„Podzieliliśmy się na małe oddziały i pomaszerowaliśmy ku Sandomierzowi, gdzie jak to było uplanowane, mieliśmy ze stodół porobić tratwy i na nich przez Wisłę się przeprawić” - wspominał jeden z żołnierzy. Po klęsce w Opatowie, II Korpus powstańczy dowodzony przez gen. Józefa Hauke Bosaka w praktyce przestał istnieć. Odziały podzieliły się na mniejsze, część została rozformowana, niektóre przebijać się do Galicji. „Resztki oddziałów po Kalicie i Rosenbachu, dowodzone przez kapitana B[?androwskiego] posunęły się nad Wisłę” – pisał historyk Stanisław Zieliński w „Bitwach i potyczkach”. Na miejsce oddziałki dotarły w nocy. Rosjanie jednak nie dali się wywieźć w pole, choć sądzili, że to nie ewakuacja, a przybycie nowych sił z Galicji. Według źródeł rosyjskich Kapitan Bumgarten włączył się do „czynnego udziału wspólnie z naszymi wojskami do rozbicia przy wsi Przewłoka w pobliżu posterunku pogranicznej straży Sperenda przybyłej z Galicji bandy około 400 ludzi”. Relacje rosyjskie zresztą różnią się. Według innej „Wysłany z Sandomierza na poszukiwanie powstańców podjazd 40 dońców przyparł 15 marca do Wisły pod wsią Sperenda bandę w sile 100 ludzi. Wielu z bandy utonęło w rzece, reszta zaś uległ rozproszeniu” – pisano. Jeśli byłoby tak w rzeczywistości to polski oddział musiał być bardzo dobrze uzbrojony. Donoszono bowiem, że poza 11 jeńcami zabrano 200 sztuk broni. Rozbici powstańcy uciekali małymi grupami. „Poszliśmy w górę Wisły, doszedłszy wieczorem do jakiegoś lasu, zatrzymaliśmy się w pobliżu leśniczówki, gdzie wypożyczonymi łopatami wykopawszy dół i w nim naszą broń złożywszy, ziemią przysypawszy, rozproszyliśmy się w różne strony” - pisał jeden z uczestników.. „Ja wraz z 29 kolegami ratowałem się ucieczką i zapuściłem się w głąb kraju w nadziei, że się, z jakim oddziałem jeszcze połączymy. W uciecze tej obserwowany przez Kozaków, niejednej doznaliśmy przygody” – pisał inny. Według Zielińskiego części powstańców udało się też przedostać do Galicji.