„Nie sposób odmalować entuzjazmu panującego w oddziale; Young [Junck] był wspaniały, zatknął swoją policyjną czapkę (kepi) na ostrzu szabli i krzyczał »naprzód«; zelektryzowana tym posunięciem Younga, który sam ruszył pierwszy, kolumna jak jeden mąż natarła na Rosjan, którzy zostali kompletnie pobici” – pisał w liście francuski oficer. Szczegół o czapce nie jest pewny – autor listu Victor-Alexandre Vayssiere nie uczestniczył w bitwie, kilka dni wcześniej spadł z konia i leczył urazy. Nie ma wątpliwości natomiast co do zachowania dowódcy. „W czasie walki [...] nie dowodził on oddziałem, lecz znajdował się w pierwszym szeregu walczących, wzywając do marszu naprzód (en avant)” – pisał inny świadek.
Oddział francuskiego oficera Leona Younga de Blankenheima przekroczył granicę Prus i wkroczył do Królestwa tydzień wcześniej. Tam wzmocniony został kilkoma okolicznymi powstańczymi partiami i osiągnął stan ok. tysiąca osób. „Pod Nową Wsią napotkali powstańcy na silną kolumnę nieprzyjacielską około 730 piechoty i jazdy pod dowództwem majora Nelidowa. Young niezwłocznie trzema kolumnami uderzył na las, w którym był ukryty nieprzyjaciel. [...] Strzelcy, którzy ze wszystkich oddziałów wzięli dział w walce, spowodowali pewien nieład, gdyż zbytni zapał unosił ich do tego stopnia, że pojedynczo rzucali się na nieprzyjaciela” – pisał Stanisław Zieliński, w Bitwach i potyczkach 1863–1864. Według niego atak był tak silny, że Rosjanie zostali wyparci z dwóch wsi i trzech lasów. „Moskale, straciwszy wielu zabitych i rannych, uciekali z pola bitwy, pędzeni przez Younga na przestrzeni półtorej mili, aż przyparci do kordonu musieli schronić się na terytoryum pruskie”. Straty powstańcze miały wynieść 25 zabitych i czterdziestu rannych, rosyjskie są nieznane. Young zginął trzy dni później, prowadząc atak podczas bitwy pod Brdowem.