Pierwowzór literackiej „Siłaczki”. Rodzi się Faustyna Morzycka

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: Łukasz Starowieyski
20 VI 1864

Faustyna Morzycka na patriotyzm została niejako skazana. Urodziła się w celi więzienia w Tambowie, w głębi Rosji, w drodze na zesłanie. Jej ojciec Julian został skazany, za udział w powstaniu styczniowym. Na tułaczkę ruszyła z nim ciężarna żona, Maria. Dobrowolnie dołączyła też siostra Faustyna, która później mocno zaangażowała się w patriotyczne wychowanie „Siłaczki”. Po kilku latach i ogłoszeniu amnestii Maria wraz z córką wróciła do Polski. Następnie Faustyna ukończyła prywatną pensję w Warszawie i otrzymała patent nauczyciela. Zajęła się konspiracyjną pracą oświatową, prowadząc tajną szkołę dla chłopskich dzieci – najpierw w okolicach Nałęczowa, później na Mazowszu. „Pragnieniem moim jest roznieść w tej okolicy nieco światła, bo wierzę w olbrzymią potęgę oświaty, przez nią nie tylko pojedynczy ludzie, ale i całe narody wznoszą się na szczyt największej chwały, pod wpływem zaś ciemnoty opadają na dno najmroczniejszych przepaści” – mówiła wiele lat później otwierając jedną z placówek. W Nałęczowie poznał ją Stefan Żeromski, który został zatrudniony przez ziemianina z sąsiedztwa w charakterze guwernera. „O cztery wiorsty stąd mieszka Faustyna Morzycka (…) chciała zostać nauczycielką ludową … Dziwna rzecz! Same nowele w ręce włażą z życia czerpane” – pisał w „Dziennikach”. Na początku XX w. Morzycka zaangażowała się działalność konspiracyjną ruchu socjalistycznego. Angażowała się też w działalność konspiracyjną. W 1907 r. została członkiem PPS-Frakcji Rewolucyjnej, rok później została aresztowana za pomoc zbiegom z więzienia na Zamku Lubelskim. W areszcie spędziła 5 tygodni. Zwolniona dzięki staraniom rodziny wyjechała do Krakowa. Tam zgłosiła się do Organizacji Bojowej, przeszła kurs rzucania granatem i wzięła udział w zamachu terrorystycznym w Warszawie na gen. Lwa Uthoffa – wysokiego carskiego urzędnika. Zamach był nieudany, bo generał chwilę wcześniej opuścił samochód, za to zginęło kilku przypadkowych przechodniów. Zamachowcy zbiegli, ale Morzycką gnębiły wyrzuty sumienia. Po powrocie do Krakowa w nocy z 25 na 26 maja 1910 r. popełniła samobójstwo zażywając cyjanek potasu. Pozostawiła list. „Pozwalam sobie na rozkosz nieprzeżywania już nikogo z ukochanych. Gdy mnie wyrzucono z miejsc najmilszych, oderwano od pracy najodpowiedniejszej, stało się to, czego ja sama nigdy się nie spodziewałam. Życie nadto ciąży”. Miała 45 lat.

Zobacz także

25 VII 1864

Można to nazwać sporem wśród elit. Powodem był stosunek do upadającego powstania. „Należy zapytać, co jest dla sprawy korzystniejsze: czy…

23 VII 1864

Jan Mincel ślub wziął praktycznie na łożu śmierci. Zapewne głównie ze względu na syna Zygmunta Jana, „którego w przedślubnym pożyciu…

22 VII 1864

Był synem Niemca i Francuski, wychowany został zamieszkałym niemal wyłącznie przez Niemców Rawiczu, a jednak „przylgnął do naszej narodowości. Jak…