Stolica Apostolska nie poparła żadnego z powstań narodowowyzwoleńczych prowadzonych przez Polaków w XIX wieku. Mimo braku akceptacji dla insurekcji z 1863 roku, stosunku ówczesnego papieża Piusa IX wobec sprawy polskiej nie da się jednak rozpatrywać wyłącznie w kategoriach czarne–białe.
Władza pochodzi od Boga, w związku z czym nikt i nic nie ma prawa jej naruszać – głosiła zasada legitymizmu, w myśl której (m.in.) porządkowano układ sił w Europie po 1815 roku. Poddani mieli zatem obowiązek być posłuszni swemu władcy. Wszelkie odstępstwa od wspomnianej zasady – bunty, rewolucje itp. – traktowano jako zamach na świętość, i to zarówno przez władzę świecką, jak i papieży. W XIX wieku Europa (a zwłaszcza panujący) miała świeżo w pamięci wydarzenia z czasów rewolucji francuskiej – zgilotynowanie króla Ludwika XVI i mocne podważenie roli Kościoła. Nikt nie chciał powtórki czegoś podobnego.
Zasadzie legitymizmu hołdowali także kolejni papieże, m.in. Pius IX, sprawujący swój długi pontyfikat w latach 1846–1878. Jako głowa Kościoła katolickiego, a zarazem władca Państwa Kościelnego, nie mógł wspierać polskich dążeń niepodległościowych, i to niezależnie od tego, co faktycznie o nich sądził. Nawet gdyby szczerze życzył Polakom powodzenia w kolejnych powstaniach, sojusz ołtarza z tronem skutecznie uniemożliwiał mu poparcie walczących Polaków. Nie mógł wystąpić otwarcie przeciw carowi Rosji, nie wywracając istniejącego porządku. A tego nie chciał i nie mógł zrobić.
Wydaje się jednak, że Pius IX próbował niejako lawirować między przestrzeganiem zasady legitymizmu a własnymi przekonaniami. Kilka dni po wybuchu powstania w Królestwie, 28 stycznia 1863 roku, przyjął na audiencji Ludwika Orpiszewskiego, działacza Wielkiej Emigracji, przedstawiciela Rządu Narodowego. W rozmowie z nim papież potępił wybuch powstania, lecz w swoich późniejszych wystąpieniach nigdy już tych słów nie powtórzył. Co więcej, nie potępił powstania nawet mimo nacisków Rosji. Równocześnie jednak nie poparł tego wystąpienia przeciw władzy, uważając je za duży błąd.
W obronie wiary
Tym, co naprawdę szczerze zajmowało papieża, była kondycja polskiego Kościoła. A zdaniem Piusa IX jednym z największych zagrożeń dla niego były wszelkie powstania i rewolucje. Dlatego potępiał je konsekwentnie. Po manifestacjach patriotycznych w Warszawie w 1861 roku i w których upatrywał początku prawdziwej katastrofy, Pius IX wypowiedział znamienne słowa: „Polacy szukają przede wszystkim Polski, a nie Królestwa Bożego, i dlatego tej Polski nie mają”. Kilka lat później, wiosną 1864 roku (czyli ponad rok od wybuchu powstania styczniowego), podczas jednej z uroczystości powiedział, że car ma prawo powstrzymać „niesprawiedliwy rokosz”, lecz nie może się to odbywać kosztem ucisku religii. Wiara zawsze była dla niego najważniejsza.
Ale kto wie, czy dywagując o religii, nie próbował jednak przemycić nieco innych treści. 24 kwietnia 1864 roku Pius IX wygłosił przemówienie, w którym mówił: „Poczuwam się do obowiązku potępić tego potężnego panującego, którego […] niezmierzone imperium rozciąga się aż po biegun północny. Ten władca, który fałszywie mianuje się katolikiem Wschodu, a jest tylko schizmatykiem, wyrzuconym z łona prawdziwego Kościoła, ten władca prześladuje i morduje swych poddanych katolików, których pchnął sam do powstania przez swe dzikie okrucieństwa. Pod pozorem tłumienia powstania tępi katolicyzm, skazuje na wygnanie rzesze ludności do krain lodowatych, gdzie pozbawia się ich wszelkiej pomocy religijnej, a na ich miejsce nasyła schizmatyckich awanturników, odrywa kapłanów od ich owiec, wysyła ich na wygnanie lub skazuje na ciężkie roboty i inne hańbiące kary. Szczęśliwymi są ci, którzy zdołali uciec i teraz błąkają się bez dachu i schronienia na obcej ziemi. Ten władca, acz nieprawowierny i schizmatyk, przywłaszcza sobie władzę, jakiej nie posiada nawet namiestnik Chrystusowy, a mianowicie władzę składania z urzędu biskupa przez nas legalnie ustanowionego. Bezrozumny! Nie wie, iż biskup katolicki czy na swej stolicy, czy też w podziemiach więziennych, jest zawsze biskupem i że jego święcenia nie mogą mu być odjęte! I nikt nie ma prawa nam zarzucić, iż powstając przeciw zamachom, podsycamy płomień rewolucji europejskiej. Umiemy bowiem odróżnić rewolucję socjalistyczną od walki o słuszne prawa narodu do niepodległości i wolności swej wiary”.
30 lipca tego samego roku papież ogłosił słynną encyklikę Ubi urbaniano, adresowaną „Do zacnych Braci Arcybiskupów i Biskupów i innych kapłanów w Polsce i prowincjach cesarstwa rosyjskiego, którzy są tam w jedności ze Stolicą Apostolską”. Odniósł się w niej do sytuacji Kościoła katolickiego na ziemiach polskich zaboru rosyjskiego w końcowym okresie powstania styczniowego. Między innymi ponownie ostro protestował przeciwko pozbawianiu biskupów swoich stolic, likwidacji zakonów, nawracaniu siłą unitów na prawosławie, prześladowaniom duchownych spieszących powstańcom z ostatnią posługą, wprowadzeniu przepisów dotyczących małżeństw mieszanych, narzucających dzieciom urodzonym z tych związków wyznanie prawosławne. Zwrócił też uwagę, iż władze rosyjskie nie przestrzegają konkordatu zawartego przez Rosję i Stolicę Apostolską w 1847 roku (i który właściwie nie dał żadnych pozytywnych efektów). Encyklika wywarła na Polakach duże wrażenie – była dla nich dowodem na to, że papież solidaryzuje się nie tylko z represjonowanymi duchownymi, jak i całym społeczeństwem polskim.
Sympatia dla Polaków
O przychylności Piusa IX wobec Polaków świadczy wiele jego innych posunięć. Jeszcze przed wybuchem powstania styczniowego ambasador Rosji w Rzymie domagał się, aby papież zakazał Polakom śpiewania w kościołach patriotycznych pieśni. Pius IX zdecydowanie odmówił. Już w czasie powstania zwrócił się do cesarza Austrii Franciszka Józefa i cesarza Francji Napoleona III o pomoc dla Polski. We wrześniu 1863 roku to z jego inicjatywy odbyły się w Watykanie publiczne modlitwy w intencji Polaków, podczas których wyraźnie mówiono o posłannictwie narodu polskiego. Jednocześnie papież słał listy i petycje do najbardziej wpływowych postaci w ówczesnej Europie, podkreślając, że polscy katolicy żyjący w zaborze rosyjskim są prześladowani, że taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność, że ich dążenie do suwerenności jest całkowicie zrozumiałe. Dwa lata po upadku powstania styczniowego utworzył w Rzymie Papieskie Kolegium Polskie, i to mimo gwałtownych protestów ze strony ambasad: rosyjskiej i pruskiej.
Sympatia Piusa IX dla Polaków nie mijała. Ponad dziesięć lat po upadku powstania styczniowego, w 1877 roku, spotkał się w Watykanie z polskimi pielgrzymami. Powiedział im wówczas: „Miejcie nadzieję, wytrwałość, odwagę i módlcie się, a ciemięzcy wasi runą i Królestwo Polskie powróci”.
Inny niż poprzednicy
Reasumując: papież Pius IX był zainteresowany sprawami dotyczącymi Polaków, w przeciwieństwie do jego poprzedników (jak też i następców, aż do momentu odzyskania przez Polskę niepodległości). Grzegorz XVI potępił powstanie listopadowe i udział w nim duchowieństwa. Jeszcze wcześniej papież Pius VI poparł konfederację targowicką, trzeci rozbiór Polski i likwidację państwa polskiego, natomiast potępił insurekcję kościuszkowską. Na ich tle Pius IX wypadał zupełnie inaczej. I chociaż jego polityka wewnętrzna jest przez krytykowana badaczy, to działania na arenie międzynarodowej są oceniane pozytywnie. Skrępowany przez powersalski porządek w Europie, nie miał zamiaru go burzyć, angażując się w sprawę polską. Pod tym względem był lojalny wobec władców innych państw, aczkolwiek uchodził za liberała.
Warto też zauważyć, że Pius IX sprawował swój pontyfikat bardzo długo, ponad 30 lat. Na jego oczach Europa przechodziła zmiany, powstawały nowe państwa – Cesarstwo Niemieckie, Królestwo Włoch, Austro-Węgry. Gdzieś w tym wszystkim próbowali wywalczyć swoje i Polacy. Pius IX dobrze to widział. I może był przekonany, że zwycięstwo Polaków w walce o swoje państwo to po prostu kwestia czasu. Jeżeli tak było, to rzeczywiście miał rację.
Na rycinie wydalenie przez Piusa IX carskiego wysłannika z powodu gnębienia katolików w Rosji, fot. Wikimedia Commons