Maria Piotrowiczowa (1839-1863)

Podziel się w social media!

Tekst na licencji CC-BY.
Tekst na licencji CC-BY.
Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: Emil Marat

Maria Piotrowiczowa była jedną z tych powstanek, które nie lękały się walczyć z bronią w ręku. Ta decyzja przyniosła jej tragiczną śmierć, ale jednocześnie najpewniej uratowała życie wielu innych kobiet.

Maria Piotrowiczowa, z domu Rogolińska, pochodziła z zamożnej rodziny szlacheckiej spod Łęczycy. Urodziła się w sierpniu 1839 roku w Kuźnicy Kiedrzyńskiej, nieopodal Częstochowy. Jej ojciec, Zygmunt, podobnie jak stryj Józef, walczył w powstaniu listopadowym. Po śmierci Zygmunta matka Marii, Ansberta, poślubiła Marcina Michalskiego. Sama Maria za mąż wyszła mając 17 lat, najpewniej z miłości, bo za niezamożnego nauczyciela Konstantego Piotrowicza (a przecież była tzw. dobrą partią).

 

Według relacji świadków była także piękną kobietą - wysoką blondynką o niebieskich oczach. Ukończyła pensję w Wieluniu i po ślubie wspierała męża w pracy w szkole elementarnej w Chocianowicach koło Łodzi.

Kiedy zaczęło się powstanie jako pierwszy przyłączył się do niego ojczym Marii. Potem ruszył Konstanty, a za nim Maria. Wraz z nią część służby z folwarku, wśród niej zapamiętany z nazwiska Kasper Belka. To on miał nauczyć Marię świetnie jeździć konno, strzelać i walczyć białą bronią.

Dziewczyna początkowo zajmowała się wspieraniem powstańców. Szybko jednak postanowiła walczyć sama. Energiczna 24 latka obcięła długie włosy i w krótkiej męskiej czamarce przyłączyła się do oddziałów liniowych. Oboje Piotrowiczowie należeli do partii powstańczej strzelców i kosynierów działającej w lasach wokół Zgierza i Strykowa pod dowództwem najpierw Józefa Sawickiego, potem Józefa Dworzaczka.

Losy tego oddziału były krótkie i tragiczne. Sformowany pod koniec stycznia, już miesiąc później - 24 lutego 1863 został zaskoczony i okrążony przez Rosjan koło wsi Dobre. Dwie roty piechoty i sotnia kozaków dowodzone przez sztabskapitana Nawrockiego-Oposzyńskiego okrążyły powstańców i popołudniu zaatakowały.

Maria, jak pisał w pamiętnikach Józef Zajączkowski broniła się dzielnie: „Na płaskim wzgórzu, tuz pomiędzy lasem i wsią, opada ich kilku bohaterkę tego dnia Piotrowiczową, lecz ta broni się mężnie, nie chcąc się poddać”.

Części partyzantów udaje się wydostać z okrążenia i wycofać w lasy, Maria zakłuta bagnetami zostaje martwa pod Dobrem. Według relacji prasy powstańczej wcześniej odrzuciła propozycję poddania się, zabiła jednego Kozaka a drugiego raniła, broniła sztandaru oddziału. W walce ranny został też mąż Piotrowiczowej, razem z nią zginęły dwie, być może nawet trzy inne kobiety-żołnierki. Łącznie w bitwie pod Dobrą zginęło 70 powstańców, kilkudziesięciu kolejnych było rannych, a około 80 trafiło do niewoli.

Zakrwawione ciało Marii rodzina musiała wykupić, aby móc je pochować. Jej pokłute bagnetami ubranie zachowano jako relikwię. Trumna najpierw zostaje wystawiona w dworze rodzinnym w Radogoszczy, stamtąd 28 lutego 1863 roku zostaje przewieziona do Łodzi na cmentarz przy ulicy Ogrodowej.

Mąż Piotrowiczowej Konstanty, leżał ranny w łódzkim szpitalu. O śmierci żony dowiedział się gdy w mieście biły dzwony towarzyszące jej pogrzebowi. Mężczyzna umiera kilka dni później. Osierocili córkę, okazuje się też, że Maria była w ciąży. Całą rodzinę Piotrowiczów dotyka nieszczęście na miarę greckiej tragedii. Powstanie przeżyła tylko matka. Straciła męża, córkę i zięcia, a rosyjskie władze nałożyły na nią kontrybucję, co doprowadziło do parcelacji majątku rodzinnego.

 

Śmierć Marii Piotrowiczowej staje się sprawą głośną, piszą o niej wszystkie gazety, obrasta w legendę. Zostaje bohaterkę na miarę Emilii Plater. Chcąc chronić kobiety przed podobnym losem Wydział Wojny Rządu Narodowego wydaje 16 kwietnia 1863 roku zakaz przyjmowania ich do służby liniowej. Od tej pory, te najbardziej zdeterminowane, będą walczyć w męskim przebraniu.