Polskojęzyczna prasa w poszczególnych zaborach wobec Powstania Styczniowego

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 5 min.
Autor: Sylwia Szarejko

Choć w czasie Powstania Styczniowego bez wątpienia fenomenem najbardziej interesującym były tytuły powstające poza cenzurą, to jednak w poszczególnych zaborach, ukazywały się także gazety oficjalne. W najgorszej sytuacji była prasa w zaborze rosyjskim, zaborcze władze ograniczyły bowiem jej rolę przez zaostrzenie cenzury prewencyjnej i represyjnej. Dlatego gazety, wychodzące oficjalnie, choć polskojęzyczne, wykorzystywane były w celach propagandowych.

W zaborze rosyjskim najważniejszymi tytułami były gazety ukazujące się w Warszawie: „Dziennik Powszechny”, „Dziennik Warszawski” oraz „Kurjer Warszawski”. Ponieważ były ściśle kontrolowane przez władze zaborcze, próżno szukać w nich obiektywnych artykułów. O ile „Dziennik Warszawski” był organem podległym zaborcom, pismem urzędowym, o tyle „Kurjer Warszawski” uchodził za tzw. gazetę brukową i z biegiem czasu stał się popularny wśród mieszkańców Warszawy. O Powstaniu Styczniowym pisano w nim jednak niewiele, jakby go zupełnie nie było – zauważył dziennikarz Andrzej Sowa. Potwierdzeniem jego słów jest m.in. numer 26 gazety opublikowany 3 marca 1863 roku – nie ma w nim ani jednego odniesienia do powstania. Czytelnicy natomiast dowiadują się o problemach warszawiaków z ogrzewaniem oraz mogą przeczytać prognozę pogody.

Prasa rozwijała się w zaborach austriackim i pruskim, w których wychodziły takie tytuły, jak „Czas”, „Gazeta Lwowska”, „Dziennik Poznański” czy „Gazeta W. Xsięstwa Poznańskiego”. Docierały one także do Królestwa Polskiego, ale na niewielką skalę. Ponieważ w Galicji i Poznańskiem panowała większa swoboda wypowiedzi, w ich poszczególnych numerach znajdują się teksty odnoszące się do Powstania Styczniowego i sytuacji Polski na arenie międzynarodowej. Ponadto w publikowanych na łamach tych gazet artykułach dostrzegalna jest także krytyka władz rosyjskich.

Kraków…

16 stycznia 1863 roku krakowski „Czas” donosił o sytuacji pod zaborem rosyjskim, negatywnie oceniając postępowanie rosyjskiego zaborcy w Królestwie Polskim. W artykule czytamy:

„Straszne rewolucyjne środki, jakich rząd rosyjski w Polsce używa, wykazywaliśmy niejednokrotnie szczegółowo, dowodząc, iż przez nie nie tylko sprawił największą anarchię i chaos w swem własnem wnętrzu, oddając nieograniczoną samowolną władzę tysiącom dyktatorów policyjnych i wojskowych, depcąc prawa osób i narodu, pozwalają na gwałty przez wojsko popełniono, lecz zarazem usiłował niemi wzniecić społeczny i polityczny rozdział w narodzie, rozerwać społeczność polską, oburzyć włościan przeciw właścicielom i nawzajem wstrzymywaniem stanowczego rozwiązania sprawy włościańskiej i podstępnemi objaśnieniami oczynszowania i żałoby; zaszczepić nienawiść w jednej części obywateli przeciw drugim, w starszych przeciw młodzieży i w młodzieży przeciw starszym, potwarzami które rzucał organ rządowy na jednych i drugich; rozdzielić nawet duchowieństwo popychać część jego przeciw reszcie i przeciw kierunkowi narodowemu [...]. Do najstraszniejszych takich środków rewolucyjnych przez rząd rosyjski używanych, należy bez wątpienia pobór proskrypcyjny, który teraz wykonać zamierza. [...] jest wielka przeto obawa, aby skazani na proskrypcyę, nie mając gdzie apelować o sprawiedliwość, nie chwycili się obrony siłą, co krwawe i straszne sprowadzić mogłoby następstwa”.

Próby informowania opinii publicznej o sytuacji w zaborze rosyjskim były ważne, czytelnicy mogli się bowiem dzięki temu dowiedzieć o przebiegu powstania. Również w Krakowie publikowano „Wiadomości z pola bitwy”, w których zamieszczano relacje z toczących się walk.

… Poznań…

Interesującym wydawnictwem była także „Gazeta W. Xsięstwa Poznańskiego”. 7 maja 1863 roku na jej łamach pojawił się artykuł, którego autor wykorzystał list z Petersburga, przedstawiający sytuację panująca w Rosji oraz opisujący, jakimi metodami rosyjskie władze zamierzają „podburzyć lud przeciwko Polakom”. Czytamy w nim: „Niedawno zrobiono w Petersburgu wielką manifestacyę przy sprowadzeniu z Polski zwłok jednego oficera od huzarów poległego w bitwie z powstańcami. Cały dwór i wszystkie władze znajdowały się na pogrzebie, a między lud puszczono wieść, że to ciało jednego z tych, których Polacy wymordowali na śpiączce w Warszawie. Wszystkie prawie dzienniki wzięły ztąd pochop do żarliwych przeciw Polsce wybuchów. Ciemny lud nie wie, że w Polsce codzień takie pogrzeby ofiar barbarzyństwa jego synów, lecz pogrzeby to ciche ofiar, których rysów oszpeconych pastwieniem się wroga nie rozpoznać. Wszakżeż nie wolno w Polsce umarłych powstańców grzebać z obrzędami kościelnemi chyba skrycie, bo i ksiądz i pobożni co ostatnią usługę chcą oddać zwłokom, muszą mieć pozwolenie od komend moskiewskich”.

Choć komunikaty były oszczędne w słowach, to jednak dostrzec można próby  informowania odbiorców o sytuacji Polaków w zaborze rosyjskim. W Poznaniu wydawano także „Kurjer Poznański”, który przedrukowywał artykuły dotyczące Polski z prasy europejskiej i opisywał sytuację powstańców, nie szczędząc informacji o ich poświęceniu i nierównej walce z zaborcą. Na łamach innego periodyku – „Dziennika Poznańskiego”, ukazującego się od 1 stycznia 1859 aż do 1939 roku, założonego z inicjatywy Hipolita Cegielskiego, także informowano o narodowym zrywie. W dzienniku drukowano teksty warszawskiego korespondenta oraz opinie z Berlina z którymi niejednokrotnie polemizowano.

… i Lwów

Warto także zwrócić uwagę na najstarszą, wychodzącą we Lwowie, „Gazetę Lwowską”, która zarówno informowała o Królestwie Polskim, jak i o nastrojach w Galicji. Było to jednak czasopismo pod silnym wpływem władz austriackich, toteż w zamieszczanych w nim tekstach brakuje rzetelnego opisu powstańczych walk oraz sytuacji w Królestwie Polskim. Potwierdza to artykuł zamieszczony w 28 numerze 5 lutego 1863 roku: „Prawie wszystkie rosyjskie straże graniczne w Królestwie zostały rozbrojone, i to bez krwi rozlewu, tylko w Krzeszowie zaszła krwawa potyczka. Daleko od granicy w głąb kraju niema wcale wojska rosyjskiego, wszystko ustąpiło do Zamościa. Udział w powstaniu biorą dotąd tylko obywatele i mieszczanie, lud wiejski zachowuje się biernie. [...] Pod Lublinem odbili powstańcy część zabranych rekrutów, resztę puścili sami Rosyanie, zawieszając zupełnie dalszą rekrutacyę. Podobnie powiodło się powstańcom także pod Skierniewicami odbić 120 rekrutów, których strzegło 60 żołnierzy. [...] Dowódcy pojedynczych band powstańczych są to po największej części uczniowie byłej polskiej szkoły wojskowej w Genuy, która na żądanie Rosyi rozwiązaną została. Czy jednak istnieje jaki rząd rewolucyjny i kto stoi na czele jego, nie wiadomo dotąd; wyszło tylko obwieszczenie niewidomego rządu prowizorycznego, które odgraża się Rosyanom odwetem, jeżeli nie będzie odwołane rozporządzenie podług którego mają rozstrzelać każdego powstańca pojmanego z bronią w ręku. W samej Warszawie panuje zupełna cisza. Stolica ta jest szczelnie zamknięta i nikogo z niej nie wypuszczają bez szczególnego zezwolenia. Dnia 29. z. m. miały zajść w Warszawie – jak donoszą [...] – liczne aresztacye, których przyczyny nie podobna było wybadać”.

Przywołane fragmenty tekstów z polskojęzycznej prasy wydawanej w poszczególnych zaborach jasno dowodzą stosunku władz pruskich i austriackich do Powstania Styczniowego. O ile tekstach zamieszczanych w gazetach galicyjskich wyczuwalna jest niechęć do walk, o tyle gazety wydawane w zaborze pruskim, gdzie swobody były początkowo ograniczane w mniejszym stopniu, starały się w miarę możliwości informować swoich czytelników o toczących się walkach. Dlatego oprócz prężnie działającej prasy podziemnej w Warszawie to właśnie Kraków i Poznań stały się ośrodkami, w których gazety, choć cenzurowane, starały się jednak pisać o Powstaniu Styczniowym. W odróżnieniu od tajnej prasy powstańczej, czyniły to w sposób jedynie informacyjny, nie nawołując do aktywnego uczestnictwa w narodowym zrywie.