Rosjanin, drewniana armata i Syberia. Dymitr Bazanow skazany na zesłanie

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: Łukasz Starowieyski
23 XI 1863

Niewiele jest wzmianek na temat użycia artylerii przez oddziały powstańcze. O ich produkcji czy zakupie nie można było nawet marzyć. Zdobyte na Rosjanach często zagważdżano i zostawiano – były zbyt ciężkie, by je transportować. Wyjątkiem były działka drewniane. Jesienią próbę produkcji takowych podjęto na Wileńszczyźnie. Ziemian Dymitr Bazanow, zapewne Rosjanin zajął się, według jednej z relacji, „sprawą skonstruowania, wraz z jakimś ślusarzem wileńskim dla powstańców drewnianych działek polowych”. Bazanow już wcześniej wspierał powstańczy oddział. Zaprzyjaźniony Feliksem Wysłouchem, dowódcą partii, dostarczał insurgentom żywność, broń, tytoń i leki. Prace nad artylerią dla powstańców spełzły jednak na niczym, bo Dymitr został aresztowany. Sąd skazał go na pozbawienie szlachectwa, mienia i wszelkich praw oraz zesłanie na dziesięcioletnią katorgę. 23 listopada wyrok zatwierdził generał-gubernator Litwy Michaił Murawjow. Kilka dni później Bazanow został wywieziony.

Powstańcy próbowali używać drewnianych armat już w pierwszych miesiącach zrywu, zwykle jednak z miernym skutkiem. Nie były one zbyt wytrzymałe – rozpadały się po zaledwie kilku strzałach – za to lekkie i dzięki temu wygodne w transporcie. Kilka takich miał do dyspozycji Marian Langiewicz. Armaty, „toczone z kloców drzewa, okutych kilka razy żelaznymi obręczami”, odegrały pewną rolę w bitwie pod Świętym Krzyżem. „Langiewicz kazał dać ognia z owych armat. Nieprzyjaciel zdumiony stanął, nie spodziewając się zastać armat, obrzucony gradem kul i natarczywością kosynierów, zaczął się cofać” – pisał jeden z uczestników starcia. Nie ma pewności, czy Langiewicz, wycofując się, porzucił je, czy też – jak pisał wielki książę Konstanty co cara – zostały zdobyte przez Rosjan. W czerwcu były oficer artylerii rosyjskiej kpt. Józef Gleb-Koszański przywiózł dwa działa „wydrążone w kłodach dębowych, obitych żelaznymi obręczami” do obozu oddziału Pawła Suzina. Jak pisał świadek, wyglądały okazale – uznał je nawet za „arcydzieła sztuki puszkarskiej”. Tyle że nie przeszły próby jakości – oba pękły przy pierwszej próbie strzału i zostały porzucone. Gazety pisały też o użycie tego typu artylerii w sierpniowych bitwach pod Depułtuczami i Pokrówką – powstańcy mieli „drewniane armaty, które się rozsypywały po pierwszym strzale”. Jest to jednak nieprawdziwa informacja, bowiem w rzeczywistości oddział dysponował jedną, żelazną armatką.

Zobacz także

03 VIII 1864

Bez wątpienia nominacja Jan Kurzyny na wszechmocnego pełnomocnika Rządu Narodowego poza granicami Królestwa Polskiego, była niezwykle kontrowersyjna. Bronisław Brzeziński, ostatni…

02 VIII 1864

Władze carskie wyrok śmierci uzasadniały, „sianiem postrachu w powiatach radzyńskim i łukowskim”. Leon Kot i jego złożony z 18 powstańców…

01 VIII 1864

To był przysłowiowy łabędzi śpiew powstania na Litwie. „Stan obecny Litwy jest okropny. Moskwa nie wybiera dróg, ażeby dojść do…