Debiut wierszem. Pierwszy opublikowany utwór Bolesława Prusa

Podziel się w social media!

Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: Łukasz Starowieyski
10 I 1864

„Witaj mój koniu, szlechetny biegunie” – to pierwsze wydrukowane przez gazetę słowa jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy. W chwili tej publikacji „Kuriera Niedzielnego” Aleksander Głowacki, bo o nim mowa, miał zaledwie szesnaście lat. I znacznie większe problemy niż debiut literacki. Tuż po wybuchu powstania rzucił szkołę i przystąpił do partyzanckiego oddziału. 1 września został ranny podczas potyczki we wsi Białki, w okolicach Siedlec – wybuch prochu pozostawił mu głęboką ranę na karku, dodatkowo osmalił oczy, uszkadzając wzrok. W wyniku rany stracił przytomność i dostał się do niewoli. Ze względu na młody wiek i dzięki staraniom ciotki po wyleczeniu ran pozwolono mu wyjechać do Lublina i zamieszkać z rodziną. Wówczas pod pseudonimem Jan w Oleju opublikował wiersz „Do Pegaza”: „Wyprostuj krzywe nogi, zadrzyj ogon śmiało, I skrzydły koguciemi powietrzne bałwany/ Popchnij silnie, o koniu! Dotąd zapomniany… dość gnuśnego spoczynku, czas lecieć za chwałę […] Gdziesz znowu… to nie Parnas, to jest kupa błota. No … prędzej … czy nie słyszysz co plecie hołota/ Że wyglądam na tobie, jak czort na łopacie. […] Dziś na pulchnem Muz łonie odpocznę w Parnasie/ słyszę muzykę bogów jak gra w mojej duszy/ Widzę … rety! … czy głowę Meduzy, koń zoczył/ Że z kominów Olimpu na ziemię zeskoczył! Zabijam się! Pegazie/ Pegaz: Trzymaj mnie za uszy”. Nie zdążył się nacieszyć się sukcesem – dziesięć dni później znów został aresztowany i stanął przed sądem. Groziła mu nawet kara śmierci. Ostatecznie dzięki wstawiennictwu sędziego spędził kilka miesięcy w więzieniu w Lublinie. Sąd wojskowy pozbawił go też szlachectwa. Dla przyszłego pisarza te wydarzenia były przełomem w życiu. „Ja, dawny ja, pochowany jestem razem z nadziejami moimi pod Białką, skąd drugi ja wyniósł: dwumiesięczne szaleństwo, zwątpienie w tego rodzaju zabawy i kalectwo” – pisał później w liście. W wyniku tych przeżyć stał się zwolennikiem pozytywistycznej pracy od podstaw. Zamieszkał w Warszawie, gdzie zarabiał jako guwerner, korepetytor, a nawet ślusarz. Pracował też w banku, jednocześnie pisząc felietony do gazet. W latach osiemdziesiątych zaczął pisać powieści, które drukowane były w odcinkach w gazetach. To właśnie one przyniosły mu największą sławę. O powstaniu praktycznie nigdy nie wspominał.

Zobacz także

01 X 1864

15 tysięcy złotych. Tyle kosztowała wolność ojca Eustachego Hawelskiego. Nie była to pierwsza kontrybucja zapłacona przez jasnogórski zakon Paulinów władzom…

28 IX 1864

To był jeden z istotnych tematów międzynarodowego wiecu robotników w St. Martin Hall. „Raz jeszcze Polska została zdławiona we krwi…

27 IX 1864

To była już ostatnia taka odezwa. „Dla pokazania wszelako tak rządowi rosyjskiemu jak i ogółowi polskiemu, że władze narodowe jeszcze…