Wielka szarża i koniec kampanii. Tryumf w bitwie pod Salichą

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie < 1 minutę
Autor: Łukasz Starowieyski
26 V 1863

To był już praktycznie ostatni akord powstania na Rusi. Generał Edmund Różycki wkroczył na Wołyń na początku maja na czele ok. 200 jazdy. Jak sam pisał, był entuzjastycznie witany w miasteczkach, a bez niechęci, a nawet życzliwie, przez chłopów. Jego głównym zadaniem było wzniecenie powstania, ale zgodnie z umową zawartą z gen. Józefem Wysockim, dowódcą wojskowym na Ruś, oczekiwał też silnych posiłków z Galicji. 17 maja stoczył pierwszą wygraną potyczkę pod Miropolem. Nie mogąc się doczekać wsparcia, ruszył z jazdą na Podole. „Dowodził już ostatnim oddziałem polskim na Rusi […]. Kilka tysięcy wojsk nieprzyjacielskich uganiało się za Różyckim; on zaś skutecznie klucząc, zbliżał się do galicyjskiej granicy, zawsze w nadziei, że przynagli wystąpienie Wysockiego” – pisał prof. Stanisław Kieniewicz. 26 maja jedna z moskiewskich kolumn odcięła Różyckiemu drogę odwrotu. Naprzeciw niego jechał otoczony przez jazdę tabor. W sumie carskie siły liczyły ponad siedmiuset żołnierzy, Różycki miał do dyspozycji tylko ok. 250 kawalerzystów. Generał się nie zawahał, zasugerował odwrót, a jednocześnie dał rozkaz do szarży, nim nieprzyjacielska piechota zdążyła się ustawić. „Dwa ukryte szwadrony, pędząc niby huragan stepowy, w ukośnym kierunku, zwartą ławą uderzyły na szeregi nieprzyjacielskie.  Atak był tak gwałtowny, niespodziany, z taką ścisłością i brawurą doświadczonego żołnierza dokonany, iż kolumny wroga w czworobok uformowane zachwiały się; czworobok zmiażdżony — runął. Rozpaczliwemi wysiłki starał się wróg tworzyć nowy czworobok i stawić czoło piorunującemu natarciu... Próżne usiłowania!” – pisał Marian Dubiecki, sekretarz Rusi w Rządzie Narodowym. Świetne zwycięstwo na niewiele się zdało. Odział przełamał okrążenie, ale Rosjanie nadal go ścigali. W tej sytuacji Różycki przekroczył kordon graniczny. Początkowo chciał wrócić na Wołyń przez Galicję, ostatecznie jednak, gdy otrzymał informację, że zapowiadane posiłki nie pojawią się rozwiązał swój oddział. „Kampania jego jedna z najefektowniejszych w całym powstaniu styczniowym trwała ledwie 3 tygodnie” – pisał Kieniewicz.

Zobacz także

13 X 1864

To była niezwykle głośna ucieczka. Choć nie miała nic wspólnego z udziałem w powstaniu, czy kwestiami politycznymi. „Uciekł z Warszawy…

12 X 1864

Było ich ledwie 42 – tak o ostatnim oddziale powstańczym na Żmudzi pisał Stanisław Zieliński, autor „Bitew i potyczek 1863-1864”.…

09 X 1864

Gdyby nie on przebieg granicy Polski i Niemiec na Śląsku niemal na pewno byłby inny. „My Niemcy, nie mamy czego…