Gloria victis

Orzeszkowa z oburzeniem odrzucała opinie o bohaterach styczniowych jako szkodliwych szaleńcach, uważała powstanie za akt konieczności historycznej, wskazywała na głęboki sens tradycji niepodległościowej.

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 3 min.
Autor: Jerzy Zdrada

Klęska Powstania Styczniowego wywołała trwającą kilkadziesiąt lat ostrą polemikę o sens oraz cenę polityczną i materialną insurekcyjnej drogi do odzyskania niepodległości Polski.

Konfrontacja ideowa przeciwników powstania z jego epigonami, a następnie zwolennikami czynnej walki o niepodległość – organizatorów i przywódców powstania oskarżano o doprowadzenie do największej narodowej tragedii, odegranie roli Herostratesów, liberum conspiro – stała się częścią walki o rząd dusz w okresie kształtowania się nowoczesnego społeczeństwa polskiego w końcu XIX i na początku XX wieku. Wyrażały to m.in. dzieła historyczno-polityczne Walerego Przyborowskiego Historya dwóch lat (1892–1896), Dzieje 1863 roku (1897–1919), Ostatnie chwile powstania styczniowego (1887–1888) oraz Stanisława Koźmiana Rzecz o roku 1863 (1894–5).

Po przeciwnej stronie, zwłaszcza w publikacjach pamiętnikarskich, utrwalała się pamięć o bohaterskiej, choć nierównej, walce, trafiająca do szerszego grona odbiorców także poprzez obrazy Artura Grottgera, Januarego Suchodolskiego i Jacka Malczewskiego. Od końca XIX wieku w Galicji obchodzono rocznice Powstania Styczniowego, powstawały stowarzyszenia i schroniska opiekujące się weteranami 1863 roku, upamiętniano miejsca walk i groby poległych, rosła legenda ofiary na ołtarzu ojczyzny. Wielką rolę w upowszechnieniu takiego odbioru Powstania Styczniowego odegrała Eliza Orzeszkowa, która nawiązywała do zrywu zwłaszcza w Nad Niemnem i wprost złożyła hołd bohaterom 1863 roku w zbiorze opowiadań Gloria victis, wyrosłych z jej osobistych doświadczeń z walk powstańczych na Polesiu. Była nie tylko ich świadkiem, lecz także brała w nich udział jako łączniczka i opiekunka Romualda Traugutta. Gloria victis to hołd złożony temu „człowiekowi świętego imienia” oraz jego towarzyszom, a zarazem rodzaj wyznania wiary w słuszność czynnej walki o niepodległość. Autorka, przekonana o obowiązku walki o niepodległość, włożyła w usta jednego z powstańców słowa: „Dopóki gwałt, dopóty święty przeciw gwałtowi gniew! Dopóki krzywda, dopóty walka! Przez krew i śmierć, przez ruiny i mogiły, z nadzieją czy przeciw nadziei, walka z piekłem ziemi w imię nieba, które na ziemię zstąpi”. Po 1905 roku zyskało to nową wymowę – afirmacji walki o prawa narodowe w zaborze rosyjskim. Tym, którzy pamiętali tylko o przegranej 1863 roku, Orzeszkowa mówiła, że należy „w samej nawet klęsce zza zasłon czasu dostrzeżonej widzieć krwawe, lecz nieśmiertelne ziarno przyszłego zwycięstwa”.

Orzeszkowa z oburzeniem odrzucała opinie o bohaterach styczniowych jako szkodliwych szaleńcach, uważała powstanie za akt konieczności historycznej, wskazywała na głęboki sens tradycji niepodległościowej. Tom Gloria victis z tytułowym opowiadaniem był polemiką z całym nurtem lojalistycznym, „realistycznym” i ugodowym (także narodowych demokratów), który uaktywnił się na fali wydarzeń 1905. Przed jego publikacją autorka zapowiadała, że będzie to „szereg opowiadań w formie beletrystycznej, który by z wiernością możliwą, bez fanatyzmu politycznego, lecz z gorącym umiłowaniem ówczesnych idei i czynów moment ów odzwierciedlały”. Zależało jej na tym, aby „artystyczne przedstawienie ostatniej w stuleciu ubiegłym z naszych walk narodowych mogło rozgrzewająco podziałać na pewną liczbę serc, które dziś, niestety, dla idei Ojczyzny ostygają, a także ukazać ziemiaństwo polskie w ich rzeczywistej podówczas roli, bohaterskiej i męczeńskiej, dając do myślenia tym, którzy dziś dla tej warstwy narodu naszego żywią nienawiść lub pogardę”.

Opowiadania Gloria victis należą do utworów ukazujących wielkość ludzi i wydarzeń 1863 roku, takich jak Stefana Żeromskiego Rozdziobią nas kruki wrony i Echa leśne, Marii Jehanne Wielopolskiej Kryjaki czy Andrzeja Struga Ojcowie nasi. Józef Piłsudski stawiał powstańców styczniowych za wzór do naśladowania członkom organizacji strzeleckich, kiedy w styczniu 1914 roku na pogrzebie Józefa Kajetana Janowskiego żegnał w jego osobie Rząd Narodowy: „Nie pozostaje nam nic innego, jak ująć w dłoń ten sztandar, który on tak wysoko dzierżył, i iść z nim w bój”. Legioniści na swym szlaku bojowym 1914–1917 otaczali opieką miejsca związane z powstaniem. Od 1916 roku w Warszawie już jawnie organizowano uroczystości upamiętniające powstanie, w tym stracenie Traugutta. Po odzyskaniu niepodległości Józef Piłsudski jako naczelnik państwa w rozkazie z 22 stycznia 1919 roku uznał weteranów powstania za żołnierzy Wojska Polskiego, którym należy oddawać honory wojskowe. Wprowadzono dla nich specjalny granatowy mundur, przyznano honorowe stopnie oficerskie podporucznika WP i dożywotnią pensję oraz nadano ordery. Krzyżem Niepodległości z Mieczami zostali uhonorowani nie tylko żyjący, lecz także polegli i zmarli powstańcy. Wyrazem symbolicznym tego aktu było zawieszenie Krzyża Niepodległości z Mieczami na Krzyżu Traugutta w miejscu kaźni na stoku Cytadeli w Warszawie. Uporządkowano powstańcze nekropolie, fundowano tablice pamiątkowe, m.in. na Bramie Straceń Cytadeli dla Traugutta i jego towarzyszy zabitych 5 sierpnia 1864 roku. Rocznica Powstania Styczniowego została wpisana do oficjalnych obchodów świąt państwowych, a weterani należeli do ich honorowych uczestników. Pułki wojskowe i szkoły otrzymywały powstańczych patronów, w 1933 roku w całej Polsce uroczyście obchodzono siedemdziesiątą rocznicę zrywu 1863 roku. W 1939 roku żyło jeszcze 59 powstańców, ostatni – uznany za honorowego żołnierza AK – zmarł w marcu 1946 roku.