Powstanie styczniowe w Łodzi

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 5 min.
Autor: Sylwia Szarejko

Setki bitew, ofiar, rannych oraz wziętych do niewoli powstańców. To statystyki ukazujące, że na ziemi łódzkiej i w samej Łodzi Powstanie Styczniowe, choć okupione krwią, oznaczało początek drogi do odbudowy państwa polskiego.

 

W nocy z 30 na 31 stycznia 1863 roku w lesie radogoskim, pod jednym z największych dębów, zwanym Kosynierem, zbierają się mieszkańcy Łodzi i okolic. Formują oddział powstańczy, składający się z dwóch kompanii: strzeleckiej i kosynierskiej. W lesie spotykają się nie tylko młodzi mieszkańcy miast, lecz także chłopi z pobliskich wsi. Po odczytaniu przez ks. Józefa Czajkowskiego (26-letniego wikarego pełniącego posługę w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny) manifestu Rządu Narodowego oraz dekretów o uwłaszczeniu chłopów, ok. trzystu ochotników składa przysięgę. Ksiądz wręcza zaprzysiężonym sztandar z orłem i pogonią oraz napisem: „Całość, Wolność, Niepodległość”. Z chorągwią w ręku oraz hymnem polskim na ustach powstańcy ruszają w kierunku miasta.

Na czele oddziału stanął łódzki tkacz Teodor Rybicki, zamierzający dołączyć do walk w Powstaniu Styczniowym, które osiem dni wcześniej wybuchło w Królestwie Polskim. Gdy powstańcy wkroczyli do Łodzi, owacyjnie witani przez mieszkańców, na początek usunęli z fasady miejskiego ratusza rosyjskie znaki państwowe oraz godło. Na ich miejsce zawiesili polską flagę, a na drzwiach budynku umieścili manifest Rządu Narodowego, zagrzewający do walki wszystkich Polaków. Następnie powstańcy przemierzyli ulicę Piotrkowską i dotarli do siedziby Niemieckiego Towarzystwa Strzeleckiego, skąd zarekwirowali broń. Z okolicznych fabryk zabrali konie, a w Banku Polskim Rybicki wypłacił na rzecz oddziału blisko 20 tys. rubli.

Tak przygotowani ochotnicy 1 lutego 1863 roku opuścili Łódź. Zamierzali dołączyć do oddziału dowodzonego przez Józefa Oxińskiego, utworzonego w lasach rossoszyckich z młodych łodzian zagrożonych przymusowym poborem do carskiej armii. W oddalonej ok. 30 kilometrów od Łodzi wsi Wronowice powstańcy zostali jednak rozbici przez Rosjan – większość poległa lub została ranna. Do oddziału Oxińskiego dołączyło tylko 36 ochotników. Inni, którym udało się uciec, walczyli później w oddziałach w pobliskim Mazowszu, zaś ks. Czajkowski dołączył do oddziału Roberta Skowrońskiego i 10 września 1863 roku walczył z Rosjanami pod Dalikowem.

 

Drugi punkt koncentracji

Wielu mieszkańców Łodzi przystąpiło także do oddziału Józefa Sawickiego, dawnego powstańca wielkopolskiego, należącego do frakcji Czerwonych. Utworzył on partię w lasach łagiewnickich. Ochotników było ok. pięciuset – chłopów z okolicznych miejscowości oraz mieszkańców miast. Zdaniem badaczy zajmujących się tą tematyką, ponad stu insurgentów pochodziło z samej Łodzi. Wśród nich byli czeladnicy, robotnicy, majstrowie, a także przedstawiciele inteligencji.

Zgodnie z rozkazem gen. Ludwika Mierosławskiego (pierwszego dyktatora powstania styczniowego), dowództwo oddziału objął Józef Dworzaczek, pochodzący z Łęczycy lekarz wojskowy. Przez miejscowości Brzeziny, Stryków i Zgierz partia dotarła do Łodzi 22 lutego 1863 roku. Mieszkańcy, którzy tłumnie wyszli na ulice, witali powstańców z euforią, a proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny ks. Wojciech Jakubowicz wręczył dowódcy sztandar z Matką Boską, wykonany przez łódzkie tkaczki, oraz pobłogosławił ochotników. Po odczytaniu manifestu powstańczego na rynku Starego Miasta, oddział wyruszył w kierunku wsi Dobra, gdzie przez ok. 2 tygodnie stacjonował w okolicznych lasach.

 

Rzeź pod Dobrą

24 lutego 1863 roku ok. południa rosyjscy żołnierze zmusili oddział Dworzaczka do wyjścia na otwarte pole. Powrót do lasu został odcięty przez konny oddział kozaków, powstańcy zostali także zaatakowani przez piechotę. Doszło do krwawej, niemal pięciogodzinnej walki, poległo ponad siedemdziesięciu powstańców, w tym siedemnastu łodzian. Inni trafili do rosyjskiej niewoli. Po latach Wiktor Jaworski, przedstawiciel Rządu Tymczasowego, tak wspominał bitwę pod Dobrą: „Obraz pobojowiska był przerażający. Około siedemdziesięciu najokropniej pokaleczonych polskich trupów i bardzo wielu ciężko poranionych, obdartych do naga przez moskiewskie żołdactwo, zaległo pole bitwy. Niektórzy ranni przewiezieni byli do Łodzi […] trupy nosiły ślady również barbarzyńskiego okrucieństwa”.

Rannych mających szanse na przeżycie przewożono do Łodzi. Zostali umieszczeni w sali tańca Fischera przy ul. Średniej, gdzie pomocy udzielali im łódzcy lekarze. Tych, których nie dało się uratować pochowano w zbiorowym grobie, zaś ci, którym udało się uciec z pola bitwy, zasilili inne oddziały. Dworzaczek został schwytany przez niemieckich kolonistów, którzy przekazali go Rosjanom. Został skazany na karę śmieci, zamienioną później na 12 lat zesłania na Sybir.

 

Maria Piotrowiczowa

W powstanie zaangażowała się m.in. pochodząca z ziemiańskiej rodziny Maria Wraz z mężem Konstantym Piotrowiczem działała w polskiej organizacji konspiracyjnej na terenie Łodzi, postanowiła wesprzeć powstańców z oddziału Dworzaczka. Początkowo zajmowała się zbieraniem pieniędzy dla oddziału oraz zakupem niezbędnego ekwipunku, a później walczyła pod Dobrą – dołączyła do oddziału jako ochotniczka z trzema innymi kobietami, 19-letnią Weroniką Wojciechowską z Byszew, 20-letnią Antoniną Wilczyńską z Łodzi oraz niejaką Katarzyną). Zginęła od ran zadanych szablami, broniąc, jak podają źródła, sztandaru podarowanego przez łodzianki. We wspomnieniach Jaworskiego, czytamy: „Marja Piotrowiczowa z domu Rogalińska, lat 23 licząca, żona nauczyciela wiejskiego, napadnięta i obskoczona przez Moskali, odpędzała ich kosą od siebie, w końcu legła zabita […] drugą była Katarzyna, służąca. Pastwienie się żołdaków nad ciałami zabitych kobiet świadczyło o dzikości wojska. Piotrowiczowa miała 250 ran na swojem ciele”. Walczący u jej boku mąż zmarł kilka dni później na skutek odniesionych ran.

Tragiczną śmierć Marii potęguje także fakt, jak twierdzą badacze, że kobieta miała być w ciąży, spodziewała się bliźniąt. Za wydanie jej ciała Rosjanie zażądali okupu, dlatego jej rodzina, jak podają źródła, przechowywała ciało Marii jako cenną relikwię. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w majątku Piotrowiczów w Radogoszczu 28 lutego 1863 roku. Maria wraz z mężem Konstantym zostali pochowani w Łodzi. Bestialstwo kozaków i śmierć Marii odbiła się głośnym echem w całym kraju. Niespełna dwa miesiące po tych tragicznych wydarzeniach Wydział Wojny Rządu Narodowego wydał zakaz przyjmowania do służby liniowej kobiet, które i tak zgłaszały się do oddziałów w męskich przebraniach.

 

Łódzki opór i represje

            W Łodzi na samym początku wybuchu powstania styczniowego przebywali Józef Kajetan Jankowski (członek Rządu Narodowego) oraz członkowie Komitetu Centralnego Narodowego: ks. Karol Mikoszewski, Jan Majkowski i Oskar Awejde – w związku z tym miasto można uznać za siedzibę naczelnych władz polskiego państwa podziemnego (choć było nim tylko przez pięć dni). Utworzona w wielokulturowej i wielonarodowej Łodzi organizacja powstańcza liczyła ok. osiemset osób.

Pierwszym powstańczym naczelnikiem miasta został urzędnik Ignacy Radziejowski, którego zastąpił następnie znany fotograf Józef Zajączkowski. Kolejną osobą pełniącą tę funkcję był Jan Cichocki. Dodać należy, iż do udziału w ruchu narodowym dołączali nie tylko Polacy, lecz także niemieccy koloniści. Wspomina o tym uczestnik powstania Wiktor Jaworski: „Siła narodowa, jaka ogarnęła Polskę, była tak potężną, że ulegali jej nawet zwykle niechętni nam cudzoziemcy, tak dalece, że pomiędzy napływową, obcą ludnością […], ruch był rownież ogólny, jak pomiędzy polskimi mieszkańcami, i różnica narodowości pomiędzy niemi zacierała się z dniem każdym. Z biernego w początkach zachowania się przerzucili się Niemcy w czynnych przeciwników Moskali, a mianowicie też więksi właściciele majątków ziemskich pochodzenia niemieckiego okazali się gorliwymi polskimi patrjotami. Udział ich w uroczystościach narodowych był bardzo szczery”.

Utworzone w Łodzi polskie podziemie miało nie tylko własną policję i żandarmerię, lecz także kontrolerów, poborców podatkowych oraz agentów w państwowych urzędach. Pełniący wówczas funkcję prezydenta miasta Andrzej Rosicki był zwolennikiem polskiego zrywu narodowego, toteż w Łodzi zbierano nie tylko pieniądze na powstanie, lecz także kompletowano ekwipunek dla walczących ochotników. Dodatkowo udzielano pomocy lekarskiej rannym, a rodzinom poległych zapewniano opiekę. Także żona Rosickiego zaangażowała się w prace na rzecz organizacji narodowej kobiet.

Sytuacja się zmieniła, kiedy naczelnikiem wojennym Łodzi został sympatyzujący z Rosjanami Aleksander von Broemsem. Za udział mieszkańców w powstaniu miasto obciążono wysokimi podatkami, a czynnie uczestniczący w insurekcji łodzianie zostali straceni. Wśród nich znalazł się Leon Tuszyński, zastępca cywilnego naczelnika miasta oraz inni członkowie żandarmerii narodowej. Egzekucje odbyły się na bałuckim rynku. Represje dotykały wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób wspierali powstanie, zakazano też noszenia żałoby oraz symboli narodowych, a każde złamanie zakazu groziło potężną karą finansową w wysokości 10 rubli – miesięczną pensję łódzkiego robotnika.

Znawcy tematu, badacze i naukowcy wskazują jednak, że podczas Powstania Styczniowego ukształtowała się świadomość narodowa mieszkańców Łodzi i okolic: „ Z miasta kolonistów niemieckich zaczęło przekształcać się w miasto poczuwające się do polskości, którego obywatele potrafią wystąpić w jego obronie”.

 

 

 

Maria Piotrowiczowa, organizowała pomoc dla powstańców styczniowych, zginęła, walcząc w bitwie pod Dobrą, fot. Wikimedia Commons