Deportacje mieszkańców Ziem Zabranych na Sybir

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 4 min.
Autor: Tomasz Danilecki

Od lata 1863 roku w ciągu kilkunastu miesięcy Rosjanie deportowali z tzw. Kraju Północno-Zachodniego (ziem zagarniętych podczas drugiego i trzeciego rozbioru) na Syberię i Powołże od 5 do 8 tys. mieszkańców zaścianków (tzw. okolic) szlacheckich, wsi włościańskich, a także rodzin strażników leśnych. Deportacje odbywały się na rozkaz generał-gubernatora Michaiła Murawjowa i obejmowały wszystkich bądź niemal wszystkich mieszkańców, bez względu na wiek, stan zdrowia i płeć. Kilka zaścianków zostało dla przykładu spalonych.

 

 

Celem deportacji było zastraszenie drobnej szlachty i chłopów podejrzewanych o wspieranie powstańców, zmiana stosunków narodowościowych i religijnych na terenie Litwy i jednoczesna kolonizacja wewnętrznych guberni Rosji. Wysiedlone rodziny były deportowane na podstawie decyzji administracyjnych (a więc bez wyroków sądowych), podejmowanych przez poszczególnych gubernatorów i zatwierdzanych przez generał-gubernatora Murawjowa. Wszystkich wysyłano na tzw. osadzenie (wodworienije) na ziemiach państwowych, bez prawa powrotu. Znajdowali się tam pod stałym nadzorem policji. Na opuszczone przez wysiedlonych ziemie sprowadzano prawosławne rodziny chłopskie z głębi Rosji.

Już po Powstaniu Listopadowym Murawjow, wówczas gubernator grodzieński, postulował wysiedlenie nieosiadłej szlachty z Kraju Północno-Zachodniego w głąb Rosji. Uważał ją za główną siłę powstańczą, element uniemożliwiający pełną rusyfikację tego obszaru, ponadto ni widział dla niej miejsca w rosyjskiej strukturze społecznej. Wtedy jego plany nie zostały zrealizowane.

Murawjow wrócił do pomysłu wysiedleń podczas Powstania Atyczniowego. 23 sierpnia 1863 roku zwrócił się do ministra dóbr państwowych Aleksandra Zielonoja z prośbą o przekazanie mu „sugestii i instrukcji” dotyczących obszarów w głębi Rosji, dokąd można by deportować rodziny drobnoszlacheckie i tzw. jednodworców, osiedlić je na ziemiach należących do państwa i podporządkować miejscowym gminom chłopskim. Wyjaśniał przy tym, że drobna szlachta z zachodnich guberni cesarstwa powinna zostać wysiedlona, ponieważ stanowi „klasę szkodliwą dla spokoju kraju i zawsze wrogą wobec naszej władzy”. Deportacja miała się odbywać „stopniowo, poszczególnymi osadami i pojedynczymi rodzinami, w miarę zbierania informacji o ich powiązaniach z buntem”. Władze w Petersburgu wstępnie wytypowały obszary dogodne do zamieszkania: gubernie wołogodską, samarską i astrachańską. Wskazano je, ponieważ były znacznie oddalone od zachodniej granicy imperium, mało zaludnione i „zupełnie obce polskiemu życiu”. Ponadto znajdowały się tam duże połacie ziemi państwowej, co miało znaczenie wobec spodziewanej „dość znacznej” skali przesiedleń. Jako rezerwowe wyznaczono gubernie wiacką, nowogrodską i orenburską. Wniosek Murawjowa został zatwierdzony przez tzw. Komitet Zachodni, a 26 września car wydał stosowny reskrypt w tej sprawie.

 

Deportowani i osadnicy

Jak ustaliła historyczka Wiktoria Śliwowska, deportowano wszystkich bądź niemal wszystkich mieszkańców zaścianków nie tylko na podstawie rzeczywistych przewinień. Wystarczały niesprawdzone podejrzenia o nieprawomyślność, donosy, zarzuty o „włóczęgostwo budzące z kolei podejrzenia o ukrywanie się przed odpowiedzialnością za udział w powstaniu czy […] przyłączenie się doń jednego z mieszkańców lub nawet sąsiada”.

Pierwsze deportacje rozpoczęły się jesienią 1863 roku (m.in. Szczuki, Jaworówka, Łukawica). Poprzedzono je pacyfikacjami, polegającymi na paleniu wszystkich zabudowań. Ostatnia znana grupowa deportacja dotyczyła mieszkańców okolicy Wołoduty w guberni mińskiej – zorganizowano ją ok. 22 lipca 1864 roku.

System muzealny Muza; www.muza.mobilems.pl ;;;fot.Przed wywózką nie chronił ani stan zdrowia, ani wiek, ani płeć czy stan cywilny; deportowano rodziny bez dorosłych mężczyzn (którzy np. poszli do powstania), samotne wdowy z dziećmi i starców. Podobnie jak w przypadku spacyfikowanych osad, do momentu podjęcia decyzji o kierunku deportacji wysiedlone rodziny były przetrzymywane przez kilka, kilkanaście dni pod strażą: w więzieniach, prywatnych domach, karczmach, a nawet namiotach i pod gołym niebem. W tym czasie wysiedleni umierali, rodziły się dzieci, ludzie popadali w obłęd. Carscy żołnierze rabowali pozostawiony majątek, resztę wyprzedawano na licytacjach, a uzyskane w ten sposób pieniądze zamierzano przeznaczyć na sfinansowanie wywózek i urządzenia się deportowanych w Rosji. Miały one trafić do nich już w miejscach nowego osiedlenia, jednak stało się tak jedynie w nielicznych przypadkach. Większość „zaginęła”.

Zgodnie z poleceniem Murawjowa, ziemię odebraną deportowanym przejęło państwo. Następnie przekazano ją rosyjskim osadnikom: staroobrzędowcom, rolnikom (m.in. z guberni pskowskiej), zwolnionym ze służby żołnierzom i rodzinom poległych z rąk powstańców oraz innym ludziom oddanym władzy. Zaściankom nadawano nieraz nowe, rosyjskie nazwy (np. Nikolskaja Słoboda).

 

Bez powrotu

Chociaż do Niżnego Nowogrodu deportowanych transportowano koleją, większość drogi, trwającej ok. pół roku, pokonywano według tzw. porządku etapowego: powozami, parowcami i pieszo. Ludzie wyruszali w drogę jesienią, a więc większą część podróży odbywali zimą. Pod koniec września 1863 roku w jednej z gazet relacjonowano spotkanie pewnego podróżnika z grupą wysiedleńców: „Spotkał on jedną taką gromadkę liczącą przeszło 200 dusz – mężczyzn, kobiet, starców i dziatwę – poniżej Witebska odpoczywającą na polu w pobliżu włości Ostrowny. Nieszczęśliwi nie mieli z sobą żadnej uprzęży ani dobytku; całe swoje mienie nieśli w zawiniątkach i torbach – widać przeto, że przed wypędzeniem z ojczyzny odarci zostali przez waleczne wojska carskie ze wszystkiego. Konwojująca straż nie dopuszczała do tych nieszczęśników nikogo prócz kobiet, które z litości podawały im ladajaki posiłek”.

Automatyczne zaliczenie wszystkich deportowanych na podstawie decyzji administracyjnych do kategorii chłopów państwowych (bez względu na ich status formalny), udzielenie im zapomóg na zagospodarowanie się i przydzielenie przez państwo ziemi uprawnej w praktyce bardzo utrudniało im późniejszy powrót w rodzinne strony. Często odmawiano więc przyjęcia pieniędzy na zakup gospodarstw i pisano podania o zgodę na powrót do kraju, przeniesienie do innej guberni (zazwyczaj położonej bardziej na zachód) lub uzyskanie zasiłku na opłacenie wyżywienia i zakwaterowania.

Na mocy ukazu carskiego z 5 marca 1864 roku wysłani na osadzenie pochodzący z grup „nieuprzywilejowanych” mieli już nigdy nie wrócić do kraju. Na mocy amnestii z 17 maja 1867 roku mieli co prawda prawo do wyjazdu z miejsc przesiedlenia, ale tylko do Królestwa Polskiego, a nie do Kraju Północno-Zachodniego. Wówczas z Sybiru wróciła niewielka część deportowanych. Wielu starało się osiąść jak najbliżej swoich dawnych osad. Zakaz powrotu na Ziemie Zabrane wynikał z obaw władz carskich przed ponownym wzmocnieniem „żywiołu polskiego”. W 1874 roku przestano udzielać zgód na powroty z Sybiru nawet do Królestwa Polskiego. Od 19 marca 1875 roku osadzeni znów mogli jednak wracać, również na Ziemie Zabrane, lecz na własny koszt i pod warunkiem uzyskania zgody gubernatora wileńskiego, zwrotu zapomóg i pożyczek oraz zobowiązania się, że po powrocie nie będą prosić władz o żadną pomoc. Niewielu skorzystało z tej możliwości. Prośby zesłańców o zwolnienie z obowiązku zwrotu zapomóg były odrzucane, a 11 listopada 1876 roku wydano rozporządzenie, by nie rozpatrywać już żadnych próśb o zgodę na powrót do kraju składanych przez osiedlonych na stałe. W ten sposób ostatecznie pozbawiono ich prawa do powrotu. Jak szacuje historyk Henryk Skok, w wyniku tej decyzji kilka tysięcy Polaków na zawsze pozostało na Syberii.

 

Śmierć na zesłaniu, mal. Aleksander Kotsis, fot. Cyfrowe MNW