Bitwa pod Węgrowem

Rankiem 3 lutego do Węgrowa dotarł płk Papaafanasopuło z oddziałem w sile około tysiąca żołnierzy wspieranych przez cztery działa. Rozpoczął się ostrzał miasta. Powstańcze dowództwo szybko zorganizowało obronę. Strzelcy obsadzili rogatkę, a za miejskimi stodołami stanęło w gotowości czterystu kosynierów.

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 6 min.
Autor: Roman Postek

3 lutego 1863 roku pod Węgrowem rozegrała się jedna z największych bitew Powstania Styczniowego. Z carskim wojskiem starły się wtedy oddziały dowodzone przez Jana Matlińskiego i Władysława Jabłonowskiego, a batalia przeszła do historii oręża polskiego i jest określana mianem polskich Termopil.

Po wybuchu powstania z Węgrowa odwołano dwie sotnie 24. Pułku Kozaków Dońskich do ochrony linii Kolei Warszawsko-Petersburskiej. W nocy z 23 na 24 lutego miasto zostało zajęte przez powstańców Władysława Jabłonowskiego „Genueńczyka”, do którego dołączył Jan Matliński „Janko Sokół” ze swoją partią.

Doświadczenie wojskowe Jabłonowskiego było skromne: w 1861 roku przez trzy miesiące służył w legionie węgierskim gen. Istvána Türra we Włoszech, a później krótko studiował w Polskiej Szkole Wojskowej w Cuneo koło Genui. W 1863 roku powrócił do kraju i został mianowany naczelnikiem powiatów węgrowskiego i sokołowskiego.

Na wieść o opanowaniu Węgrowa przez powstańców do miasta ściągały tłumy ochotników. W krótkim czasie Armia Podlaska, jak nazwali ją sami insurgenci, pod wspólnym dowództwem Jabłonowskiego i Matlińskiego, osiągnęła liczebność 3,5 tys. ludzi. Zaledwie ośmiuset z nich dysponowało bronią palną, reszta musiała zadowolić się kosami osadzonymi na sztorc oraz widłami i drągami.

Plany Rosjan

Wiadomości o zgrupowaniu węgrowskim ocenianym przez Rosjan na 5–6 tys. ludzi dotarły do Petersburga. Rosjanie obawiali się ataku na Siedlce lub twierdzę brzeską, co mogłoby grozić przecięciem szlaków komunikacyjnych łączących Królestwo Polskie z resztą cesarstwa. Namiestnik Królestwa, wielki książę Konstanty, zlecił opracowanie planu operacji wojskowej mającej zlikwidować zagrożenie. Do ataku na Węgrów przeznaczono trzy kolumny wojska. Dowództwo nad grupą północną, w której skład wchodziły trzy bataliony piechoty, dwie sotnie kozaków i sześć dział, łącznie ok. 2,5 tys. żołnierzy z garnizonu warszawskiego, sprawował gen. Nikołaj Krüdener. Żołnierze zostali przewiezieni koleją. Kolumna płk. Konstantego Bontempsa ruszyła na Węgrów z Łochowa, kolumna płk. Kriwonosowa z Małkini. Obie miały podejść pod miasto z dwóch stron i zaatakować jednocześnie, spychając powstańców w kierunku południowym, gdzie okrążenie zamykał oddział z garnizonu siedleckiego dowodzony przez płk. Gieorgija Papaafanasopuło.

Bitwa

Rosyjski plan się nie powiódł, polscy dowódcy otrzymali bowiem od służb wywiadowczych informacje o niebezpieczeństwie, co pozwoliło na organizację obrony. W stronę Łochowa wysłano tysiąc kosynierów, na gościniec siedlecki podobną liczebnie grupę pod dowództwem Kuczkowskiego „Muchy”. Między 31 stycznia a 2 lutego doszło do starć z oddziałem płk. Papaafanasopuło pod Mokobodami i Szarutami, pod Ludwinowem zaś kosynierzy powstrzymali kolumnę Bontempsa, która nie wzięła udziału w szturmie Węgrowa.

Rankiem 3 lutego do Węgrowa dotarł płk Papaafanasopuło z oddziałem w sile około tysiąca żołnierzy wspieranych przez cztery działa. Rozpoczął się ostrzał miasta. Powstańcze dowództwo szybko zorganizowało obronę. Strzelcy obsadzili rogatkę, a za miejskimi stodołami stanęło w gotowości czterystu kosynierów. Ponieważ na skutek ostrzału stodoły zaczęły płonąć, a do miasta zbliżały się kolejne oddziały nieprzyjaciela, powstańcy nie byli w stanie utrzymać swoich pozycji. Aby osłonić odwrót, do ataku ruszyli kosynierzy, biegnąc na rosyjskie baterie. Opisał to świadek szturmu Napoleon Wronowski: „Natchniona głęboką wiarą w swoją dobrą sprawę młódź proskrybowana dzielnie atak odpierała, a była chwila, że zdawało się, iż bohaterowie z pod Racławic zmartwychwstali w Węgrowie. Cztery działa zionęły ogniem, niosąc śmierć i zniszczenie, tak w miasteczku, jak w szeregach powstańców, gdy kapitan kosynierów Mucha rzucił się ze swoją kompanją, na dwa z nich bliżej, bo o 500 kroków stojące”. Historycy i pamiętnikarze różnią się w opisach szturmu na armaty. Jabłonowski i Stanisław Krzemieniewski, uczestnik bitwy, twierdzą, że kosynierzy je zdobyli, natomiast Wronowski i rosyjski historyk Sergiusz Gesket podają, że Rosjanie zdołali je ewakuować z zagrożonych atakiem stanowisk.

Matliński miał nieco czasu, aby zorganizować odwrót gościńcem na Sokołów. Papaafanospuło rzucił do ataku szwadron ułanów, ale powstańcy, strzelając zza ogrodzenia cmentarza, odparli tę szarżę. Rosyjski dowódca, zaskoczony gwałtownością oporu, poniechał szturmów i ostrzeliwał Węgrów z dystansu. Wreszcie ostrożnie wkroczył do opuszczonego przez powstańców miasta. W tym czasie oddział Jabłonowskiego i Matlińskiego oderwał się od nieprzyjaciela i zmierzał do Siemiatycz.

Kulminacyjnym punktem bitwy, wielokrotnie opisywanym przez historyków i literatów, był brawurowy atak kosynierów. Historyk Sergiusz Gesket podaje, że poległo wówczas 128 powstańców, jednak miejscowy proboszcz Ignacy Jemielitty twierdził, że pochował „66 mężczyzn różnego stanu i wieku”. Według obecnego stanu wiedzy można udokumentować śmierć ok. 80 powstańców. Straty poniesione przez Rosjan w bitwie nie są znane. Strona rosyjska rażąco je zaniżała – wspomniany Gesket twierdzi, że rannych zostało pięciu żołnierzy i sześć koni. Polskie „Wiadomości z Pola Bitwy” z 10 lutego 1863 roku podały równie mało wiarygodną i niepotwierdzoną informację, że „Moskale stracili czterystu kilkudziesięciu w zabitych”. Rosyjskie straty musiały być jednak niemałe, wielki książę Konstanty pisał bowiem do cara Aleksandra II: „Sama sprawa poszła bardzo źle”, dodając, że „ułani rzucili się do ataku i strasznie krwawili”.

Echa bitwy – polskie Termopile

Grafiki przedstawiające zdobycie armat na Moskalach publikowano w wielu europejskich czasopismach. O Węgrowie pisali wybitni poeci, w tym Cyprian Kamil Norwid i Maria Konopnicka. Auguste Henri Barbier, członek Akademii Francuskiej, napisał wiersz Atak pod Węgrowem (Charge de Wengrow), opublikowany 13 marca 1863 roku w czasopiśmie „Revue de Deux Mondes”. Oto jego fragment:

„I zajaśniały owe wielkie czyny,

Jakich nam dzieje przedstawiają całe

Gdy dwóchset młodzi, jak Termopil syny,

By resztę braci zasłonić się dało,

Mężnie na paszcze rzuca się armatnie

I tam znajduje swe chwile ostatnie”.

Porównanie do Spartan było wyrazem najwyższego uznania ludzi wychowanych w kręgu kultury klasycznej, dla których Leonidas i jego towarzysze broni byli symbolem najwyższego, heroicznego męstwa. Legenda Węgrowa jako polskich Termopil powstała w odpowiedzi na propagandę rosyjską przedstawiającą powstańców jako pospolitych bandytów i buntowników i przyczyniła się do wzbudzenia wśród narodów Europy i Ameryki sympatii dla polskiej walki o wolność i jej bohaterów.

Maria Konopnicka utworem Bój pod Węgrowem wydanym w 1904 roku potwierdziła trwałość legendy bitwy zapoczątkowanej przez Barbiera:

„[...] Obcy piewca, cześć oddając

Takiej męstwa sile,

Nazwał bitwę pod Węgrowem:

Polskie Termopile”.

Obecność wizji Węgrowa jako polskich Termopil w narodowej mitologii potwierdził, choć nieco ironicznie, Cyprian Kamil Norwid w wierszu Vanitas.

Legenda polskich Termopil zaczęła żyć własnym życiem i dzięki niej bitwa węgrowska nabrała wymiaru uniwersalnego, wykraczającego poza zakres stricte militarny. Charakterystyczny dla tego sposobu myślenia jest wstęp – motto do wiersza Henri Augusta Barbiera, wzięte z paryskiego dziennika „Presse” (13 lutego 1863 roku): „Dwustu młodzieńców, wszyscy prawie szlachetnie urodzeni, w bitwie węgrowskiej zgłosili się ochotniczo do zabezpieczenia odwrotu powstańców i rzucili się na armaty rosyjskie [...]. Cała ta młodzież bohaterska poległa na polu walki, lecz ocaliła główne siły oddziału powstańczego”. W twórczości artystycznej zainspirowanej bitwą węgrowską można zauważyć, że ton dzieł napisanych pod wpływem bitwy współgrał z ciągle żywymi w Polsce ideami mesjanistycznymi, a ulegający romantycznej egzaltacji autorzy przedstawiali swoje poetyckie wizje, które znacznie odbiegały od rzeczywistości. Szturm na armaty nie zakończył się bowiem unicestwieniem całego oddziału, wśród zidentyfikowanych poległych zaś zdecydowaną większość stanowili rzemieślnicy i rolnicy, mężczyźni w sile wieku i ojcowie rodzin.

W legendzie Węgrowa splotła się typowa dla etyki chrześcijańskiej idea ofiary –poświęcenia się za innych („Nie ma większej miłości, niż gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich”, Jan 15, 13) oraz niezłomnego patriotyzmu i walki do końca w obronie ojczyzny, które stanowią przesłanie antycznych Termopil. Takie były początki przekuwania tej, nierozstrzygniętej mimo wszystko, bitwy w zwycięstwo, choć jednak w innym wymiarze: propagandowym i moralnym.

Pomnik na mogile powstańców

Zbiorową mogiłę powstańców poległych pod Węgrowem od początku otaczała nadzwyczajna, niemal mistyczna aura. Bezprzykładne męstwo i poświęcenie poległych bohaterów oraz okoliczności ich śmierci nadawały im status męczenników, a ich mogile miejsca pamięci narodowej. Według lokalnej tradycji ci, którzy poważyli się targnąć na uświęcone krwią bohaterów miejsce, mieli podlegać klątwie i karze W ciągu kilkudziesięciu lat od pogrzebu powstańców w Węgrowie toczyła się cicha wojna o pamięć – mieszkańcy miasta stawiali na mogile kolejne drewniane krzyże, zawzięcie niszczone przez rosyjskie władze.

W 1917 roku na terenach wolnych od Rosjan (okupowanych przez państwa centralne) odbywały się manifestacje związane ze stuleciem śmierci Tadeusza Kościuszki. Przy tej okazji stawiano także pomniki związane z Powstaniem Styczniowym. Nie inaczej było w Węgrowie, gdzie budowę monumentu sfinansowano z datków. Dla mieszkańców Węgrowa i okolic były to dobrowolna ofiara wdzięczności i spontaniczny hołd złożony bohaterom walki o wolność. Eratyczny głaz, stanowiący główny element kompozycji pomnika, przekazał hr. Stanisław Łubieński z Ruchny.

Akcję budowy pomnika rozpoczął i kierował nią węgrowski proboszcz ks. Zygmunt Przyjemski. Praca odbywała się wyłącznie w niedziele po sumie i trwała ok. ośmiu miesięcy – tyle czasu zajęło ściągnięcie wspomnianego głazu na mogiłę powstańców. W przedsięwzięciu brało udział ok. pięćdziesięciu ludzi ciągnących sanie, na które załadowano kamień, i tyluż podkładający okrąglaki i bale pod płozy. Prace kamieniarskie wykonał Bolesław Sypniewski z Warszawy, później twórca mauzoleum Matka i Serce Syna na wileńskiej Rossie, w którym złożono szczątki matki Józefa Piłsudskiego, Marii z Billewiczów, i serce Marszałka.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości rocznica bitwy pod Węgrowem stała się uroczyście obchodzonym świętem, gromadzącym pod pomnikiem-mauzoleum powstańców rzesze mieszkańców miasta i okolicznych wsi. Po II wojnie światowej komunistyczne władze były przeciwne kultywowaniu pamięci powstania kojarzonego z walką z Rosjanami. W 1957 roku, na fali popaździernikowej odwilży, zorganizowano pierwszą od lat manifestację przed pomnikiem, jednak dopiero po upadku sytemu komunistycznego wznowiono oficjalne obchody. W 2015 roku mogiła powstańców wraz z pomnikiem została wpisana do Krajowego Rejestru Zabytków.

Miarą uznania znaczenia bitwy węgrowskiej było odsłonięcie przez ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie tablicy poświęconej sławnym bitwom Powstania Styczniowego, w tym batalii pod Węgrowem. Stało się to 5 lutego 2023 roku. Bohaterowie spod Węgrowa zostali tym samym uwiecznieni w panteonie polskiej chwały wojennej.