Galicyjskie fiasko i bohaterska obrona. Kolejne oddziały przekraczają granicę Królestwa

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: Łukasz Starowieyski
14 VIII 1863

Trudno o bardziej dosadny i gorzki komentarz do organizowanych z Galicji wypraw niż konkluzja austriackiego generała: „To wy żołnierze? Powstańcy? Rano wychodzicie na wojnę, a wieczorem już was pędzą jak stado baranów! Nie tak walczyli wasi przodkowie!”. Rzeczywiście, większość oddziałów, które przekraczały kordon, zwykle po najwyżej kilku dniach wracała do zaboru austriackiego. Nie inaczej było z wyprawą, która ruszyła z Krakowa 14 sierpnia. Granicę Królestwa miały przekroczyć dwa oddziały: pod dowództwem pułkownika Taniewskiego oraz partia wyposażona przez hr. Aleksandra Krukowskiego. Już na placu zbiórki, jak pisze Stefan Kieniewicz w monografii Powstania Styczniowego, stawiło się ledwie połowa oczekiwanych ochotników. Kłopoty rozpoczęły się, nim przekroczyli granicę. Doszło nawet do starć z austriackim wojskiem. Oddział Taniewskiego niemal natychmiast po opuszczeniu Galicji został zaatakowany przez wojska rosyjskie. Już po pierwszych strzałach z powrotem za kordon przeszło ok. 150 powstańców. Pozostali walczyli przez kilka godzin. Po południu resztki oddziału przekroczyły granicę i zostały rozbrojone.

Nieco dłużej walczył oddział Krukowskiego. Po forsownym nocnym marszu dotarł pod Pieskową Skałę. Tam został zaatakowany. Powstańcy wygrali pierwsze starcie, zmuszając Rosjan do ucieczki. Po kilku godzinach w okolicach Glanowa znów zostali jednak napadnięci, tym razem z dwóch stron – od Olkusza i Miechowa. Po kilku godzinach walk oddział został rozproszony. Niewielu powstańcom udało się dołączyć do innych partii. Około dwudziestu ludzi z Krukowskim schroniło się w dworze w Glanowie, gdzie stoczyli bohaterską walkę. Rosjanie otoczyli i podpalili zabudowania dworskie. „W piekle tem już wytrzymać nie mogła garstka, i o godzinie 4. po południu poczęto prosić Komorowskiego, by pójść na bagnety. Jeszcze czas – odparł – godzina czwarta, cztery godziny jeszcze dom opierać się będzie ogniowi, zatem o godzinie ósmej, o ile do tego czasu nieprzyjaciel nie odstąpi, pójdziemy na bagnety, na śmierć pewną. Wyłożył zegarek, wskazujący godzinę czwartą, i zabrał się do dalszego polowania”. Rosjanie odstąpili wieczorem, a dziesięciu pozostałych przy życiu powstańców przeszło przez granicę i wróciło do Krakowa. W sumie szacuje się, że z Galicji do Królestwa przeszło ponad 3 tys. ochotników, ale ledwie ok. trzystu dołączyło do oddziałów powstańczych.

Zobacz także

03 VIII 1864

Bez wątpienia nominacja Jan Kurzyny na wszechmocnego pełnomocnika Rządu Narodowego poza granicami Królestwa Polskiego, była niezwykle kontrowersyjna. Bronisław Brzeziński, ostatni…

02 VIII 1864

Władze carskie wyrok śmierci uzasadniały, „sianiem postrachu w powiatach radzyńskim i łukowskim”. Leon Kot i jego złożony z 18 powstańców…

01 VIII 1864

To był przysłowiowy łabędzi śpiew powstania na Litwie. „Stan obecny Litwy jest okropny. Moskwa nie wybiera dróg, ażeby dojść do…