictw było oddziaływanie na opinię publiczną w taki sposób, aby wspierać powstanie oraz podziemne państwo polskie. W drugim numerze „Strażnicy” z 1863 roku czytamy: „Bywają chwile w życiu narodów, w których się na nic nie zdały wszelkie rozumowania i sądy, w których kraj tylko czynu, odwagi i wytrwałości po swych obywatelach wymaga, w których każdy członek społeczeństwa postępowaniem swym stanowczo wypowiada, czy chce szczęścia lub też niewoli własnej ojczyzny. Takie to chwile obecnie nadeszły dla Polski, bo już krew się polała [...]”.

I choć dowództwo wojsk carskich spodziewało się wybuchu lokalnego buntu, który będzie można szybko stłumić, to powstańcy, dzięki silnym strukturom państwa podziemnego, dzielnie stawiali opór Rosjanom, a tajna prasa odegrała w tym niemałą rolę.

Jak drukowano i kolportowano w Warszawie

Po wybuchu Powstania Styczniowego tworzące się polskie państwo podziemne musiało uporządkować swoje struktury, co wpłynęło także na  tajną prasę. Należało zapewnić odpowiednie lokale, pozyskać godnych zaufania pracowników oraz dostarczyć niezbędny sprzęt. Dyrektorem drukarni narodowych został Józef Bogdan Wagner ps. Małpa. Dzięki niemu już od połowy 1863 roku powstańcza prasa była drukowana w kilku miejscach.

Aby uniknąć wykrycia, tajne drukarnie podawały w czasopismach fałszywe miejsca wydań, często zmieniając czcionki wydruków oraz swoje siedziby, co znacząco utrudniało identyfikację. Ponadto prasa powstańcza ukazywała się nieregularnie i w mniejszym formacie niż oficjalna. Druk odbywał się nocą, nad ranem nakład był odbierany przez zaufanych gońców i kolportowany do ustalonych punktów. Były także bardziej konspiracyjne metody, jak transport wydawnictw drogą lądową w bańkach z mlekiem czy drogą wodną – łodzią rybacką z domu pod Jabłonną, gdzie mieściła się jedna z drukarni.

Tajną prasę sprzedawano zarówno w miastach, jak i na wsiach. W Warszawie aby zapewnić sprawną dystrybucję, korzystano z pomocy studentów, ukrywających gazety w rękawach mundurów, zaś na wsiach gazety czytali księża z ambon. Ponadto gazety dystrybuowała podziemna poczta powstańcza.

Pracą redakcyjną zajmowali się zarówno przedstawiciele ugrupowań politycznych (Białych i Czerwonych), jak i czołowi politycy oraz literaci. Chodziło o to, aby dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. Ponadto tworzone poza cenzurą teksty dzięki możliwości swobody wypowiedzi były nie tylko nośnikiem treści, ale także środkiem aktywizującym społeczeństwo.

Zarówno redaktorzy, jak i drukarnie, zecerzy oraz kolporterzy prowadzili własną walkę z zaborcą. I choć stosunek polskiej prasy podziemnej do wielu kwestii był różny, o polskiej niepodległości i odrzucenia ugody z caratem mówiono jednym głosem. Podziemna prasa powstańcza funkcjonowała w sprawny sposób, a dzięki zaangażowaniu wielu osób toczyła swoistą walkę z zaborcą na froncie cywilnym – jak mawiano, „Każdy Polak pisze w gazetach”.

Czołowe tytuły

Najstarszym i najdłużej ukazującym się konspiracyjnym pismem była „Strażnica”, ukazująca się od 1 sierpnia 1861 do 22 maja 1863 roku. W sumie wydano 45 numerów. Redaktorami gazety byli Agaton Giller, Joachim Szyc i Aleksander Krajeński, a zecerem Józef Szumański, który zginął w powstaniu. „Strażnicę” drukowano w specjalnie zorganizowanej drukarni w domu Antoniego Maciejowskiego przy ul. Chmielnej w Warszawie.

Choć było to przedsięwzięcie prywatne, to od czerwca 1862 roku, a więc od momentu, gdy Giller i Szyc weszli w skład Komitetu Centralnego, „Strażnica” stała się półoficjalnym wydawnictwem podziemnego Rządu Narodowego. Agaton Giller, więziony za swoją działalność patriotyczną w warszawskiej Cytadeli, a następnie zesłany na katorgę na Sybir, powrócił do kraju w 1860 roku. Osobiście doświadczył więc carskich represji i wiedział, do czego jest zdolna Rosja. Jako redaktor naczelny skupiał wokół siebie środowisko sybiraków, dlatego w „Strażnicy” pojawiały się teksty nawołujące do mocnego zaangażowania się w walkę z zaborcą oraz do tworzenia kół konspiracyjnych. Teksty pisano prostym językiem, a gazeta miała szeroki odbiór w zróżnicowanych sferach społecznych. Jak zauważa Osica, była dla każdego, kto chciał i umiał czytać, choć organizowano także akcje zbiorowego czytania dla analfabetów. Już w pierwszym numerze w 1861 roku redaktorzy „Strażnicy” nawoływali: „[...] tak jak dotąd naprzód w Imię Boże! Bezustannie i wszędzie krzewić ducha, zacierać aż do pamięci wszelkie dawniejsze stanowe, religijne lub koteryjne zwady; niech jedna myśl, jeden duch całym kieruje narodem, niech jeden zapał ożywia wszystkich. [...] potrzeba nam przedewszystkiem wewnętrznej, narodowej organizacji, abyśmy stali w pogotowiu na wszelkie możliwe wypadki.

Kolejnym ważnym wydawnictwem była „Prawda”, firmowana pieczęcią Rządu Narodowego. Wydano 12 numerów gazety, ukazywała się ona co tydzień od 19 kwietnia do 27 lipca 1863 roku. „Prawdę” drukowano w Jabłonnie i Warszawie, w domu stojącym u zbiegu ulic Żurawiej i Kruczej. Pismo redagowali m.in. Władysław Sabowski, Aleksander Kraushar, Henryk Merzbach i Józef Warzymskieg, zaś zecerami byli Józef Harasimowicz i Jan Wójcicki.

Gazetę kolportowano głównie w Warszawie, jak wskazują badacze, była ona najpoważniejszym organem prasy powstańczej, autoryzowanym przez Rząd Narodowy, ale wydawanym z prywatnej inicjatywy. Postulowano w niej współpracę Białych i Czerwonych w celu wspólnego prowadzenia walki przeciwko zaborcy, jednocześnie potępiając ugodową politykę władz powstańczych oraz krytykując zbyt wielką wiarę w pomoc zachodnich mocarstw.

„Prawda” uchodziła za niezależną, ale zarazem skrajnie czerwoną gazet. Nie budziło to przychylności Rządu Narodowego, który wystosował specjalne upomnienie dla warszawskiego tytułu, wywołując zarazem niechęć do niego innych wydawców i zmuszając do przerwania działalności. W ostatnim, dwunastym, numerze, wydanym z dwutygodniowym opóźnieniem, zamieszczono notatkę: „Dziś, kiedy rozpoczętem zostało wydawnictwo dziennika urzędowego p. n. Niepodległość, posiadające dostateczne środki do wypowiedzenia i rozpowszechniania myśli i woli Rzadu Narodowego, zmniejszyła się jeszcze bardziej potrzeba pism prywatnych, a mianowicie takich, które w programie swoim nie postawiły sobie pracy w pewnym szczególnym, wyraźnie przez wymagania ogółu wskazanym kierunku, lecz rozwój ogólnych zasad powstania, już dzisiaj krwią bohaterów i męczenników Narodu zapisanych na wszystkich krańcach ziemi Polskiej i w sercach wszystkich jej Synów.

Z tego powodu z wyjściem niniejszego numeru zaprzestajemy wydawania »Prawdy«”.

Miejsce „Prawdy” pośród tajnych wydawnictw powstańczych zajęła „Niepodległość”, która osiągnęła rekordowy nakład 10 tys. egzemplarzy, a to dzięki zakupionej w Berlinie pospiesznej maszynie drukarskiej. Redaktorem naczelnym gazety był Edward Siwińki (historycy uznają go za rzetelnego i obiektywnego dziennikarza z dobrym piórem), zaś za jej skład odpowiadał Józef Łojko. Siwiński zaproponował współpracę korespondencką Kornelowi Ujejskiemu ze Lwowa i Kamilowi Cyprianowi Norwidowi z Paryża, ten ostatni co prawda przyjął zaproszenie, ale nie napisał żadnego tekstu do gazety. Początkowo pismo o charakterze polityczno-ekonomiczno-naukowym ukazywało się co dziesięć, a następnie co trzy–cztery dni; w redakcji uważano, że Polakom „gazeta jest tak samo potrzebna jak karabin”.

Innym ważnym wydawnictwem konspiracyjnym był „Dziennik Narodowy”, ukazujący się w Warszawie od 10 maja do 30 sierpnia 1863 roku. Czasopismo wychodziło nieregularnie, w ciągu czterech miesięcy powstało osiem numerów. Pismo, składane przez Józefa Łojko w mieszkaniu Józefa Wagnera w Warszawie, było drukowane w tych samych lokalach, w których „Niepodległość”, co świadczy o tym – jak uważają badacze – że wydawano je  z upoważnienia Rządu Narodowego.

„Dziennik Narodowy” był redagowany przez Adolfa Hennela oraz najprawdopodobniej Stanisława Krzemińskiego. W pierwszym numerze z 10 maja 1863 roku określali oni profil gazety, pisząc: „Carska polityka jest zawsze jednakowa. Jeśli nas więzi, łupi, morduje, pali, to powiada, że dla naszego dobra to robi. [...] Dwoma rodzajami broni walczą z nami nieprzyjaciele: siłą i zdradą. Pierwszej nie ulegliśmy nigdy, ostatnia, niestety, zawsze nam zgubną była. […] Każdej sprawy ludzkiej rozwój i rezultat jest w ręku Boga. Nie wiemy jaki będzie skutek naszej sprawy, ale to wiemy, że wszyscy spełnimy z wytrwałością i sumiennie wszelkie obowiązki, jakie świętość jej na nas wkłada. Nadzieję mamy w Bogu, który jest siłą i obroną uciśnionych ludów i mścicielem pokrzywdzonego sieroctwa”.

W czasopiśmie zdawano relacje z pól bitewnych i potyczek oddziałów partyzanckich, zamieszczano noty dyplomatyczne mocarstw zachodnich dotyczące sprawy polskiej wraz z wiadomościami z prasy zagranicznej, co miało dowodzić zaangażowania innych państw w pomoc Rzeczypospolitej i tłumaczyć zarazem nadzieje Rządu Narodowego na ich interwencję.

Kolejnym ważnym czasopismem była „Pobudka”, wydawana od 1 listopada 1861 do 6 marca 1862 roku w Warszawie z inicjatywy Komitetu Miejskiego. Było to autorskie pismo Franciszka Godlewskiego, spiskowca i uczestnika powstania. Jak wskazują historycy, pismo drukowano prawdopodobnie w różnych drukarniach. Każdy numer (pismo ukazywało się nieregularnie, pierwszego albo piętnastego dnia każdego miesiąca) miał ściśle określony układ treści. Jednostronicowa „Pobudka” zawierała artykuł wstępny oraz rubrykę „Wiadomości bieżące”, a w ostatnim, piątym, numerze znalazła się także rubryka „Korespondencya”, w której zawarto krytykę tych, którzy działają na szkodę sprawy narodowej. Taki ton nie powinien zaskakiwać, bowiem czasopismo wzywało do powstania zbrojnego i piętnowało każdą próbę współpracy z Rosją, chcąc obudzić społeczeństwo i wezwać je do walki – stąd tytuł . Czasopismo przestało ukazywać się wiosną 1862 roku, po aresztowaniu redaktora.

Oprócz przedstawionych gazet, warto także zwrócić uwagę na nieregularnik „Sternik”, wydawnictwo urzędowe Rządu Narodowego „Ruch”, „Kosyniera” czy „Głos Kapłana Polskiego”, skierowany głównie do duchowieństwa. Wszystkie te tytuły stanowią dowód na wyjątkową organizację podziemnych struktur wydawniczych i potwierdzają tezę, że polska prasa powstańcza odegrała wielką rolę w kształtowaniu świadomości swoich czytelników, wspierając tym samym Powstanie Styczniowe.