Bezkompromisowy wróg caratu. „Jarosław Dąbrowski” w reżyserii Bohdana Poręby

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 6 min.
Autor: Piotr Korczyński

Film Bohdana Poręby o Jarosławie Dąbrowskim miał premierę w 1976 roku i jest jednym z najlepszych obrazów wojennych polskiej kinematografii.

W lutym 1862 roku stacjonująca w Warszawie 4. Dywizja Piechoty otrzymała nowego kwatermistrza, kapitana artylerii Jarosława Dąbrowskiego. Ten absolwent Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu, odznaczony orderem za kampanię kaukaską, mógł zrobić karierę w armii carskiej. W istocie był zaprzysięgłym wrogiem caratu, i to niezwykle niebezpiecznym.

Był niewysoki, toteż jeszcze w dzieciństwie szkolni koledzy przezwali go Łokietkiem, ale nie był to jedynie żart z jego wzrostu. Dąbrowski także z charakteru przypominał tego polskiego króla, znanego jako jeden z najtwardszych. Jarosław miał też drugi, pasujący doń pseudonim – Żądło. Paweł Jasienica w Dwóch drogach tak pisał o tym dwudziestopięcioletnim mężczyźnie z Żytomierza: „Poczynając od chwili jego przybycia [do Warszawy – PK] stosunki w niepodległościowej konspiracji zaczynają się zmieniać radykalnie. Młody, ruchliwy oficer – zawsze w mundurze, przy szabli i w akselbantach [sznur galowy – PK] – był wszędzie, znał wszystkich. I na wszystkich wpływ wywierał. W jego małej postaci było coś, co nawet nieprzychylnych zmuszało do respektu”.  

Nie ma w tym krzty przesady. Kapitan Dąbrowski skonsolidował polską konspirację i opracował plan powstania, w którym Warszawa i jej okolice miały być głównym polem bitwy – wygranej w dużej mierze dzięki przeciągnięciu na stronę insurekcji żołnierzy rosyjskich. „Łokietek” widział bowiem szansę na zwycięstwo właśnie w połączeniu polskich dążeń niepodległościowych z pragnieniem rosyjskich postępowców zrzucenia jarzma samodzierżawia. także Niebezpieczeństwo dostrzegli też dowódcy carskiej policji w Królestwie, coraz bardziej zaniepokojeni patriotycznym fermentem w kraju i nielegalnymi drukami znajdowanymi w koszarach rosyjskiego garnizonu Warszawy.

Dąbrowskiemu wystarczyły trzy miesiące, by w stolicy połączyć Komitet Miejski z Komitetem Akademickim. W ten sposób powstał Komitet Centralny Narodowy, po wybuchu powstania przemianowany na Tymczasowy Rząd Narodowy. Także w rosyjskim korpusie oficerskim „Łokietek” znalazł zwolenników, gotowych na jego znak otworzyć powstańcom arsenały Warszawy łącznie z Cytadelą oraz twierdzami modlińską i dęblińską. Jego plany na tym się nie kończyły – po zwycięstwie w Królestwie planował podpalić Rosję i rozbić w pył miedzianego jeźdźca. Wszystko to panował uczynić szybko, bo już latem 1862 roku.

Więzień nr 1

Niechętni Dąbrowskiemu historycy podkreślali, że jego pośpiech wynikał nie tyle z rachub politycznych i wojskowych, ile z gorączki miłosnej. Młody oficer zakochał się bowiem na zabój w pannie Pelagii Zgliszczyńskiej, jego dalekiej kuzynce, która jako żarliwa patriotka początkowo niechętnie patrzyła na jego mundur carskiego oficera, i to z orderem za tłumienie powstania Czeczenów na Kaukazie. Właśnie od tego motywu, pierwszego spotkania Jarosława i Pelagii, rozpoczyna swój film Bohdan Poręba. Jarosław Dąbrowski miał premierę w styczniu 1976 roku, dwa lata po wielkim sukcesie produkcji Hubal – do dziś, trzeba dodać, pozostającym jednym z najlepszych obrazów wojennych polskiej kinematografii. W porównaniu z opowieścią o „Szalonym Majorze”, jak Dobrzańskiego nazywali Niemcy, Jarosław Dąbrowski jest dziełem nieco zapomnianym, a niesłusznie. Warto o nim przypomnieć zwłaszcza przy okazji 160. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego.

W tej polsko-rosyjskiej koprodukcji, także ze sporym udziałem filmowców francuskich (sceny Komuny Paryskiej), skrupulatnie oddano epokę lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX wieku – film kręcono w Warszawie i Sandomierzu (w filmie jego zaułki były zabarykadowanymi przez komunardów ulicami Paryża) oraz w Petersburgu (wtedy w Leningradzie). Najbardziej uwagę przykuwa jednak wybitna kreacja Zygmunta Malanowicza, odtwórcy głównej roli. Jego Dąbrowski jest właśnie taki, jak z opisu Jasienicy – żołnierz i bezkompromisowy wróg caratu, niedający się złamać w więzieniu ani na katordze. Jakie szanse miałoby powstanie, gdyby to on nim dowodził i gdyby przebiegało według jego planu? Na to pytanie nigdy nie poznamy odpowiedzi, gdyż Dąbrowski, zdradzony przez jednego z oficerów carskich – Polaka Alfa Wrześniowskiego – 14 sierpnia 1862 roku został aresztowany. Przed śmiercią wybawił go ślub z ukochaną Pelagią (w filmie gra ją Małgorzata Potocka). Zesłany na katorgę w głąb Rosji, uciekł dzięki pomocy rosyjskich konspiratorów i razem z żoną przedostał się do Francji.

Bracia z carskiej roty

Malanowiczowi dotrzymuje kroku Władimir Iwaszow, który wcielił się w postać podporucznika Andrija Opanasowycza Potebni – jednego z najznamienitszych bohaterów Powstania Styczniowego, który dołączył do insurgentów prosto z korpusu oficerów carskich. O tym oficerze ukraińskiego pochodzenia, członku antycarskiej Ziemli i Woli, Paweł Jasienica pisał tak: „To był najwyższy poziom ideowości i poświęcenia. Potebnia działał, organizował, w celach akcji jeździł do Londynu. Podczas powstania bohatersko poległ pod Skałą”. Scena śmierci bohatera jest w filmie Poręby niezwykle przejmująca – w niej zawiera się sens hasła „Za waszą i naszą wolność”.

Potebnia był szefem tajnego komitetu oficerów rosyjskiej 1. Armii, która stacjonowała w Warszawie. To na jej kadrze oficerskiej Dąbrowski w głównej mierze opierał swe plany powstańcze. Zaprzysiężeni oficerowie prowadzili intensywną agitację wśród żołnierzy i przygotowywali ich do wspólnej z Polakami walki przeciwko caratowi. Między innymi w czerwcu 1862 roku w warszawskich koszarach rozrzucono odezwę zatytułowaną Russkije oficery sołdatom russkich wosk w Polsze („Rosyjscy oficerowie do rosyjskich wojsk w Polsce”). Od razu stała się sławna i warto ją tutaj zacytować: „Żołnierze! Wasze ciężkie położenie skłania nas, waszych starszych braci, do zabrania nareszcie głosu. Tysiące żyjących z żebraniny bohaterów spod Sewastopola – oto wzór tego, co was czeka na starość. Żołnierze, jesteście nieszczęśliwi, wszyscy was uciskają! Polacy, podobnie jak wasi ojcowie i bracia, gotowi są do powstania w obronie swej wolności i ziemi. Oni wyciągają do nas pomocne ramię; połączmy się z nimi, a żadna siła nie zdoła się nam przeciwstawić. Nasze wolne drużyny, wsparte przez ich przyjazne pułki, przejdą Rosję z hasłami triumfu i swobody. Nasze zwycięstwa dadzą wolność i ziemię ojcom, braciom i dzieciom waszym. My, oficerowie wasi – gotowi oddać życie za własną i waszą wolność, za wolność narodów rosyjskiego i polskiego – z pomocą Boga poprowadzimy was do tego wielkiego i świętego dzieła. Towarzysze! Powiemy wam, co i kiedy należy czynić, czyż zabraknie wam męstwa, by pójść za nami?”.

Ktoś powie: sprawna robota agitacyjna, wykorzystująca niezadowolenie w szeregach armii po klęsce w wojnie krymskiej. Oczywiście będzie miał rację, ale duch wolnościowy w 1. Armii i innych formacjach wojsk carskich był rzeczywiście coraz potężniejszy. Świadczy o tym chociażby przebieg zamachu na namiestnika Królestwa Polskiego, gen. Aleksandra Lüdersa – także pokazany w filmie. 27 czerwca 1862 roku dokonał go niezawodny Potebnia. Oficer strzelił z bliska do spacerującego w Ogrodzie Saskim namiestnika i strzaskał mu szczękę, po czym spokojnie wyszedł z ogrodu na ulicę Graniczną. Obecni w czasie zamachu wojskowi nie ścigali go, za zamachowcem ruszył tylko jeden – kozacki oficer Manoczkow. Rosyjscy oficerowie nie wybaczyli mu tej „niezręczności”. Spotkał go powszechny ostracyzm. Pewnie dlatego po wybuchu powstania poszedł szukać śmierci w szeregach powstańców. I znalazł ją, jako polski bohater, choć historia nie zapamiętała jego imienia.

Strach imperatora

Zamachy na Lüdersa i innych podobnych mu „polakożerców” oraz wrzenie w szeregach armii przeraziło carskich notabli nie tylko w Warszawie, ale i w samym Petersburgu. To pachniało buntem, przy którym wystąpienie dekabrystów było niewinną zabawą. Zaczęło się przeciwdziałanie starymi sprawdzonymi metodami. Do sztabów wojskowych nasyłano prowokatorów, którzy wskazywali policji spiskowców w mundurach. Tak aresztowano m.in. oficerów: Łotysza Jana Arnholda, Ukraińca Piotra Śliwickiego i podoficera Polaka Franciszka Rostkowskiego, których za antycarską agitację rozstrzelano. Dla przykładu. Po egzekucji gen. Stiepan Aleksandrowicz Chrulew krzyczał do żołnierzy: „Riebiata! Jeżeli między waszymi oficerami są takie podlece jak w czwartym batalionie, rozkazuję wziąć ich na bagnety!”. Rzecz niebywała – dowódca pozwalał żołnierzom zmasakrować własnych oficerów.

Ale groźby, represje i aresztowania to było za mało. Rozpoczęto translokację całych pułków z Królestwa w głąb imperium, najczęściej na Kaukaz, gdzie „zarażeni buntem” byli zmuszeni toczyć boje z innymi buntownikami – Czerkiesami. Na ich miejsce przybywały doborowe, najwierniejsze carowi formacje gwardii i grenadierów oraz sotnie kozackie. To z nimi w 1863 roku przyszło walczyć niemal bezbronnym powstańcom, wśród których jednak, mimo usilnych starań carskich żandarmów, znalazło się sporo „braci Moskali”.

Aby przykładnie ukarać niewiernych Polaków, car przysłał biegłych w terrorze specjalistów, wśród których największą sławę zdobył generał-gubernator wileński Michaił Nikołajewicz Murawjow. Pokrył Wileńszczyznę szubienicami, na których kazał wieszać powstańców (ponoć sam z upodobaniem brał udział w tych egzekucjach). Lecz przydomek „Wieszatiel” zdobył już wcześniej, bo w 1833 roku, kiedy na pytanie, czy jest spokrewniony z powieszonym na szubienicy dekabrystą Sergiuszem Murawjewem-Apostołem, odpowiedział oburzony, że nie pochodzi z tych Murawjewów, którzy są wieszani, ale z tych, którzy wieszają. Wśród elity rosyjskiej poczynania „Wieszatiela” na Litwie budziły mieszane uczucia, jednak z przewagą obrzydzenia. Wnuk wielkiego feldmarszałka Aleksandra Suworowa, również Aleksander, nazwał Murawjewa krótko: „Ludożerca”.

Na koniec zapytajmy, dlaczego Jarosław Dąbrowski postanowił stanąć na czele wojsk Komuny Paryskiej. Film Poręby nie przemilcza tego, że decyzja ta wywołała olbrzymie kontrowersje, także w środowisku polskiej emigracji postyczniowej. Obawiano się, że udział Dąbrowskiego w komunie pogrzebie sprawę polską. W końcowych sekwencjach filmu śledzimy rozmowę „Łokietka” z gen. Bronisławem Wołowskim (Józef Nowak), który próbuje odwieść przyjaciela od przyjęcia naczelnego dowództwa z rąk komunardów. Dąbrowski odmawia i niedługo ginie, prowadząc żołnierzy do walki.

Część historyków uważa, że motywacją Dąbrowskiego była walka z kolejnym zaborcą Polski – Prusami, wszak to Bismarck był rozgrywającym w pokonanej przez jego wojska Francji. Inni piszą, że Dąbrowski był przede wszystkim żołnierzem, nie politykiem – i objęcie dowództwa spełniło jego ambicje, zawiedzione przez aresztowanie w 1862 roku. Istotnie, „Łokietek” był wybitnym oficerem, który potrafił do walki o wspólną sprawę przekonać elitę carskiej armii, był przyjacielem podporucznika Potebni – polsko-ukraińskiego bohatera. Dziś, kiedy trwa rosyjska agresja na Ukrainę, znów powinno się o nim mówić głośno.